𝟓𝟎.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

Pochodzenie: Tokyo Ghoul

Postać: Kirishima Ayato

Zamówienie: _ReikoSenpai_

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉


Krok, kolejny i następny, aż przerodziło się to w bieg. Koniec dachu, stopa na krawędzi, by odbić się i przeskoczyć nad przepaścią. Idealnie wylądowałaś na kolejnym budynku. Powtarzając czynność kilkukrotnie dopóki nie przerwał ci w tym pewien hałas.

Zatrzymałaś się i podeszłaś do krawędzi skąd dochodziły dźwięki. Wtedy na śmietniku wylądowało czyjeś ciało z taką siłą, że powstało widoczne wgniecenie. Do przeciw niego stało sześciu, chociaż nie, siedmiu. Tylko ostatni gdzieś się ukrywał ale dla ciebie jego smród już niekoniecznie.

Ponownie zwróciłaś wzrok na leżące ciało, które zaczęło się niezdarnie podnosić. Maska na jego twarzy sugerowała, że był to zapewne ghoul. Dobrze wiedziałaś kim on był. Westchnęłaś tylko pod nosem i zarzuciłaś na twarz kaptur [kolor] za dużej bluzy. Zdecydowanie wolałaś, aby żaden z nich nie poznał twojej prawdziwej tożsamości.

Uniosłaś jedną ze stóp nad przepaścią, by po chwili przechylić do przodu. Zaczęłaś spadać równomiernie stopami do dołu. Zgrabnie wylądowałaś tuż przed mężczyznami, którzy już mieli zamiar ruszyć na poszkodowanego. Każdy z nich z widocznym zdziwieniem spojrzał po sobie. Dopiero po chwili jeden z nich jakby się ocknął i wraz ze swoim kagune ruszył wprost na ciebie.

Prychnęłaś tylko na to i szybki ruchem ominęłaś jego ostrze, by niemalże w tej samej chwili znaleźć się za nim. Wtedy uwolniłaś swoje Kagune Rinkaku (coś co ma Kaneki) ale tylko jedną z macek, która przebiła go na wylot. Przeciągnęłaś nim w górę w taki sposób, że jego ciało rozerwało się w pół.

Nawet reszta z jego kompanów nie zdarzyła tego zarejestrować, a sami zostali powaleni. Ich kończyny walały się wszędzie wokół. Ostatni nie miał zamiaru próbować się mierzyć z kimś takim jak ty. Desperacko zaczął biec w przeciwnym kierunku potykając się o własne nogi.

Swoim kagune pochwyciłaś mniejszy z pojemników na śmieci. Zrobiłaś przewrót w przód wyrzucając go wprost w uciekiniera. Mimo, że znajdował się już spory kawałek od ciebie, to i tak go trafiło pozwalając na ziemię. Nie miał nawet chwili na zebranie się, bo już byłaś przy nim.

Niczym wąż objęłaś macką jego szyję. Zaciskałaś coraz to mocniej w efekcie czego jego głowa nie wytrzymała. Krew poleciała wokół nieco budząc twoją bluzę. Cholera, pieprzone gnoje - pomyślałaś, zaraz jednak nie zwracając na to uwagi zwróciłaś wzrok na chłopaka. Tego, któremu właśnie pomogłaś. Stał właśnie na przeciw ciebie z nieco szerzej otworzonymi oczami. Był ranny ale nie tak bardzo by trzeba było udzielać mu pilnej pomocy.

Oboje chcieliście się odezwać, niestety rozbrzmiały odgłosy syren policyjnych. W oddali można było dojrzeć znajome białe kitle - gołębie. Oboje pomyśleliście o tym samym, gdyż w jednej chwili każde z was rozpoczęło bieg. Nieco pomogłaś chłopakowi w dostanie się na dach, tam oboje udaliście się w przeciwnym kierunku.

Zgubienie ich było dla ciebie czymś całkowicie banalnym. W końcu nie bez powodu byłaś jednym z ghouli o najwyższej randze. Nie musiałaś długo biec, a dotarłaś do siedziby Drzewa Aogiri. Jak zwykle niezauważona przedostałaś się do przydzielonego tobie pokoju. Zdjęłaś zaplamioną bluzę i włożyłaś do pralki.




Idąc jednym z korytarzy natrafiłaś na dwoje innych ghouli. Jak się okazało był to wcześniej spotkany chłopak, któremu pomogłaś - Ayato. Na przeciw niego stała [jakaś typiara]. Niby nic takiego tylko, że miała na sobie taką samą bluzę co ty wcześniej. Wzrost, a nawet kolor włosów miała bardzo przybliżony do twojego. Ale najgorsze było chyba to, jak Kirishima podziękował jej za "wcześniejszą pomoc".

Poczułaś jak krew zaczyna w tobie szybciej przepływać. Miałaś wrażenie, że lada moment twoje kagune pojawi się i utknie wprost w jej wnętrznościach. Zwłaszcza kiedy przyjęła podziękowania, chociaż była świadomi tego, że to pomyłka. Była tylko jakimś podrzędnym ghoulem, który najpewniej stanie się zwyczajnym mięsem dla gołębi, czy innego ghoula.

Zobaczyłaś jak dziewczyna gdzieś odchodzi. Ayato jednak wciąż stał w miejscu i wpatrywał w nią. Miałaś wrażenie jakby jeden z kącików ust lekko uniósł się w górę. Zrobiłaś krok do przodu ale powstrzymałaś się, nie mogłaś tego zrobić. Bałaś się? Być może, co było niemalże śmieszne.

Powinnaś podejść do niego i wyjaśnić sprawę. Kto wie może wtedy miałabyś szansę na głębszą rozmowę z nim. Tak, zakochałaś się w nim, co chyba w tej historii nie jest żadną niespodzianką. Zacisnęłaś usta w wąska linię, zaczęłaś wychowywać krok po kroku. Los chciał, że na kogoś wpadłaś.

- Patrz jak łazisz. - Jakiś mężczyzna oznajmił z dumą w głosie i wyczuwalną pogardą. Wtedy Ayato spojrzał w waszą stronę orientując o waszej obecności.

Nie odpowiedziałaś mu, tylko odwróciłaś przodem i spojrzałaś pustym wzrokiem w jego oczy. Wtedy jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Widniał na niej czysty strach z respektem a twojej osoby.

- W-wybacz, nie wiedziałem... - Zaczął się tłumaczyć żałośnie, co przerwałaś mu.

- Skończ. - Uciekłaś krótko wymijając go i udając w kierunku pokoju. Wszelkie chęci na cokolwiek właśnie cię opuściły. Nawet polowanie nie brzmiało tak kusząco.

Otworzyłaś drzwi i miałaś właśnie przekroczyć ich próg ale ktoś się zawołał. Zwróciłaś się w kierunku skąd docierało twoje imię. Osobą okazał się być jeden z wyżej położonych. Przekazał ci kilka informacji na temat kolejnej akcji, co dla ciebie było czymś zbędnym ale darowałaś się wypominanie tego.

Gdy skończył z ulgą w końcu mogłaś udać się do środka swoich czterech ścian. Wszystko było by cudownie, gdyby nie mały szczegół. Przed tobą stał sam Ayato, a na dodatek w dłoniach trzymał twoją zakrwawioną bluzę.

- Cholera, zapomniałam włączyć pralkę. - Stwierdziłaś mówiąc sama do siebie, jednak niestety chłopak to doskonale posłyszał. Spojrzał na ciebie, po chwili na bluzę i zaraz znów na ciebie.

- To byłaś ty. - Bardziej stwierdził, niż zapytał. Na co tylko odwróciłaś wzrok gdziekolwiek, by nie patrzeć na niego. - Co taki ghoul jak ty robił takiej dzielnicy? Śledziłaś mnie czy jak? - Ostatnie wypowiedział nieco rozbawiony. Odłożył ubranie z powrotem i podszedł stając przed tobą.

- Ciebie? Nie przesadzaj. - Wypowiedziałaś te słowa z kpiną, na co tylko uśmiechnął się pod nosem.

- Byłaś przy tym, jak rozmawiałem z [jakieś imię]. Nie zareagowałaś. - Z każdym wypowiedzianym słowem miałaś wrażenie, jak jego twarz jest odrobinę bliżej ciebie. Przełknęłaś tylko ślinę wciąż milcząc.
- Jakim cudem teraz jesteś taka milcząca. - Pokręcił głową na boki i przybliżył się, że Wasze nosy niemalże się stykały. - Przyznaj, poczułaś wtedy zazdrość. - Szepnął, a ostatnie słowo zaakceptował specjalnie tuż przy twoim uchu.

- Chciałbyś, niby czemu miałabym? - Prychnęłaś na jego słowa odsuwając go od siebie jednym, sprawnym ruchem dłoni.

- Może z tego samego powodu co ja. - Nie zrozumiałaś jego słów. Co miał przez to namyśli? Jak widać nie musiałaś długo czekać. Jako swoją odpowiedź otrzymałaś jego usta przylegające do twoich.




21.05.2019r.
Godz. 17:50

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro