𝟔𝟐.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉

Pochodzenie: Haikyuu!

Postać: Tanaka Ryuunosuke

Zamówienie_Koami_

❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉⊱•═•⊰❉


- Oo~! Hej [nazwisko]-chan, co tam u ciee... - Nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ gdy tylko pojawił się obok ciebie, twoją twarz oblała całkowita czerwień. Nie mogąc wytrzymać jego obecności, zniknęłaś gdzieś pośród tłumu uczniów na korytarzu. Zaskoczony Tanaka stał w tej samej pozycji, w której zaczął się za tobą witać. Jedną z rąk miał uniesioną w górę, a na twarzy widniał uśmiech, pomimo iż oczy miał szeroko otwarte z zaskoczenia.

Natomiast ty stałaś za ścianą przy schodach, które znajdowały się niedaleko. Przyległaś do niej, jakby miało to sprawić, iż staniesz się niewidzialna dla wszystkich wokół. Chciałaś zniknąć zwłaszcza ze względu na atakującego Karasuno. Nie było to spowodowane jakąś niechęcią do niego, w życiu! Nie raz chciałaś podejść do niego i zagadać. Niestety twoja nieśmiała strona górowała nad tobą, przez co nawet nie zdążyłaś się odezwać, a już znikałaś za rogiem.

Na lekcji rozmyślałaś o swojej ucieczce i doszłaś do wniosku, że przydało by się przeprosić Tanake. Postanowiłaś na następnej przerwie go znaleźć. Gdy dzwonek rozbrzmiał, według planu udałaś się w kierunku klasy chłopaka. Jednak widząc go znów nie panując nad własnym ciałem, schowałaś się za ścianą w tym samym miejscu co przerwę wcześniej.

Odgłosy kroków i śmiech kilku osób docierały z klatki schodowej niższego piętra. Odruchowo spojrzałaś w tamtym kierunku i ujrzałaś grupkę chłopaków z trzeciego roku. Wzdrygnęłaś się na sam ich widok, który nie sugerował nic dobrego. Widząc ciebie stojącą przy ścianie ich miny stały się poważne, wręcz czuć było od nich grozę.

- Na co się gapisz? - Warknął znajdujący się najbliżej twojej osoby, przy czym zrobił kilka kroków i pochylił się centralnie nad tobą. Nie odpowiedziałaś nic. Skuliłaś się, a twój wzrok skierowałaś w dół, chciałaś stać się jednością z ścianą za twoimi plecami.

- Odpowiadaj jak cię pytają o coś?! - Jeden z stojących z tyłu nie wytrzymał i szybkim krokiem podszedł. Poczułaś mocne szarpnięcie za kołnierz, aż musiałaś stanąć na czubkach butów. Odruchowo zamknęłaś oczy, jakby to miało cię gdzieś teleportować. Miałaś wrażenie, iż to poskutkowało, gdyż nagle znalazłaś się w czyiś objęciach. Podniosłaś powieki, a przed tobą leżał starszak, który cię trzymał. Ręka wokół twoich ramion należała do znanego ci nastolatka.

- A ty nie nękaj innych, głąbie! - Zdenerwowany Tanaka zacisnął mocniej dłoń w pięść u wolnej ręki. Nic więcej nie mówiąc, pociągnął cię za sobą na korytarz. Niestety ten, który znajdował sie na podłodze, szybko wstał i powalił siatkarza rzucając się na niego. Po chwili szarpaniny Tanaka zdołał zrzucić z siebie starszaka.

Spanikowałaś, przez co zaczęłaś uciekać w głąb korytarza. Gdy zniknęłaś za rogiem, dopiero wtedy pomyślałaś o zawiadomieniu nauczycieli o bójce. Nie mogąc dłużej biec, zwolniłaś, dostrzegając drzwi pokoju nauczycielskiego. Jednak zwątpiłaś w swoje zamiary. "A jeśli Tanaka przez to będzie mieć problemy?". Ale nie chciałaś, aby trójka nieznajomych nie została ukarana w odpowiedni sposób.

- Co tutaj robisz? Coś nie tak? - Nie zauważyłaś, że dotarłaś pod same drzwi, w których stała jedna z starszych kobiet. Znowu poczułaś nieprzyjemny gorąc. Otwierałaś i zamykałaś usta, próbując wydobyć z nich jakiś dźwięk, bez skutku.

- N-nie... znaczy tak, w s-sensie... - Spuściłaś wzrok na swoje palce, które przeplatałaś naprzemiennie. - To nic takiego, przepraszam! - Nagle skłoniłaś się najniżej jak mogłaś i od razu odbiegłaś. Znowu to się stało, strach wziął górę, a w głowie powtarzałaś sobie jak bardzo żałosna jesteś. Myślałaś, że zaczniesz płakać, dlatego zacisnęłaś mocno powieki. Skutkiem tego było wpadnięcie na kogoś. Niczym sprężyna odbiłaś się, lecąc do tyłu.

Przed upadkiem zostałaś pochwycona pod pachami i podniesiona lekko do góry, niczym małe dziecko. Otworzyłaś oczy, patrząc ze zdziwieniem przed siebie, gdzie stał uśmiechnięty Tanaka. Przez chwile zapomniałaś o poprzednich wydarzeniach, po prostu wpatrując się w niego. Jego uśmiech hipnotyzował, jednak dostrzegłaś strużkę krwi. Dopiero wtedy dostrzegłaś jego ranę.

- T-ty krwawisz! - Chłopak słysząc twój ton, trochę był zaskoczony, mimo to wciąż z uśmiechem odstawił cie na podłogę. Wtedy od razu zaczęłaś szukać opakowania chusteczek po kieszeniach.

- To? Daj spokój, to nic takiego. - Dłonią zaczął pocierać po karku, przymykając przy tym oczy. Jednak zaraz je otworzył szeroko. Poczuł na swoich ustach cienki materiał, który przykładałaś chcąc zatamować strużkę krwi. Robiłaś to z kim skupieniem, niczym chirurg podczas poważnej operacji. Myśl o tym rozbawiła nastolatka, przez co zaczął cicho się śmiać.

Nie wiedząc o co chodzi, chciałaś zabrać dłoń. Została ona zatrzymana przez większą, należącą do chłopaka. Nie przemyślał tego, to był odruch. Mimo to nie chciał jej puszczać, dlatego zmienił chwyt i opuścił złączone dłonie. Teraz staliście na pustym korytarzu trzymając się za ręce. Chciałaś uciec, niewiedząc co począć. Jednocześnie byłaś szczęśliwa waszą bliskością.

- Dziękuję. - Udało ci się wypowiedzieć to słowo bez zająknięcia, za co przybijałaś sobie samej piątki w głowie. Tanaka tylko patrzył na ciebie, a na policzkach widoczny był czerwony odcień. Widok ten zadziałał na ciebie tak bardzo, że sama zaraz byłaś porównywalna do pomidora.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro