Odcinek 63 [18+]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

15.11.2011 | 20.07.2023

Koniec końców zostaliśmy sami w domu, a ja mimo wszystko, nadal czułem silny wzrok kuzyna mojego chłopaka na sobie.

— Ej, to idź się umyj, a ja ogarnę te butelki — powiedziałem w kuchni do blondyna, który stał obok mnie. Nagle poczułem jego dłonie na moich biodrach. Chłopak wślizgnął się przede mnie, objął mnie w pasie i spojrzał mi w oczy. — Co? — zapytałem z uśmiechem. Jedyną odpowiedzią jaką uzyskałem była jego poważna mina. Po chwili chłopak pocałował mnie w czoło. Następnie w nos, w prawy policzek, później w lewy, a na samym końcu pocałował moje usta. — No co? — zapytałem ponownie, jeszcze bardziej się śmiejąc, gdyż Naruto jeszcze nigdy tak się nie zachowywał.

— Chce się z Tobą kochać — odpowiedział spokojnie. Spojrzałem na niego zaskoczony. — Mogę?... — zapytał cicho, rozpinając moją koszulę. Zawiesiłem się na jego pełnych pożądania oczach. Chwyciłem za dół koszulki chłopaka i podciągnąłem do góry, zatrzymując się gdzieś w połowie jego torsu. Cały czas mój wzrok był utkwiony na twarzy blondyna, starając się zarejestrować każdy ruch mięśni, każdą zmianę wielkości źrenicy, każdy błysk w oku. Chłopak obrócił nas i pchnął mnie na blat, o który sam przed chwilą się opierał. Wbił się w moje usta, wplątując palce w moje włosy. Rozpiął moją koszulę do końca, rozsuwając ją na boki. Położył swoje ciepłe ręce na mojej klatce piersiowej i sunąc nimi do góry, zatrzymał się na moich ramionach i zrzucił ze mnie ubranie. Przez cały ten czas nie przestawaliśmy się całować. Ponownie złapałem jego koszulkę i szarpnąłem nią do góry wymuszając to, by Naruto uniósł ręce. Gdy koszulka do końca uwolniła jego dłonie, puściłem ją wolno na ziemię za blondynem, a on wracając rękami położył je w połowie moich pleców i przycisnął swoim nagim torsem do mojego.

Dałem się ponieść. Nie myślałem trzeźwo. Z resztą... Oboje nie byliśmy trzeźwi.

Naruto złapał mnie i podniósł tak, że ja oplotłem go nogami w pasie, a on trzymał mnie za pośladki. Objąłem jego kark rękoma, nie przestając go całować. Chłopak, trzymając mnie w taki sposób, ruszył na górę. Przez całą drogę po schodach śmialiśmy się i całowaliśmy na zmianę. Weszliśmy do jego pokoju, a on od razu położył mnie na łóżku. Dwa szybkie pocałunki, by po chwili nachylić się nad moim brzuchem.

Ale kiedy zobaczyłem, co robi myślałem, że umrę ze śmiechu.

— Co ty robisz? — zapytałem przez śmiech, kiedy zobaczyłem, że Naruto rozpina mój rozporek zębami.

— Staram się być kreatywny — powiedział i pocałował mnie w brzuch, a jeszcze bardziej zacząłem się śmiać. Westchnął ciężko i usiadł na kostkach. — No i zepsułeś nastrój! — mruknął smutno, przerywając pieszczotę.

Spojrzałem na jego przygnębioną jak u dziecka minę. Dźwignąłem się, sam ściągnąłem z siebie spodnie i z powrotem położyłem się na łóżku, po czym uniosłem brew, czekając na jego reakcje. Naruto nachylił się nade mną z uśmiechem. Całował moje usta, szyję, obojczyk i chyba właśnie pocałunki składane w tym miejscu najbardziej mi odpowiadały, gdyż zawsze przez nie drżałem. Naruto najwyraźniej pomyślał, że trzęsę się z zimna, bo złapał za kołdrę i nakrył nią nas. Delikatnie włożył mi język do ust, jakby chciał nastroić nas na inne tempo. Poczułem jego lewą dłoń między moimi nogami. Odruchowo chwyciłem prześcieradło po obu stronach mojego ciała. Naruto zsunął się lekko na moją lewą stronę.

Nagle blondyn wsunął dłoń pod moje bokserki i bez zastanowienia chwycił mojego członka, jednocześnie szarpiąc moje włosy w tył, odchylając tym samym moją głowę, by wbić się w moje usta, ponownie zmieniając tempo na zdecydowanie szybsze, agresywne. Zaczął przesuwać ręką w górę i w dół, a ja zacząłem zdecydowanie szybciej oddychać i mniej panować nad swoim ciałem. Nie zważałem nawet na to, gdy między pocałunkami zdarzało mi się go ugryźć. W niektórych momentach miałem wrażenie, że on właśnie tego chce.

Przekręciłem głowę w prawą stronę, wykonując kilka szybkich wdechów i wydechów. Naruto korzystając z okazji całował lewą stronę mojej twarzy. Jego prawa ręka puściła moje włosy, przez co opadły na twarz. Blondyn, nie przejmując się tym zbytnio, odgarniał je z mojej skóry czubkiem nosa, po czym pocałował odsłonięte miejsca. Coraz mocniej zaciskał dłoń między moimi nogami przez co, zdarzało mi się jęknąć głośniej niż powinienem.

— Głośniej... — wyszeptał po chwili nad moim lewym uchem.

— C... Co? — zapytałem, starając się uspokoić oddech. Moja głowa cały czas była odwrócona w prawą stronę, bo po prośbie Naruto zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony i nie chciałem, żeby to zauważył.

— Głośniej — odrzekł już pewniej i wolną, prawą rękę podłożył pod mój prawy policzek i przekręcił moją głowę do pocałunku.

Przypominając sobie o tym, że nadal bezczynnie zaciskam obie dłonie na prześcieradle, puściłem materiał i łapiąc za bokserki chłopaka, zsunąłem je z niego. Blondyn już zupełnie wyswobodzony z ubrania ponownie nachylił się nade mną, podpierając się na łokciach po obu stronach mojej głowy. Kiedy całował moje usta, ja opuszkami palców sunąłem od pośladków wzdłuż jego kręgosłupa. Jaka ogarnęła mnie satysfakcja, gdy Naruto po tym, jak poczuł moje palce w połowie pleców zadrżał tak bardzo, że aż przerwał pocałunek i zacisnął pięści po moich obu stronach.

Blondyn ściągnął moje bokserki. Przecież nie dalibyśmy rady dłużej się tak torturować.

Dźwignąłem się z materaca i podparłem o łokcie. Chciałem się obrócić z wiadomego powodu, ale powstrzymała mnie dłoń Naruto na moim lewym ramieniu.

— Nie — zaprotestował, patrząc na mnie lekko przymrużonymi oczyma. Rzuciłem mu pytające spojrzenie. — Nie jesteśmy psami. Chcę cię widzieć — powiedział. Zaśmiałem się na to porównanie.

Chłopak ponownie wbił się w moje usta i obejmując obiema dłońmi moją twarz, z powrotem położył mnie na materacu. Zsunęła się z nas kołdra, bo poczułem lekki powiew chłodu na moim brzuchu. To zapewne przez uchylone okno. Pozostaje nam tylko nadzieja, że sąsiedzi smacznie śpią.

Zszedł niżej, pozostawił ostatni pocałunek na moim brzuchu tej nocy, wrócił na wysokość mojej twarzy, zaparł na swoich ramionach moje nogi, przez co patrząc mi w oczy, patrzył na mnie już całkowicie wewnątrz mnie.

W tym momencie oboje zatrzymaliśmy się. On zawisł nade mną z ogromnymi oczyma i lekko otwartymi ustami. Leżąc pod nim zrobiłem to samo. Dopiero po chwili dotarł do mnie dosyć specyficzny ból, ale starając się tego nie pokazywać blondynowi tylko lekko ściągnąłem brwi i przygryzłem od wewnątrz dolną wargę, starając się nie krzyczeć, nie spinać, nie uciekać. Na dosłownie parę sekund ogarnęła nas zupełna cisza, ja jednak miałem wrażenie, że trwała długie godziny.

Naruto odezwał się cicho.

— Ja... Nie zrobię ci krzywdy — powiedział, patrząc na mnie tymi ogromnymi, lazurowymi oczami. Lekko drżał. Dopiero później zrozumiałem, że drżał, bo się powstrzymywał. Powstrzymywał się, by – tak jak mi obiecywał – nie zrobić mi krzywdy.

Spuścił głowę, oparł swoje czoło na moim lewym ramieniu i przerywając tę krępującą sytuację poruszył się, przez co się spiąłem znowu, zaciskając dłonie na pościeli. Starałem się spokojnie przyjmować każdy ruch blondyna, ale moje ciało reagowało wbrew mojej woli. Chociaż uważam, że i tak udało mi się zachować spokój w takiej sytuacji.

Z kolejnymi pchnięciami przyzwyczajałem się. Przyzwyczajałem się do tego bólu, do tego uczucia, do tej bliskości. Z czasem już nie tyle zawładnęły mną odczucia fizycznie, co psychiczne. Fakt, że to Naruto. Że to właśnie Naruto, ten Naruto. Świadomość tego, co właśnie robimy. Z przymrużonymi oczami, oddychałem głośno, odchylając głowę lekko w tył.

Po chwili poczułem opuszki palców chłopaka po bokach mojej szyi. Zabawne, ale pierwsze co pomyślałem to to, że chce mnie udusić. Nie myślałem logicznie i myliłem się – na szczęście. Dopiero w momencie, kiedy poczułem jego dłonie w mojej głowie, pękła jakaś blokada, a do moich uszu dotarł dźwięk jego jęków. Uczucie zażenowania czy strachu minęło i mogłem zacząć czerpać z tego przyjemność.

Przekręciłem głowę w lewą stronę i natrafiając na niego, wtuliłem się w jego włosy, delektując się ich zapachem, zaciągając się nim jak dymem z papierosa. Jednak po chwili zostałem wyrwany z mojego amoku przez błagalny ton głosu Naruto.

— Przytul mnie... — poprosił. Zdziwiony tą nagłą prośbą jeszcze bardziej przekręciłem głowę w jego stronę, przez co on uniósł swoją nade mną.

Jego zmrużone, błyszczące oczy, lekko ściągnięte brwi, otwarte, malinowe usta, unosząca i opadająca na zmianę klatka piersiowa i okalające jego twarz, lekko wilgotne, jasne kosmyki. Jego słodka, zaróżowiona twarz i smukła szyja, której chudość dodatkowo podkreślało padające z jego prawej strony światło latarni, wywarło na mnie zniewalające wrażenie. Takiego Naruto jeszcze nie widziałem. Takiego władczego, a zarazem takiego skupionego na mnie, tylko na mnie. Starającego powstrzymać własne żądze dla mojego dobra. Kocham to. Widzę to pierwszy raz, ale już to kocham.

Miłość? Zawsze inaczej wyobrażałem sobie to uczucie, więc w obecnym stanie nie będę precyzował tego, co właśnie czuję. Nie ważne jak to kiedyś nazwę, wiem jedno. Wiem to, że jest mi niesamowicie dobrze. I mimo że nie jestem w stanie wejść w umysł blondyna nade mną czułem, że jemu też jest dobrze.

Uniosłem lekko głowę, trafiając w jego usta i spełniając jego prośbę objąłem go rękoma i przywarłem klatką piersiową do niego. Chłopak prawą rękę wplótł w moje włosy, a lewą położył na moich plecach. Pociągnął mnie do góry, siadając na łóżku. Przytulił mnie do siebie tak, że usiadłem na nim. Wtuliłem się w jego tors, a on przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Tak, jakby bał się, że spadnę, że coś mnie mu odbierze, że ucieknę.

Uniosłem się lekko ponad chłopaka i znowu opadłem na jego nogi. I znowu. I znowu. I znowu, a jego pokój ponownie wypełniły jego jęki i mój przyspieszony oddech. Nawet nie zauważyłem, kiedy doszliśmy. Oboje. Nie wiem kto pierwszy, on czy ja. Nie ważne. Ważne, że oboje.

Naruto zatrzymał się z nosem w zagłębieniu mojej klatki piersiowej, a ja oparłem podbródek na jego głowie. Chłopak rozluźnił ramiona, które przez cały czas silnie mnie obejmowały. Uwolniony z uścisku, lekko onieśmielony odchyliłem się do tyłu i przekręcając głowę, spojrzałem na niego od spodu z uśmiechem. On, czując mój wzrok na sobie, gwałtownie uniósł powieki do góry i jeszcze z lekko rozchylonymi ustami spojrzał na mnie w dosyć nieprzyjemny sposób.

To mnie wystraszyło.

Uśmiech zniknął z mojej twarzy, a serce wypełnił niepokój.

O co chodzi? przeszło mi przez myśl.

Zszedłem z niego i usiadłem kawałek przed nim, zostawiając między nami odstęp długości przedramienia. Podparłem się na nadgarstkach i wyrównując oddech, spojrzałem na szafkę obok łóżka, byleby nie patrzeć na niego. Wnętrze, gdzie jeszcze przed chwilą odczuwałem tylko radość wypełnił strach.

Lekko podciągnąłem nogi pod siebie. Naruto tkwił w takiej samej pozycji w jakiej go zostawiłem. Czekałem na jakiś ruch z jego strony, gdyż nie wiedziałem na ile sam mogłem sobie pozwolić. Zacząłem się zastanawiać czy może powinienem wyjść teraz do łazienki, zostawić go samego, albo zapytać, co się stało, ale to by było jak gwóźdź do trumny, więc pozostawało mi czekać.

Po chwili chłopak zbliżył się do mnie i przytulił się. Nie za bardzo wiedząc, co robić w tym momencie, nie zrobiłem nic. Nie objąłem go, nie odezwałem się. W ogóle się nie ruszyłem.

Po jakiejś minucie blondyn puścił mnie, usiadł po turecku przede mną i wyprostował się ze spokojem na twarzy. Spojrzałem na niego również spokojniej, ale nadal niepewnie.

— No to... — zaczął po chwili. — Idziemy... spać? — zapytał ot tak.

— Tak... Chodźmy spać — przystałem na tę propozycję z lekkim, sztucznym uśmiechem.

Ta sytuacja jest dziwna.

Naruto wstał z łóżka, mijając mnie. Usłyszałem jak otwiera szafę za mną i po chwili zamyka ją. Poczułem jak kładzie mi coś na moich gołych ramionach, co okazało się jego bluzą. Uśmiechnąłem się pod nosem i chwyciłem za jeden róg ubrania, naciągając go bardziej na siebie. Blondyn położył na łóżku poduszki i świeżą kołdrę. Przymknął okno i wszedł do łóżka, a ja zaczerwieniłem się, mogąc patrzeć na jego zupełnie nagie ciało.

— Chodź — powiedział spokojnie i wyciągnął w moich kierunku prawą dłoń. Przybliżyłem się i nie dotykając jego ręki, wszedłem pod nią jak po jakieś skrzydło. Oparłem policzek na piersi chłopaka i nie odezwałem się słowem. Blondyn złapał mój podbródek i uniósł go do góry, zapewne z zamiarem pocałowania mnie na dobranoc, ale kiedy zobaczyłem jego zbliżające się usta szybko skręciłem głowę, pocałowałem jego policzek i z powrotem spuściłem głowę, wracając do punktu wyjścia.

Naruto nie skomentował tego, tylko wślizgnął się pod kołdrę, unosząc ją lekko, tym samym zapraszając mnie pod nią. Ułożyłem się szybko obok niego i naciągając rękawy bluzy na dłonie oparłem je o jego klatkę piersiową, lekko się do niej przytulając. On objął mnie i mocniej przycisnął do siebie.

Zasnęliśmy w ciszy.

Miałem bałagan w głowie.

*

Rano obudziło mnie słońce wdzierające się do pokoju, ćwierkanie ptaków i przejeżdżające samochody. Kiedy otworzyłem oczy na zegarku widniała godzina 7:30.

Cieszę się, że dzisiaj zrobiliśmy sobie wolne, bo sporo miejsc na ciele mnie bolało.

Budząc się, zauważyłem, że na mojej piersi leży Naruto i smacznie śpi. Nie chcąc go obudzić, nie ruszałem się i przez cały ten czas patrzyłem w sufit z zupełną pustką w głowie, wsłuchując się w dźwięki dochodzące zza okna.

Nagle wyrwał mnie głos Naruto.

— Czy ty zawsze byłeś taki chudy?

— Raczej tak... Dlaczego? — zdziwiłem się.

— Bo twoja miednica wbija mi się w brzuszek — odpowiedział i uniósł głowę, patrząc na mnie. — Dzień dobry.

— Hej — rzuciłem z uśmiechem.

— Chcesz kawy? — zaproponował.

— Tak.

— To zaraz wracam — powiedział i podniósł się z łóżka. Ja odruchowo skierowałem wzrok na ścianę w pokoju chłopaka, byleby nie patrzeć jego nagie ciało. — Ej — wtrąciłem, gdy chłopak już miał rękę na klamce.

— Co?

— Ty chcesz tak zejść na dół?

— Dlaczego nie? — zdziwił się.

— A co jeśli Jiraiya już wrócił? — zapytałem, na co chłopak chwilę pomyślał, po czym złapał pierwsze leżące na kupce ciuchów przy drzwiach spodnie i wyszedł.

Z uśmiechem pokręciłem głową, zważając na jego beztroskie zachowanie, po czym sam pomyślałem, że też mógłbym się ubrać, gdyż mam na sobie tylko bluzę blondyna. Ledwo zdążyłem podnieść się z poduszki, a Naruto wrócił, otwierając drzwi z rozmachem.

— Tylko mi się nie ubieraj. — Zagroził mi palcem i wyszedł, zostawiając mnie w pokoju w pół zastygniętej pozycji ze zdziwionym wyrazem twarzy.

Jak chłopak kazał – położyłem się z powrotem. Wspominając dzisiejszą noc, uśmiechnąłem się. Ale kiedy tylko Naruto wrócił z kawami, zaczerwieniłem się i nakryłem po sam nos. On, nie zważając na moją reakcję, wskoczył pod kołdrę, podając mi kawę.

— Proszę — powiedział z uśmiechem.

— Dziękuję. — odebrałem od niego kubek, który objąłem obiema dłońmi i od razu wziąłem łyk. Chłopak, trzymając swój kubek, spojrzał na mnie z uśmiechem. — Co? — zapytałem lekko speszony. Blondyn nie odpowiedział, tylko nachylił się w moją stronę i pocałował mnie. Oczywiście oddałem pocałunek, a Naruto nie przerywając go, odłożył swój, a później mój kubek na szafkę za sobą.

Gdy obie jego ręce były już wolne objął mnie i pchnął na łóżko, a ja objąłem jego barki. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie to, że w tym momencie do pokoju jak burza wpadł... Jiraiya.

Niewiele myśląc, odepchnąłem oniemiałego, półnagiego chłopaka i chwytając za róg kołdry, zakryłem się nią po sam czubek głowy, udając, że wcale mnie tu nie ma.

Naruto zupełnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić usiadł prosto i położył dłonie na kolanach.

— Słuchaj, nie widziałeś gdzieś tej mojej czarnej torby? — Usłyszałem głos Jiraiyi, biegającego po pokoju.

— Na półce w rogu. — Wskazał lekko drżącym głosem Naruto.

— Aaa, okej, dzięki. Już myślałem, że ją zostawiłem na mieście — zaśmiał się. — Cześć, Sasuke — rzucił ot tak i wyszedł z pokoju.

Gdy usłyszałem, jak drzwi się zamknęły, niepewnie wychyliłem się spod kołdry z otwartymi ustami.

— O...

— Cholera — dokończyłem za blondyna.

* * *

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro