Odcinek 64 cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

06.01.2012 | 24.07.2023

— I co ja mam zrobić z tą dziewczyną? — zapytałem go. — Tak, wiem, nie powinienem się mieszać, ale gdzieś tu w środku czuję się za nią odpowiedzialny... W końcu to moja przyjaciółka — powiedziałem w stronę leżącego naprzeciwko mnie Killera. — Poradź mi coś — mruknąłem, energicznie drapiąc psa po brzuchu, na co ten tylko mlasnął. Zrezygnowany położyłem się obok niego. Spojrzałem na zegarek. — Druga dwadzieścia... Kurwa — zakląłem, uświadamiając sobie, że za cztery godziny muszę już być na nogach.

Nie mogłem zasnąć. Cała sytuacja z Ino... Przerasta mnie to. Nie mam pojęcia, co robić, a nie mogę się nikogo w tej kwestii poradzić, ponieważ obiecałem to dziewczynie.

— Boże, zawsze coś — mruknąłem sam do siebie.

Odetchnąłem głęboko. W tym momencie uświadomiłem sobie, że od rana w ogóle nie mam kontaktu z Naruto. Ani ja nie pisałem do niego, ani on do mnie. W normalnych okolicznościach nie przejąłbym się tym tak bardzo, ale po wczorajszej nocy... Fakt, że ten nałogowy pisarz SMS milczy napawa mnie pewnymi obawami. Powinienem być z nim teraz... Przynajmniej tak mi się wydaje. A co jeśli on milczy, bo mu nie odpowiadam po tym wszystkim? A jeśli on teraz leży z kimś innym z tym samym łóżku?

— Ach, zamknij się, zamknij się, zamknij się! — krzyknąłem sam na siebie, bijąc się po głowie poduszką, co spowodowało, że aż pies zeskoczył w popłochu na ziemię.

Kiedy uważałem się za najbardziej godną pożałowania osobę na świecie do moich uszu dotarł dźwięk przychodzącego SMS. Zaskoczony, kto mógłby do mnie napisać o tej porze, sięgnąłem po telefon.

Zaskoczenie było tak ogromne, że aż usiadłem.

Naru ;*: 
Dlaczego cały dzień się nie odzywasz? Obraziłeś się czy coś?

I nagle wszystkie moje troski, obawy przed zdradą i porzuceniem i inne negatywne uczucia odeszły w dal. Śmiało mogłem zaliczyć się teraz do kategorii "najszczęśliwiej zakochani skurwysyni na świecie".

Idealne wyczucie czasu. Aż przyłożyłem telefon do klatki piersiowej i zamykając oczy, uniosłem twarz ku górze, jakby w duchu dziękując wszelakim świętym za ten dar, jakim był SMS od mojego chłopaka.

Nim zdążyłem pomyśleć, co odpisać mojemu wybrankowi, poczułem wibrację między dłońmi.

— Halo?

Jeśli nie śpisz to fajnie, a jeśli śpisz to przepraszam. — Usłyszałem ściszony głos Naruto w słuchawce.

— Nie śpię — zaśmiałem się. — A czemu ty nie śpisz?

— Bo nie umiem zasnąć przez ciebie.

— Przeze mnie? Dlaczego? — powiedziałem z uśmiechem. Położyłem się na kołdrze, wolną ręką bawiąc się rożkiem poduszki z ogromnym uśmiechem zadowolenia.

— Czemu cały dzień się nie odezwałeś? Myślałem, że się o coś gniewasz i się do teraz zastanawiałem, co zrobiłem nie tak i aż musiałem napisać.

Słodki, przeszło mi przez myśl.

— Nie było mnie w domu.

— Gdzie byłeś?

— Poszedłem do Deidary, bo siedzieli z chłopakami i mnie zaprosili.

— To nie mogłeś do mnie niczego przez ten czas napisać? — zapytał zawiedziony. — Było coś ważniejszego ode mnie?

— Nieee — zaprzeczyłem z uśmiechem. — Po prostu gadaliśmy i nie pomyślałem.

— Były tam jakieś dziewczyny, że nie pomyślałeś?

— Tylko Neji. — Usłyszałem słodki śmiech Naruto.

— To następnym razem nie zapominaj o mnie, okej?

— Ja o tobie cały czas pamiętam! To co było powodem, że ty do mnie nie napisałeś?

— Teraz napisałem!

— Ale wcześniej.

— A to by nie było narzucanie się?

— Nie? — zaśmiałem się.

— No to teraz już będę pisać. Ale ty masz o mnie pamiętać! — oburzył się, na co się zaśmiałem.

— Chodź do mnie — powiedziałem po chwili. Nie pomyślałem co mówię, po prostu wyraziłem własną potrzebę.

— A dasz radę? — zapytał. Nie zrozumiałem o co mu chodzi.

— Ale co dam radę?

— No wiesz... Po wczoraj możesz nie być jeszcze w pełni sił i...

— Idiota! — wrzasnąłem. — Tobie tylko jedno w głowie! — Zaczerwieniłem się.

— Nie powiesz, że tobie nie! — zaprotestował.

— No bo nie! — Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej.

— To wybacz, ale stwierdzenie "chodź do mnie" o wpół do trzeciej w nocy jest lekko jednoznaczne...

— Jak nie chcesz to nie przychodź — mruknąłem po kolejnej chwili ciszy. — Dobranoc — syknąłem i rozłączyłem się. Rzuciłem się zrezygnowany na poduszkę.

Nie trwało to długo jak zły i naburmuszony zasnąłem.

*

Obudziło mnie lekkie kołysanie się łóżka, jakby ktoś właśnie na nie wchodził. Leżąc na brzuchu, poczułem podmuch powietrza na plecach przez unoszoną kołdrę, która chwilę później opadła na moje ciało. Nie wiedziałem czy mi się to śni, czy też nie, ale miałem wrażenie, że ktoś właśnie wkrada się na miejsce obok mnie.

— Cii... Śpij. — Usłyszałem nad uchem, po czym poczułem pocałunek na moim odsłoniętym ramieniu. Tym kimś okazał się Naruto.

— A ty co tu robisz? — zapytałem rozczochranego blondyna.

— Spełniam twoje życzenie — zaśmiał się.

— Która godzina? Ty tu w samych bokserkach przybiegłeś? — zapytałem rozespany, patrząc na jego nagi tors.

— Nie, miałem bluzę — odpowiedział i spojrzał na zegarek na mojej szafce. — Za dziesięć trzecia.

— Kto cię tu wpuścił? — Zdziwiłem się, bo sam pamiętam jak zamykałem drzwi, wracając z Killerem z podwórka.

— Okno — odpowiedział, śmiejąc się.

— Teraz zawsze będziesz się do mnie tak włamywał? — zapytałem, przekręcając się w jego stronę.

— Kiedy tylko będziesz chciał — odpowiedział z uśmiechem i przykrył nas bardziej, przyciągając mnie do siebie tak, że teraz miałem twarz wtuloną w jego klatkę piersiową.

Mimo że ta sytuacja była zaskakująca, to nie obudziłem się wystarczająco i po chwili ponownie zasnąłem jak małe dziecko w ciepłych objęciach chłopaka.

*

Rano leniwie otworzyłem oczy i od razu zaatakowały mnie promienie słońca, jednak tym razem były przyjemnie ciepłe. Przede mną leżał uśmiechnięty blondyn. Podpierał prawą ręką głowę.

— Nareszcie.

— Nie mogłeś mnie obudzić? — zapytałem, unosząc się leniwie.

— Lubię na ciebie patrzeć — uśmiechnął się.

— Od kiedy? — zaśmiałem się, wstając z łóżka. Szybko zacząłem szukać ubrań w szafie. Nie jestem przyzwyczajony do tej sytuacji, kiedy blondyn patrzy na mnie z rana, gdy stoję w samych bokserkach i rozciągniętej koszulce na ramiączkach, która więcej odsłania niż zasłania.

— Pamiętasz, kiedy miałeś zranione udo? — zaczął.

— No... Pamiętam. — Spiąłem się. Szybko zmieniłem górę piżamy na koszulę mundurka.

— W tygodniu wracałeś z Kibą do domu, to było jakoś po meczu Japonia kontra Niemcy. Kiba poszedł do sklepu, a ty stanąłeś pod drzewem obok placu przy moim domu — powiedział. — Siedziałem z Akinorim i Hikaru na ławce. Podszedłem do ciebie — kontynuował, a ja grzecznie słuchałem, zapinając spodnie. — Od wtedy.

— Dlaczego to zapamiętałeś? — zapytałem spokojnie.

— Wtedy pierwszy raz spojrzałem ci w oczy z tak bliskiej odległości — odpowiedział.

— I co w tym takiego? — zaśmiałem się.

— Heh... Pamiętasz o co mnie wtedy zapytałeś? — Próbowałem odtworzyć w pamięci to zdarzenie, ale nie udało mi się. — Czy się ciebie boję — odpowiedział za mnie.

— Nie odpowiedziałeś — rzuciłem z uśmiechem, przypominając sobie tę dosyć intymną sytuację.

— Nie, bo ty zrobiłeś to za mnie. Powiedziałeś, że się boję.

— A to nieprawda? — zapytałem, nachylając się w jego stronę.

— Teraz nie — odpowiedział z uśmiechem, centymetr przed moją twarzą.

— Ale wtedy tak. — Droczyłem się z nim, odchodząc od łóżka w momencie, kiedy chciał mnie pocałować.

— Ale wtedy... Byłeś inny.

— Inny mówisz — zaśmiałem się. — Jaki? — zapytałem, składając piżamę, jakieś pół metra od łóżka, w którym cały czas leżał półnagi blondyn.

Ale w tym momencie do pokoju wpadła osoba, której najmniej bym się teraz spodziewał.

— No hello! Znowu się spóźniasz, krety... — krzyknął Kiba, ale kiedy zauważył Naruto w moim łóżku od razu zamilkł.

Wpadłem w panikę. Kiba wiedział, że jestem z blondynem. Wiedział, mimo że Naruto nie wyraził zgody na rozpowszechnianie tej informacji. A teraz sytuacja była dosyć jednoznaczna.

Jednak po chwili ciszy Kiba wybuchnął śmiechem.

— Ładnie, ładnie, Naruto! Było się wczoraj na imprezie u Deidary i nie dało rady wrócić do domu! Co nie, zbójniku ty? — zaśmiał się i radośnie klepnął chłopaka w plecy.

— Taa... No właśnie — odpowiedział blondyn, patrząc na mnie. Udałem, że ta sytuacja mnie bawi i zaśmiałem się.

— Dobra, ja rozumiem, kac kacem i tak dalej, ale zbierajcie się, bo Kabuto zmiecie nas z powierzchni ziemi, jeśli nie pojawimy się na biologii — powiedział psiarz, po czym Naruto szybko przebrał się w rzeczy, które przyniósł w nocy w torbie.

Nie zamieniając ani słowa z blondynem, wyszliśmy całą trójką do szkoły. Naruto zamilkł, na żarty Kiby odpowiadał lekkim, prawie niezauważalnym uśmiechem, za to mnie co chwilę posyłał mało przyjemne spojrzenia. Udawałem jak mogłem, że wszystko jest w porządku, a Kiba był tak głośny, że aż sztuczny. Starał się jak mógł, byleby rozładować napiętą atmosferę. Niestety – na próżno.

*

— Brawo, Inuzuka! — Dziwił się Kakashi. — Jako jedyny w klasie znałeś odpowiedź na wszystkie pytania. — Nie dowierzał, trzymając test psiarza przed sobą z pełną zadumy miną. — Muszę ci powiedzieć, że w tym roku zmieniłeś się o jakieś sto osiemdziesiąt stopni. Znacznie lepiej sobie radzisz. Brawo, tak trzymaj — powiedział z uśmiechem i podał test właścicielowi.

— Dziękuję... — odpowiedział cicho Kiba, co mnie zdziwiło. Wszyscy w klasie czekali na jakiś niekontrolowany wybuch radości z jego strony, lecz on nie nastąpił. W tym momencie zadzwonił dzwonek.

— Okej, to tyle na dzisiaj, odłóżcie sprawdziany na moje biurko wychodząc z sali — powiedział nauczyciel i odszedł w stronę swoich rzeczy.

— Pochwała od Kakashi'ego, awansowałeś — zaśmiał się Sai, podchodząc do Kiby.

— Bez przesady, to tylko test z fizyki — mruknął psiarz, odkładając kartkę na biurko nauczyciela. Spojrzeliśmy na niego zaskoczeni.

— Owszem — zaczęła zdezorientowana Temari. — Tylko test z fizyki, z której zawsze miałeś koszmarne oceny, bo jej nienawidzisz, a nagle jako jedyny w klasie dostajesz pełną pulę punktów.

— Miałem szczęście — odpowiedział z uśmiechem.

— Ciekawe powiedziane — zamyślił się Shino.

— Ocena oceną, ale z jednym się muszę zgodzić z Kakashim — powiedziała Tayuya. — Ty się serio w tym roku zmieniłeś. — Wszyscy jej przytaknęli.

— Ja? W jakim sensie? — zdziwił się psiarz, gdy już wszyscy opuściliśmy salę.

— Zgadzam się. I to nie tylko przez to, że nagle odkryłeś, że masz mózg — dodał Neji. Kiba krzywo na niego spojrzał.

Na razie milczałem i grzecznie przysłuchiwałem się rozmowie. Ze wszystkich tu zgromadzonych znam Kibę najkrócej, nie wiem jaki był wcześniej, przed moim pojawieniem się w tej szkole.

— Biegasz na siłownie — zaczęła Tayuya.

— Chodzisz na solarium — zaśmiał się Naruto, gdyż od paru miesięcy raz na jakiś czas uczęszczają razem do wspomnianego miejsca.

— Ubierasz się... Inaczej — dodał Chouji.

— Inaczej? — zapytał Kiba.

— Tak bardziej... Obciślej.

— Pedalsko — wtrąciła Tayuya. — Trochę jak Sai — dodała swobodnie, nie zważając na to, że stała tuż obok niego. Sai wysłał jej tylko karcące spojrzenie.

— Nie przesadzacie? — zapytał Kiba.

— No właśnie — mruknął Sai.

— Popatrz. Koszuleczka, kamizeleczka, rureczki, tenisóweczki, paseczki, co to ma być pytam?! — wymieniała z pogardą Tayuya, szarpiąc Kibę za każdą wymienioną rzecz.

Wszyscy weszliśmy na stołówkę, zajmując najbardziej oddalony stolik, który był jednocześnie największym w pomieszczeniu. Dyskusja coraz bardziej się rozkręcała, a ja siedziałem oniemiały i patrzyłem na Kibę.

Faktycznie. Kiedy pierwszy raz go spotkałem wyglądał jak typowy gangster, luźnie spodnie i bluzy w ciemnych kolorach. Owszem, miał ciemniejszą skórę w porównaniu do nas wszystkich, ale to było wtedy takie naturalnie, a teraz... Spojrzałem na psiarza. Fioletowa koszula, czarna kamizelka. Ciemne jak zawsze spodnie, jednak te nie były już takie luźne. Adidasy zostały zamienione na wysokie tenisówki. Wspomniane już wcześniej przez Tayuye kolorowe paski w spodniach. I przede wszystkim – dłuższe włosy.

— Boże, jak mogła mi umknąć taka zmiana? — zapytałem sam siebie z niedowierzaniem.

— Mam ci powiedzieć? — zaśmiał się cicho Doi i kiwnął głową w stronę Naruto, który tego nie zauważył.

— Aaa... No tak — uśmiechnąłem się. A dyskusji zaciętej ciąg dalszy trwał.

— Twoje zęby mnie przerażają! — wrzasnęła Tayuya.

— Co ty chcesz od jego zębów? — zapytałem ją, wtrącając się w rozmowę, gdyż nie miałem nic do zarzucenia uzębieniu Kiby.

— Wszystko przez ten solar! Teraz wydają się takie białe i... Białe. I ostre — mruknęła Tayuya.

— Teraz to już w ogóle widać te twoje wąskie źrenice na tle tej spalonej mordy — rzuciła już znudzona Temari.

— Masz coś do moich źrenic? — warknął Kiba, wyraźnie poruszony tą uwagą.

— Nie, źrenice są spoko — odpowiedziała spanikowana Temari, przez co wszyscy zaśmialiśmy się.

Rozmowa trwała dalej, mimo że dotyczyła Kiby, to chłopak był z niej zupełnie wykluczony i niedopuszczany do głosu. Co jakiś czas dziewczyny szturchały go, żeby wstał i ukazał im dokładniej jakiś element swojego ubioru, by mogły go skrytykować bądź też pochwalić, oczywiście między sobą.

— Ej, Kiba? — zacząłem.

— Yhyy? — mruknął, niezadowolony z sytuacji.

— Skąd wiedziałeś o imprezie u Deidary? — zapytałem. Brunet wspomniał o niej rano przy Naruto, mimo że się na niej nie pojawił.

— Bo też miałem wpaść — odpowiedział mi po chwili zastanowienia.

— To czemu nie wpadłeś?

— Miałem coś do załatwienia — odpowiedział, po czym wprosił się w dyskusję na własny temat.

*

Nie umiejąc odrzucić od siebie wrażenia, że Kiba coś przede mną ukrywał, podjąłem się tej ciężkiej, ale koniecznej rozmowy z Ino.

— Ino... Odnośnie wczorajszego... — zacząłem niepewnie, obserwując reakcję dziewczyny. O dziwo patrzyła na mnie z uśmiechem.

— Jak widzisz dotarłam cała i zdrowa, jak obiecałam.

— Tak — zaśmiałem się. — Ale chciałem ci tylko powiedzieć, że jakby coś się działo, to zawsze możesz do mnie przyjść po pomoc, dobrze? — powiedziałem, patrząc dziewczynie w oczy.

— Do ciebie?

— Przecież jestem rozpieszczonym gówniarzem z kupą kasy i sławnym bratem — zaśmiałem się, wspominając jej słowa z wczoraj. Dziewczyna uderzyła mnie w głowę.

— Nie przedrzeźniaj mnie — mruknęła. — Ale dzięki, zapamiętam — powiedziała z uśmiechem i przytuliła mnie przyjaźnie. — Będziesz się teraz bawić w mojego starszego braciszka? — zaśmiała się.

— Jeśli tylko będzie taka potrzeba — powiedziałem z uśmiechem.

* * *

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro