Rozdział 13 cz. 2 Biały kot

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kocham was tak bardzo, że dostaniecie dziś maraton! Oto pierwszy rozdział, kolejny jak wrócę ze szkoły bądź przed nią albo podczas jej trwania :D

~ Rozdział 13 cz. 2 Biały kot ~

Kostucha cofnął się o krok, choć wyraz jego twarzy nie zmienił się. Dalej był beznamiętny i opanowany. Klara przyjrzała się mężczyźnie zafascynowana. To pierwszy raz, kiedy Aren zachował się w taki sposób. Dziewczyna czuła dumę, wiedząc, że powoli łamie mur, który słudzy Nicolasa ustawili wokół swoich prawdziwych osobowości i uczuć. Chciała poznać prawdziwego Michaela i Arena. Wiedziała, że mogą być inni i wcale nie musi ich polubić, ale przynajmniej ich pozna.

Kostucha milczał, aż nagle spojrzał na swoją panienkę i wyciągnął przed siebie dłoń. Nad jego ręką pojawił się mały obłoczek. Sługa wpatrywał się w niego przez moment, gdy nagle we mgle zaczęły pojawiać się różne obrazy. Przedstawiały one jakiś ludzi z kilkoma niepokojącymi dodatkami, jak i Arena, lecz Aren na obłoku cały czas się uśmiechał. Na dodatek miał łuski na swoich rękach i strasznie bladą skórę. Wyglądał jak hybryda węża i człowieka.

– Nie pamiętam zbyt wiele ze swojej przeszłości, ale wiem, że pochodziłem z rasy Am i jestem jej ostatnim przedstawicielem – wyznał bez ogródek Aren. – To – ruchem głowy wskazał na obrazy – są moje jedyne wspomnienia z tamtego okresu.

Wcześniejsza duma, którą Klara czuła zamienił się w wstyd i poczucie winy. Przez nią Kostucha musiał przypomnieć sobie o czym, co najwyraźniej go bolało. W właśnie w tej sytuacji nastolatka zrozumiała, że nie tylko ona została pozbawiona swojej przeszłości i istnienia. Aren, Michael, Lira, Bastet i nawet Amor – wszyscy byli kiedyś obywatelami jakiejś rasy i każdy stracił wolności, stając się sługą Nicolasa. To okrutne, lecz prawdą było, że gdyby nie to, wszyscy podzieliliby los ten sam, co im podobni.

Klara nieśmiało położyła dłoń na ramieniu swojego opiekuna i spojrzała w stronę podłogi.

– Przepraszam... Nie chciałam....

Aren odsunął się od dziewczyny, ciężko wzdychając.

– Nie masz powodu do wstydu – powiedział spokojnie, bez cienia fałszu. – Faktem jest bowiem, że sam zgodziłem się na zostanie sługą stwórcy. Uznawałem to za zaszczyt i dalej uznaję. – Pod koniec jego wypowiedzi, kąciki ust mu drgnęły. – Pan jest wspaniałym władcą, a fakt, że jedna z jego poddanych ma zostać naszą królową, sprawia, że jeszcze bardziej zyskuje w moich oczach.

Aren odchrząknął, widząc wyraz twarzy swojej panienki. Nie miał zamiaru dłużej przekonywać Klary do swoich racji, wiedział bowiem, że nic to nie da. Jego droga panienka sama musiała zrozumieć, otaczający ją świat i nikt nie powinien wpływać na jej poglądy.

– Chodźmy już, panienko. Pan już na ciebie czeka – przypomniał Aren, wyrywając Klarę ze swoich myśli. Dziewczyna skinęła głową, chcąc jak najszybciej spotkać się z Nicolasem, udać się na bal do Erica i wrócić do domu, a dokładniej do swojego pokoju.

Para ruszyła korytarzem, milcząc. Nikt nie chciał przerwać panującej ciszy, obawiając się, że urazi drugą osobę lub w jakiś sposób ją zrani. Aren starał się na patrzeć na swoją panienkę, lecz ciągłe uciekanie wzrokiem na bok niezbyt mu wychodziło. Klara natomiast patrzyła przed siebie, starając się nie myśleć o idącym obok mężczyźnie. Ignorowała jego obecność, co nie było wcale aż tak złym posunięciem. Przynajmniej nie musiała się martwić, że znowu powie coś niewłaściwego.

Słońce kryło się zza horyzont, dając znak każdemu żywemu stworzeniu, że niedługo zapadnie zmrok. Zwierzęta czym prędzej pędziły do swoich schronień, nie chcąc spotkać się z jakimś nocnym drapieżnikiem. Jednak tym razem stworzenia wybierały okrężną drogą, nie chcąc wejść w drogę białemu kotu, który emanował złowieszczą aurą. Para niebezpiecznie błyszczących oczu, wpatrywała się przez okno w Klarę, śledząc każdy jej ruch. Wgapiały się w dziewczynę, lecz kot uciekł, widząc, że szlachcianka jest coraz bliżej bóstwa. Nie odszedł jednak zbyt daleko, a jedynie zamienił się w mężczyznę.

– Ona jest... – zamyślił się nieznajomy – taka zwykła. Jednak jeśli zdołała poruszyć twoje serce, to chcę ją mieć. – Mężczyzna uśmiechnął się złowieszczo, obracając się w pył. Miał już plan, który zamierzał wprowadzić w życie.

Nicolas patrzył na Klarę, a jego złość była coraz to większa. Zwykły człowiek był powodem, dla którego jego narzeczona ubrała się w taką suknię. Na dodatek gniew jego podsycała aura, która roztoczyła się po całym terenie wokół dworku. Te ślady kojarzyły się mu z tylko jedną lalką, która już raz bardzo go zdenerwowała.

– Nicolasie, chciałeś mnie widzieć – powiedziała Klara, stojąc przed czarnowłosym. Z całych sił chciała ukryć w swoim głosie zmieszanie, lecz nie była wstanie stwierdzić, czy osiągnęła swój cel.

Nicolas odchrząknął, wyrzucając z myśli sprawę swojego nieudanego tworu i skierował całą swoją uwagę na Klarę. W jego dłoni pojawił się pierścionek z dziwnym kryształem, w którym wydawały się być zamknięte promienie słońca. Biżuteria była piękna i od razu przypadła do gustu Klarze. Wyglądała na drogą, lecz i jednocześnie nie obrzydzała ogromem zdobień. Była raczej prosta, ale za to miała piękny klejnot. Nicolas zbliżył się do Klary i ruchem głowy nakazał Arenowi odejść. Sługa pośpiesznie wykonał rozkaz swego pana.

Klara patrzyła na pierścionek zakłopotana, przeczuwając, co zamierza zrobić Nicolas. Nie powinno ją to zaskoczyć, ale mimo wszystko noszenie pierścionka zaręczynowego było dla niej czymś bardzo dziwnym

– Masz zostać moją żoną i choć dla mnie pierścionek to zwykła formalność, chciałbym byś go przyjęła. – Złapał ją za dłoń i spojrzał w oczy, które tak bardzo mu się podobały. – Jeśli nie chcesz, zrozumiem, ale noszenie go w jakiś sposób ochroni cię przed nachalnymi, ludzkimi insektami, Klaro – argumentował, widząc nieprzekonaną twarz nastolatki.

Klara dalej nie sądziła, że pierścionek będzie dobrym pomysłem, lecz nie miała ochoty kłócić się z Nicolasem. Zapewnienia bóstwa, że błyskotka nie jest dla niego ważna, były według Klary zwykłą wymówką, której używał. I tak jeśli przyjdzie co do czego to pierścionek znajdzie się na moim palcu – stwierdziła Klara w myślach. Skinęła do Nicolasa głową.

– Zgadzam się... – wyszeptała.

Bóg od razu wziął pierścień do ręki i włożył do na serdeczny palec prawej ręki narzeczonej. Ku jego zaskoczeniu klejnot na pierścieniu był o wiele piękniejszy niż w jego rękach. Najwyraźniej Klara samą sobą jest wstanie upiększyć wszystko wokół siebie. Nicolas pocałował narzeczoną w policzek.

– Udanego wieczoru! – rzucił, odchodząc od zdezorientowanej dziewczyny.

Klara nie mogła się poruszyć, w dalszym ciągu czuła na swojej skórze wargi Nicolasa. Uczucie z wcześniej powróciło, sprawiając, że na jej policzkach wykwitł krwisty rumieniec. Stwórca mącił jej w głowie z taką samą intensywnością, co ona mu.

CDN

Mam nadzieję, że cieszycie się na maraton? 

Ps. Tak, dziś pojawią się wszystkie napisane przeze mnie rozdziały z Paktu Miłości, co daje w sumie - z tym - 8 rodziałów ^^

(Data opublikowania tego rozdziału: 09.02.18r)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro