Camila

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Kochanie to już ostatnie pudło.- Mówi do mnie tata.
Biorę to ostatnie pudło w ręce i idę do piwnicy.
Na szczęście schody nie są długie.
Odłożyłam je po prawej stronie.
Odwracam się zamierzając już iść, ale mój wzrok przyciąga jeden szczebel koślawo ułożony.
Podchodzę aby, go poprawić.
Niemalże od razu gdy dotykam szczebel spada.
Na mojej twarzy maluje się nie lada zdziwienie.
Niegdy nie wiedziałam, że mamy pod schodami jakąś... Kryjówkę?
Chyba tak.
Włączam latarkę w telefonie.
Trochę się boję co tam ujrzę.
Poświeciłam sobie i zobaczyłam tam... Pamiętnik.
Biorę go powoli do ręki, jakby to była jakaś bomba, która ma zaraz wybuchnąć.
Był on w kolorze czarnym.
Zrobiony ze skóry.
Na rogach miał złote zakończenia, no teraz już na złote nie wyglądały.
Był w kurzu, strzepałam go i odwróciłam na drugą stronę.
Na samym dole była data wyprodukowania.
Musiałam ją przeczytać, po prostu musiałam.
1987 rok.
Aha
Czyli... Jest mniej więcej w wieku moich rodziców.
Dobra trochę młodszy.
Wyszłam z piwnicy z pamiętnikiem w ręku.
Na razie nie chciałam mówić tacie.
Ani mamie, która teraz jest w pracy.
Ani siostrze.

Postanowiłam wpierw zadzwonić do przyjaciół.

-Halo? Kaya?- Zapytałam w telefon.
- Yhm. O co chodzi?
- Możemy spotkać się w naszym ulubionym miejscu? Mam wam coś ważnego do powiedzenia.
- Okej. Napiszę do Simona.
- Dzięki.
I rozłączyłam się.

Kaya i Simon to moi najlepsi przyjaciele.

- Co tak długo córciu? - Zapytał tata, który dopiero co wyszedł z kuchni w której robił mały "porządek".
- Sorki tato ale muszę iść. - Powiedziałam ignorując pytanie.
Tata tylko powiedział "ah".
I poszłam.
Ubrałam trampki i zarzuciłam sobie bluzę, ponieważ jest jesień.
Pobiegłam z pamiętnikiem w ręku, kierując się w stronę lasu.
Przebiegłam krętą, wydeptaną drogą przed siebie.
Mieliśmy się spotkać przy wielkiej starej brzozie, na której wypisaliśmy nasze imiona gdy byliśmy jeszcze dużo młodsi.
Przebiegłam przez malutkie osiedle domków i obok sklepu spożywczego "U Jasiewskich"".
Pracuje tam starsza pani, Sellin Jasiewska. Jest bardzo miła i zazwyczaj chodzi w wysokim koku.
Już niedaleko lasu.
Za dwie minuty będę.
Minęłam pole i był już las.
Bardzo zdyszana do biegłam do miejsca docelowego!
Przeszłam w prawo i już widziałam brzozę.
Naszą brzozę.
Uznałam, że na dwójkę przyjaciół będę musiała trochę poczekać.
I nie myliłam się.
Byli już za chwilę.
- Cześć Kaya- Przytuliłam przyjaciółkę i podeszłam do kolegi. - Cześć.
Przyjaciele odpowiedzieli mi i zaczęłam opowiadać jak znalazłam ten pamiętnik.
Kaya jakby nie dowierzała.
- A czytałaś już go? - Zapytał Simon.
- Nie.
- A chcesz go przeczytać?- Kaya odgarnęła swoje jasno różowe włosy do tyłu.
- Tak
- No to na co czekasz! Otwieraj!
- Okej, okej. Spokojnie. - Otworzyłam pamiętnik na pierwszej stronie.
- Kurczę imię jest zamazane. - Jęknęłam.
Na początku na szybko sprawdziłam strony i gdy doszłam do jakby końca...
- Wyrwane jest pół pamiętnika. - Zauważyłam.
- Celna uwaga. Myślisz, że reszta jest gdzieś w twoim domu? - Zapytał Simon.
- Możliwe.
- Ej, ej ej. Jeszcze tego nie przeczytaliśmy. - Oburzyła się przyjaciółka.
Kaya sięgnęła po pamiętnik.
I zaczęła czytać na głos.

------------------------------------------------------
A oto moja new książka!
Trzymam kciuki, że przypadnie wam do gustu :3
Nie wiem jak wy, ale szczerze mówiąc to mnie samą ciekawi ten pamiętnik 😅
A was?

Jak chcecie powiedzieć to chętnie posłucham i coś odpiszę ❤
A poza tym to życzę miłego dnia

I kolejny rozdział napiszę gdy ten wam się spodoba❤

I miło by mi było jakbym później zastała jakieś miłe komentarze❤❤❤

Miłego dnia❤

--------------------563 słowa------------------

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro