Wpis 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Anioły walczyły ze sobą. Jedną anielską frakcję prowadził Malachiasz, drugą natomiast Bartłomiej. Nie mając innego wyjścia zacząłem się modlić. Modliłem się długo. Czułem się zagubiony. Potrzebowałem informacji. Byłem wyczerpany i zdruzgotany. Podziwiam ludzi za to, że potrafią się modlić. Nie mam pojęcia, jak to robią, że łatwo im to przychodzi. Moje modlitwy wysłuchała Muriel. To ona mi wszystko wytłumaczyła.

Malachiasz razem z innym Aniołem - Theo - schwytali nas i torturowali. Chcieli informacji o Metatronie. Ale co mogłem im powiedzieć? Nie miałem pojęcia, co on knuł. Nie znałem go i jego chorych fantazji.

Zabili Muriel na moich oczach. Do czego to doszło, aby Aniołowie zabijali siebie nawzajem! Jesteśmy rodziną, nie powinniśmy tego czynić!

Gdy zostałem sam na sam z Theo, myślałem, że chciał mnie zabić. On jednak, uważając, że mam dobre układy z Metatronem poprosił, abym się u niego wstawił za aniołem. Zauważyłem, że to dobry moment na ucieczkę. Zgodziłem się, a gdy zostałem uwolniony zaatakowałem Theo. Zabrałem jego łaskę. I mimo że odzyskałem trochę mocy czułem się okropnie. Również zostałem mordercą. Nie domyśliłem się tego w tamtej chwili, lecz wtedy miało to o wiele gorszy wydźwięk.

Postanowiłem pomóc Deanowi uratować Sama, którego opętał Anioł - Gadreel. Znalazłem samochód. Z niewiadomych przyczyn zatrzymał się kilka kilometrów od Bunkra. Razem z Crowley'em (mi osobiście się ten sojusz nie podobał) zaczęliśmy szukać Sama.

Dean przeprosił mnie za to, że wyrzucił mnie z Bunkra. Dawno mu wybaczyłem. Teraz rozumiałem dlaczego postąpił w ten sposób. Nie czuję do niego urazy. Nazwał nas parą idiotów. Ja wolę jednak określenie ''ufni''.

W końcu udało nam się wypędzić Gadreela z ciała Sama.

Postanowiłem, że odnajdę Metatrona. Po prostu muszę wszystko naprawić. Nie chcę znów wszystkich zawieść. Nie tym razem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro