Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Doszliśmy do alei. Dziękowałem Bogu, że nie licząc władz miasta nikt nie wiedział o naszym przyjeździe. Nadal trzymając się za ręce ruszyliśmy aleją,

czytając napis na każdej złotej płytce...

//Angelika//
Bardzo spodobało mi się, gdy na ziemi zobaczyłam dorysowaną przy pomocy kredy chodnikowej gwiazdę jak z Hollywood. Ale, i mnie, i Michaela rozbawiło, że w gwiazdę było wpisane jego imię i nazwisko. Co dziwne gwiazda wyglądała identycznie więc nie mogła zostać narysowana przez kogokolwiek. Osoba która to zrobiła wiedziała o naszym przyjeździe...

//Michael//
"No tak. Jutro moje urodziny. Więc dorysowana gwiazda pewnie jest prezentem od któregoś z fanów..." pomyślałem, ale z dalszych zamyśleń wyrwał mnie szelest w krzakach. Spojrzałem w kierunku z którego on dobiegał. Trzymając Angelikę za rękę, a szła za mną podszedłem do krzaków. Rozchyliłem gałęzie i zobaczyłem 8-latkę płaczącą i przytulną do jakiejś kartki. Ewidentnie był na tej kartce rysunek. Obok małej leżały pudełka kredek i ołówków. Położyłem swoją dłoń na jej ramieniu i zapytałem (po polsku)
- Co się stało? - dziewczynka podniosła głowę, odwróciła się i spojrzała na mnie... Ledwie powstrzymałem się od śmiechu... Bo gdy mnie zobaczyła odskoczyła jak poparzona
- Moi... Rodzice... Oni... Nie... Nie tolerują, że słucham two... Twojej muzyki - powiedziała po angielsku, co mnie zdziwiło
- Niemartw się - powiedziałem i przytuliłem dziewczynkę - to ty narysowałaś tą gwiazdę na chodniku?
- Tak - nieco się uspoiła - i to też - podała mi blok rysunkowy. Zatkało mnie. Ten dzieciak rysuje jak niejeden profesjonalista... Zdziwiła mnie dokładność tych rysunków cały blok tyko moich portetów

- To wszystko sama rysowałaś?
- Tak. Ładne?
- Oczywiście
- Dasz mi autograf?
- Spoko - odpowiedziałem - a dasz mi swój?

- Ja? - dziewczynka była wyraźnie zaskoczona - a co takiego zrobiłam? To ty próbujesz naprawić świat, to ty jesteś Michael Jackson... A ja? Ja jestem nikim...- już szliły się jej oczy, znowu ją przytuliłem
- To że się tak nazywam, to nic nie znaczy. To tylko imię i nazwisko. Jestem taki sam jak inni, kiedy się skaleczę krwawię... Ale kto ci powiedział, że jesteś nikim?
- Tata... - dziewczynka nadal płakała
- Ale wiesz, że to nie jest prawdą. Masz jeszcze całe życie na dokonanie tego co ja, lub więcej - spojrzała na mnie i wydusiła
- Ale nigdzie nigdy nie pojadę. Nie dokonam tego co ty... Rodzice mi niepozwolą - "Dobra Michael masz swoje tajemnice i sekrety, a ten największy czas wykorzystać" pomyślałem i zacząłem czytać w myślach małej to co odkryłem mnie zamurowało. Dziewczynka od lat była bitą i nękana przez ludzi w szkole, rodziców i rodzeństwo. Zauważyłem na jej nadgarstku ślad po linie lub łańcuchu, więc zapytałem:
- Co to jest?
- Mój... Tata.. On... On zamknął mnie w piwnicy... I... I przywiązał... Do... Do rury - dziewczynka płakała i przytuliła się do mnie
- Bo mnie udusisz - zażartowałem - miałaś kiedyś jakieś marzenie?
- Spotkać cię - "Biedactwo ty moje, tyle lat cię bili, a ty marzyłaś tylko o spotkaniu mnie?" żal mi jej było. Musiałem coś wymyślić
- Michael też nie miał za ciekawego dzieciństwa - wtrąciła Angelika - Wiesz o tym prawda? - Angelika próbowała pocieszyć małą
- Nie
- Opowiedzieć ci? - zapytałem
- Tak. Proszę
- No więc... - znowu oszczędzę wam 15 minut -... więc nie tylko ty obrywasz uwierz mi
- Ja nie chcę dłużej z nim mieszkać - znowu szliły się jej oczy
- Dlaczego? - zapytałem
- Boję się ich. Oni są okro...
- Klaudia do cholery! Gdzieś polazła szmato?! - głos mężczyzny przerwał naszą rozmowę "Ewidentnie jest pijany" pomyślałem i chwyciwszy obie towarzyski za rękę schowałem się z nimi w zaroślach
- Puszczaj! - krzyk dziewczynki zakomunikował, że nic dobrego się nie dzieje. Odwróciłem się i zobaczyłem mężczyznę około 30 lat, który trzymał dziewczynkę za włosy
- Tyle razy ci mówiłem! Nie wychodzisz z domu! Nigdy! - Tak. To był ten sam mężczyzna
- Zostaw ją! - niewytrzymałem. Rzuciłem się na niego. Puścił dziewczynkę, którą odrazu złapała Angelika. Wiem jak się bić... ( Ile to razu jeszcze jako dziecko rzucałem się na własnego ojca?) gość co prawda oberwał, ale ja też, zranił mnie w rękę. Przynajmniej uciekł. Złapałem Angelikę i Klaudię (małą) i pobiegłem z nimi głębiej w zarośla. Byliśmy bezpieczni. Angelika zaczęła opatrywać mi rękę. Klaudia, bo tak miała na imię 8 latka, przytuliła się do mnie i powiedziała
- To był mój ojciec... Dziękuję Michael. Uratowałeś mnie - zrozumiałem, że Klaudia nie może dłużej z nimi zostać, bo może oberwać jeszczcze mocniej niż ja, teraz gdy rzuciłem się na jej ojca. Nigdy nie widziałem kogoś kto się aż tak upił, no dobra Slash czasem się upijał mocniej, ale najczęściej wtedy, gdy jakaś panna go rzuciła, ale i tak nigdy nikomu nie robił żadnej krzywdy... Wziąłem telefon do ręki. Znalazłem numer do najbliższego punktu opieki społecznej. No to powtórka pani po drugiej stronie omal niezemlała. Naszcęście zgodziła się żebyśmy przejęli opiekę nad Klaudią.

8-letnia szatynka była w niebo wzięta. Niedziwię się. Też bym tak zareagował gdyby miał się mną zająć mój idol... Klaudia wzięła swoje rzeczy i poszła z nami. Pokazałem jej Olimpic. Nierezerwowałem hotelu. Mieszkaliśmy na statku. Przynajmniej ochroniarzom było łatwiej go niż pilnować pokoju hotelowego. Dziewczynka oglądała swój pokój z zachwytem zaraz po tym Angelika zaplotła jej piękne (bo takie jak moje😂) włosy w warkocze. Obsługa statku, w sładzie której była też niania, zaoferowała opiekę nad Klaudią.

//Angelika//
Klaudia ma narazie zwolnienie że szkoły (na czas rejsu), bo musimy wrócić do USA. Dziewczynka jak się okazało, lubi też hardmetal, głównie zespół Rammstein. Niemiała jednak niczego, poza starym odtwarzaczem MP (i to jeszcze było mp1) z czego można słuchać muzyki. Michael poprosił, żebym została z Klaudią. Sam gdzieś poszedł. Wrócił po jakiejś godzinie z prezentem dla małej. Dziewczynka szybko otworzyła pudełko.
- Mp4, słuchawki JBL i JBL Xtreme Special Edition? - widać było, że się cieszy i jest zaskoczna
- To taki mały prezent - podał jej jeszcze jedno pudełko
- Jejku - dziewczynka omal nie płakała że szczęścia - śliczne - wyjęła z pudełka bluzę, koszulkę i worek. Później pokazała mi je. No niepowiem, Michael to ma niezły gust. Biały worek z jednej strony miał napis: "Osobiście znam MJ", a z drugiej: "Osobiście znam zespół Rammstein". Pudrowo różowa bluza nosiła z przodu nadrukowany rysunek wykonany przez dziewczynkę z autografem Michaela:

A z tyłu napis na wysokości łopatek: "Michael Jackson" po nim: "58" jeszcze na liczbie był autograf z dedykacją: "Dla Klaudii, która wycierpiała tyle co ja, a może nawet więcej Michael Jackson"
Ale kiedy zobaczyła koszulkę...

//Michael//
...omal niezemlała. Załatwiłem jej koszulkę z nadrukowanymi zdjęciami. Z przodu Rammstein, z tyłu moim. Ale to nie przez zdjęcie małej zrobiło się słabo. Załatwiłem jej autografy całego zespołu. Dzień przed wypłynięciem dokolejnego kraju stanęliśmy jeszcze w Niemczech gdzie dosiedli się do nas...

//Angelika//
...członkowie zespołu Rammstein. Wiedziałam to wcześniej, dlatego odwróciłam uwagę Klaudii od drzwi jej pokoju. Wszedł główny wokalista zespołu - Till Lindemann. Zrobił to samo co Michael w dniu moich urodzin. Zakrył Klaudii oczy i zapytał "Zgadnij, kto to?"
- Till? - zapytała mała
- Tak
- Aaa - dziewczynka zaczęła piszczeć że szczęścia, wtedy do jej pokoju weszli jeszcze: Richard Kruspe, Christian Lorenzo, Christoph Schneider, Paul Landers, Oliver Riedel. Specjalnie dla Klaudii zaśpiewali jej ulubiony utwór ich autorstwa:

Z tym że do ich wokalu dołączył Michael i razem z nimi zaśpiewał część angielską. Kiedy Michael poszedł z chłopakami pokazać im ich pokoje zapytałam Klaudii:
- Klaudia, kiedy masz urodziny?
- Dwudziestego dziewiątego maja. Tak jak LaToya, Rebbie i JFK
- A wiesz, kiedy Michael ma urodziny? - poco zadaję to pytanie skoro ona pewnie wie
- Jutro, dwudziestego dziewiątego sierpnia
- A co damy na urodziny?
- Mam pomysł. Masz telefon do Di Capiro?
- Tak, a co?
- Zamknij drzwi, zadzwoń, daj na głośno mówiący. Załatwimy Michaelowi twój portret rodem z Titanica.
- To nawet niezły pomysł.
(rozmowa)
- Halo?
- Cześć, Leo. Z tej strony Angelika, żona Michaela. Mam sprawę.
- No dajesz, co jest?
- Wpadniesz dzisiaj na Olimpic? Potrzebuję twojej pomocy.
- Spoko. Jesteście jeszcze w Polsce?
- Nie, w Niemczech, w Wilhemshaven.
- O to się świetnie składa poczekaj będę za 10 min
- Spoko. Dzięki
(10 minut później, rozmowa)
- Dzięki, Leo.
- Spoko. O co chodzi?
- Pamiętasz portret Rose?
- Jasne
- Chcę, żebyś zrobił mi taki sam, w prezencie dla Michaela
- Jasne choć
- Klaudia, przypilnuj, żeby Mike nic nie podejrzewał namów go na koncert czy coś
- Spoko
No i po jakichś 20 minutach portret był gotowy, ubrałam się, spakowałam go do pudełka, I podziękowałam Loenardowi. Z pokoju obok słychać Michaela i chłopaków... Uff... Śpiewali dla Klaudii. Schowałam prezent do mojej walizki i w sukience Rose

poszłam do pokoju obok. Dochodziła 22.30, Klaudia zasypiała. Podeszłam do Michaela i powiedziałam:
- Dobra, Michael dość koncertowania, pędź do sypialni i zamień się Jacka - wszyscy zaczęliśmy się śmiać...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro