XLV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jasnowłosa dziewczyna patrzyła na niego z góry. Wraz z każdą sekundą czuła jakby to z niej uciekało życie. Nie potrafiła tego opisać. Jakby ktoś przebił jej serce mieczem, nie ona mu. Nie raz widziała śmierć na wyciągnięcie reki ale to było coś innego... wzięła głęboki wdech i spojrzała mu prosto w oczy.

-Moje imię to...

Lucyfer już jednak nie słyszał. Blask światła rozświetlił pomieszczenie, a on zamknął oczy. Dziewczyna przymrużyła powieki. Na ziemi pozostał ślad niejako spalonych skrzydeł. Lucyfer nie oddychał. Z ust jak i z piersi leciała mu ciemna, prawie czarna krew. Została jej pustka. Nic nie czuła. Wiedziała, że zrobiła przysługę dla świata, jednakże nie wiedziała czemu tak okropnie bolało ją serce. Zacisnęła usta i wyszarpnęła miecz z piersi zmarłego anioła. Jedynie sekundę przyjrzała się krwi widnącej na błyszczącym metalu. Po chwili zabytkowy miecz rozpłynął się jej w dłoni. Stała po środku chaosu. Bez żadnych odpowiedzi oraz z wątpliwościami. Spuściła głowę. Pokonała zło, albowiem nie czuła się dobra.

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro