XXXVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Rozgość się, kochana. Tam jest barek.- Po wskazaniu go otworzył dolna pokrywę stołu bilardowego i wyjął zakurzona i stara metalowa skrzynkę. Szarowłosa podeszła zainteresowana. Zdmuchnął z niej kurz.

-Co to?- Przesunęła palcami po dziwnych znakach na pokrywie.

-Tak zwane sigile. Pieczecie. Sprawiają ze moc księgi jest nieodczuwalna dla archaniołów, aniołów ani demonów. Wiec nie wiedzą gdzie ja znaleźć.

-Co ona w ogóle daje?

-Dzięki zaklęciom w niej zawartych można zniszczyć świat. Znaczy tak słyszałem. Pewnie ci co to opowiadali dramatyzują. Ale na pewno są tam zaklęcia które mogą odczytać tylko istoty nadprzyrodzone jak anioły czy demony.

-Mogłabym ja zobaczyć? Bez tej pokrywy?

Spojrzał na nią w niepewności. Widząc to poprawiła dekolt bardziej eksponując piersi. Zadziałało. Mężczyzna mówiąc ze da jej jedynie zerknąć otworzył skrzynkę. Szarowłosa dojrzała stara, ciemna skore ozdobiona nieznanym jej pismem. To był pewnie ten język, którego ludzie nie potrafią odczytać. Gdy chciał już zamknąć skrzynkę, od razu zareagowała. Złapała go za koszule i przyciągnęła do sb całując w usta. Zaskoczony takim obrotem spraw dopiero po chwili odwzajemnił pocałunek. Ku zaskoczeniu dziewczyny był na tyle silny aby z łatwością posadzić ja na stole bilardowym. Był bardziej typem szczypiora, aniżeli silnego mężczyzny. Pogłębił pocałunek rozpinając jej pierwsze guziki koszuli. W momencie wsunięcia jego języka do jej ust, został brutalnie odciągnięty. A w drugim momencie z klatki piersiowej wystawało mu zakończenie sztyletu.

Dziewczyna odsunęła się jak tylko mogła wystraszona obrotem spraw.

-Kutas- wymamrotał w tym momencie czerwonooki Lucyfer. Ciało szybko znalazło się na podłodze a z ust mężczyzny wypływała ciemno-czerwona krew. Szarowłosa natomiast siedziała z rozpięta koszula. Szybko oddycha patrząc na swojego wybawce.- Dobra robota, skarbie.

Schował sztylet wciąż brudny w krwi za pas spodni. Jego tęczówki przybrały ponownie błękitny odcień i powędrowały w stronę nieco obnażonych piersi dziewczyny. Ta zarumieniła się nieco i założyła włosy za ucho. Znowu poczuł to mile uczucie mocy bijące od kobiety. Nie wiedział co nim kierowało, ale zadziałał sprawnie. Przycisnął usta do jej ust, odkopując przy Okazji ciało z dala od jego butów. Dziewczyna zaskoczona nie wiedziała co zrobić. Dopiero po chwili przymknęła oczy i nieśmiało odwzajemniła. Moc od niej bijąca sprawiła ze Lucyfer chciał coraz więcej i więcej. Nie zaprzestał na pogłębieniu pocałunku ani na zdjęciu jej koszuli. Następne kilkanaście minut zatracali się nawzajem w swoich ciałach.

*

Lucyfer ubrał T-shirt. Zerknął tym samym na przeczesująca włosy dziewczynę. Była zarumieniona. Nie, bardziej. Czerwona po ich namiętnym kochaniu się w przypływie adrenaliny i potrzeby. Nie był jej to pierwszy raz. Jednakże pierwszy z kimś tak okrutnym i zmiennym jak niebieskooki mężczyzna.

-Pora wracać- rzekł, przeczesując dłonią roztrzepane blond włosy.

-I tyle?

-Co tyle?

-Myślałam, ze rzucisz coś na temat naszego... razu.- Szarowłosa założyła zabłąkany kosmyk włosów za ucho. Wciąż nie podała mu swojego imienia. Sama nie wiedziała czemu. Nie nalegał. Wręcz przeciwnie, czuła ze kręci go to. Zadawanie się, a w końcu i kochanie z nieznajoma. Mimo ze łączyło ich naprawdę dużo. Łączyła ich dusza.

-Razu? Wolałbym aby było tego więcej niż raz.- Wyszczerzył zęby w uśmiechu ukazując białe zęby.

-Zobaczy się. Wracajmy, muszę się czegoś napić.

-Chcesz się upić aby mieć wymówkę na kolejny seks ze mną?

Wywróciła oczami, mimo ze w duchu się uśmiechnęła. Fakt, chciała robić to po raz kolejny. Z nim. Tylko nim. Ta więź i ta przyjemność jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyła z nikim innym uzależniła ja od pierwszej chwili. Ale nie mogła tego przed sobą przyznać. Przecież jest diabłem. Kto by z własnej woli chciał się zadawać z diabłem? Może to syndrom sztokholmski? Dostosowuje się, staje się uległa a nawet zakochuje się w swoim oprawcy czy porywaczy aby przetrwać. Ludzki mechanizm obronny nie do końca zbadany przez naukowców. Dalej jest zagadka. Odrzuciła te myśl. Nie była aż taka słaba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro