Rozdział Czwarty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Alex

Po śniadaniu razem z chłopakami zaczęliśmy sprzątać. Wszystko było okej. Ja z Lloydem bardzo wesoło i zawzięcie dyskutowaliśmy jakby sytuacja z prawie pocałunkiem nie miała miejsca, mimo że tamten moment sprawił moje serce w znaczne szybsze bicie, a barwy stały się bardziej kolorowe. Natomiast czerwony ninja wyglądał na bardziej zirytowanego niż wesołego. Kiedy blondyn poszedł do łazienki ja stanęłam obok niego i położyłam dłoń na jego ramieniu

-Hej Kai... Wszystko w porządku? Jesteś bardzo cichy, nie podobne to do ciebie -powiedziałam zgodnie z prawdą posyłając mu troskliwy uśmiech

-Oh.. Tak jasne wszystko w porządku, po prostu jestem zmęczony -powiedział jak gdyby nigdy nic.

Kiwnęłam głową i znowu zaczęłam zamiatać podłogę w kuchni. Brunet wyszedł, a jego miejsce zastąpił zielonooki

-Wiesz zastanawiałem się czy... Może miałabyś ochotę wyjść na miasto wieczorem do jakiegoś klubu, albo coś? Wiesz rozluźnić się -powiedział drapiąc się nerwowo po karku, a ja kiwnęłam głową potwierdzająco

-Bardzo chętnie! -odpowiedziałam odkładając miotłę i ściągając różowy fartuszek.

-Świetnie! To... To do zobaczenia później! -

-Jasne, do później. -po tych słowach pobiegłam do Diany, aby opowiedzieć jej wszystko. Od wczorajszego prawie pocałunku, aż po dziś.

Diana

- Podsumowując - zaczęłam gdy przyjaciółka skończyła mówić - Zakochałaś się w zieloniutkim. - W odpowiedzi tylko się uśmiechnęła spuszczając lekko wzrok.
- Już szykujesz walizkę? - zmieniła szybko temat.
- Tak. Rodzice do mnie dzwonili i mówili, że chcieliby jechać nieco wcześniej.
- To kiedy wyjeżdżasz?
- Dzisiaj po obiedzie do domu rodzinnego, tam zjem kolację i jadę. Ale wrócę zgodnie z planem.
- Okej.
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Otworzyłam, a za nimi stał Cole trzymając przed sobą kartkę.
- To dla ciebie. - Wzięłam to bez słowa i zaczęłam czytać. Był to krótki wiersz mający mi wynagrodzić wczorajszy całodniowy brak zainteresowania.
- Jay ci to napisał, prawda? - Sama nie wiem czy bardziej zapytałam czy stwierdziłam. - Ty nie umiesz pisać wierszy.
- Mówilłem Ci już, że jesteś naprawdę mądra?
- Tak, tak... - Przewróciłam oczami o objęłam go kładąc głowę na jego ramieniu. - Ale na następny raz pamiętaj, że nie przepadam za wierszami - Szepnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro