Chapter 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałem tak już dobre pół godziny, próbowałem poukładać sobie wszystkie te rzeczy w głowie. Gorąca woda spływała po moim ciele, chlapiąc przy ziemi. Natłok myśli atakował moją głowę od paru dni i cały czas zadawałem sobie jedno pytanie. Czy robimy dobrze? Gdzieś w głowie mam myśl, że mogłem to zrobić lepiej.

Nie wiem ile tak tam stałem, wyszedłem dopiero gdy woda zaczynała mnie już parzyć. Spojrzałem w odbicie w lustrze, czując się źle patrząć na siebie. Nie powinienem tak się czuć prawda? To Stuart powinien się tak czuć, nie ja. Nie jestem potworem, ja musiałem to nagłośnić, internet zasługiwał by wiedzieć.

Wardęga wrzucił film dwa dni temu, wywołało to burzę w internecie. Każdy jest wstrząśniety, ale nikt z oskarżonych nie odniósł się jeszcze do tej sytuacji. Widziałem gdzieś, że większość firm zaczyna się wycofywać od współprac z boxdelem. Ostatnio już Sylwester na streamie, dostał pogłoski że ktoś chciał sobie coś zrobić. Mimo że końcowo okazało się to kłamstwem. To i tak oddziałało to na mnie. Bałem się co będzie po moim filmie, skoro miałem 2 razy grubsze informacje.

Opuściłem łazienkę a gorąca para rozprzestrzeniła się po moim mieszkaniu. Usiadłem do komputera, chcąc zobaczyć czy coś nowego nie wyleciało. Wiedziałem też że Wardęga miał mieć dzisiaj streama. Odpaliłem powtórkę, akurat oglądał drugi raz wywiad z Olciak. Puściłem film w tle, gdy do rąk wziąłem telefon. Na ekranie pojawiło mi się dziesięć powiadomień od Sylwestra.

sawardega_wataha:
20.27 Zobacz co ona gada na tym filmie
21.21 Czym oni ją szantazują
22.01 Masz nagrana cala rozmowę z olą czy tylko moment wywiadu to ważne?
22.42 Mikołaj?
22.59 ???

4 nieodebrane połączenia od Leśny Druid

Dwudziesta trzecia czterdzieści pokazywała się w moim telefonie. Zdecydowanie dałem mu za mało atencji dzisiaj, zmęczony odpaliłem numer do Sylwestra i zadzwoniłem. Nie mam siły rozmawiać z nim, ale nie chce by później było że olewam go w tak ważnej sprawie. Po paru sygnałach usłyszałem głos starszego.

- Mikołaj? Wszystko w porządku u ciebie? - Zatroskany głos Wardęgi wybrzmiał w słuchawce.

- Tak? Czemu coś miało by być nie tak? - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji.

- Cala noc mi nie odpisywałeś, telefonów też nie odebrałeś - Wytłumaczył.

- Chyba mogę mieć chwilę prywatności, nie mam racji?

- Kurwa Mikołaj - Usłyszałem podniesiony głos w słuchawce - To nie jest zabawne, myślisz że co w tym momencie robimy. Zadzieramy ze złymi ludźmi, sam wyprowadziłem się z Ambasady bo się bałem, że coś mi się może stać. To nie są przelewki, a ludzie lubią się mścić. Myślisz że jak się czułem jak nie dawałeś najmniejszego znaku życia? Ktoś mógł ci coś zrobić. - Mówił zdenerwowany Sylwester z lekko podniesionym głosem. Widząc jak to wszystko argumentuje poczułem się trochę źle, że tak go olałem.

- Brałem prysznic - Odpowiedziałem szczerze.

- Trzy godziny? - Zaśmiał się Wardęga, jakby mi nie wierzył.

- Musiałem pomyśleć, widzę że też się przejmujesz tą sprawą, a wiesz że bedę mieć mocniejszy materiał. - Oparłem się wygodniej o oparcie fotela.

- Wiem że jesteś jeszcze młody i ten temat jest dla ciebie, trudniejszy niż dla mnie. Nie możesz jednak tak nagle znikać, musisz sobie uświadomić na jakiej pozycji teraz jesteśmy. Ktoś może ci coś zrobić - Sam nie wiedziałem już co mu odpowiedzieć,

- Dobranoc - Powiedział po chwili ciszy, rozłączając się z rozmowy.

Ja tylko westchnąłem zmęczony, czułem się winny jego zmartwieniom. Z drugiej strony od kiedy Wardęga się troszczy o kogoś? Nie wiem po co o tym myślałem, na pewno chciał tylko podbić sobie statystyki na mnie. Odpaliłem jeszcze raz messengera, pisząc mu Dobranoc. Po czym sam położyłem się do łóżka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro