chapter 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stałem w kuchni, czekając aż zagotuje mi się woda na herbatę. Stukałem rytmicznie w blat, czekam na niego. Trochę ciężko mi uwierzyć że przyjedzie, tylko dlatego że się źle czuję. Chociaż z drugiej strony dlaczego miałby mnie okłamywać.

Przez gwizdanie czajnika ledwo usłyszałem pukanie do drzwi. Powoli poszedłem na korytarz, nie patrząc nawet przez wizjer od razu otworzyłem drzwi. Po drugiej stronie ukazał mi się Sylwester. Włosy miał lekko potargane i zaspane oczy. Z drugiej strony co się dziwić skoro jest druga w nocy.

- Wszystko okej? - Zapytał gdy od razu mnie zobaczył.

- Już sam nie wiem - Głośno westchnąłem, przepuszczając go w drzwiach. Przez piętnaście minut oczekiwania na Wardęge, zdążyłem już przemyśleć chyba wszystkie możliwe scenariusze. Co pięć minut zmieniał mi się humor.

Nie czekając na mnie, Sylwester poszedł do salonu. Ja za to tylko podążyłem za nim, zgarniając jeszcze z kuchni moją herbatę. Usiadłem na kanapie na przeciw Sylwka. Wziąłem jedną z poduszek na kolana i przytuliłem się do niej, opierając głowę o górę poduszki.

- Jak się czujesz? - Zapytał po chwili Wardęga, przyglądając mi się ze zmartwieniem w oczach.

Ja za to pozostałem w ciszy, nie wiedząc co powiedzieć. Jednocześnie czułem się pełen emocji jak i pusty. Bałem się też cokolwiek bardziej szczerego powiedzieć Sylwestrowi, niby mu ufałem jednak z tyłu głowy nadal krążyły mi myśli zwątpienia.

- Mikołaj? - Powiedział głośniej gdy nie uzyskał ode mnie żadnej odpowiedzi.

- Czuje się strasznie niesprawiedliwie - Odpowiedziałem cicho po chwili.

- Dlaczego? - Jego twarz spoważniała - Co się stało?

- Czy mój film jest aż tak zły? - Głos mi się lekko załamał, nie uważałem żebym zasługiwał na tak negatywny odbiór. Tym bardziej patrząc jaką ilość prazy włożyłem w ten materiał. Zrobiłem wszystko co mogłem, żeby mój film był dobry.

- Nie wiem, nie oglądałem go - Powiedział patrząc mi prosto w oczy - Ale nagrywałem go z tobą, więc jestem pewien że jest zajebisty.

- Więc dlaczego ludzie tak mnie cisną - Czułem jakby Wardęga, mówił tak tylko żeby mnie nie dołować. W głowie miałem te wszystkie komentarze, gdzie byłem porównywany z Sylwestrem. Każdy mówił że on zrobił lepszy materiał, jednak czy nasze filmy aż tak się różniły?

- Nie wiem, po prostu ludzie są głupi i spodziewali się że zaraz każdy twórca będzie pedofilem. Pewnie to też trochę moja wina, za bardzo to hypeowałem ten temat, przepraszam - Przyglądał mi się uważnie, widziałem w jego oczach jakiś taki dziwny smutek, a może zwątpienie?

Nic na to nie odpowiedziałem, w mojej głowie znowu zaczęła latać masa myśli. Analizowałem dokładnie co powiedział, to jego wina? Nie on tylko chciał pomóc i to właśnie zrobił. Gdyby nie on, nie miałbym żadnych dowodów do mojego filmu. To ja nie sprostałem tematowi, chociaż czy mogę tak powiedzieć skoro ostatni tydzień cały czas spędziłem nad tym tematem, bez żadnej dłuższej przerwy?

- Przepraszam - Wyszeptał po dłuższej chwili przerwy. Wstał po czym podszedł bliżej mnie i objął mnie. Śmieszne jest to że jak ja siedzę a on stoi, to dopiero teraz jest wyższy ode mnie.

Twarz miałem wciśnietą w jego klatkę piersiową. Jedną ręką objął moje plecy, a druga poleciała na tył mojej głowy, przybliżając mnie do siebie. Przesuwał i gładził moje włosy, miły dotyk zaczął mnie po woli uspokajać. Biło od niego ciepło, coś czego od dawna już nie czułem. Zdecydowanie potrzebowałem trochę dotyku ludzkiego. Wtuliłem się jeszcze bardziej w jego ramiona.

- Nie przejmuj się - Oparł swoją głowę na mnie - Ludzie trochę ponarzekają, ale teraz dopiero zaczyna się prawdziwa gra - Mówił w moje włosy, co lekko mnie łaskotało - Po za tym omiń te głupie komentarze noname'ów. O wiele więcej jest tych pozytywnych, zrobiłeś dobrą robotę. Działasz już parę lat w internecie, a dalej się nie uodporniłeś na hate?

- Nie wiem spodziewałem się lepszych reakcji - Opowiedziałem speszony, jak już Wardęga to podsumował, doznałem wrażenia że ma trochę racji. Przez moją całą pracę dostawałem już dużo hejtu, jednak tylko przy tym filmie jakoś mnie to dotknęło.

- Mój film też nie miał tylko dobrych reakcji. Ludzie nazywają mnie dwulicowym, bo doniosłem na Boxdela. Dostałem też masę pogróżek w DM'ach, ale jakoś żyje i mam się dobrze.

W całej tej sytuacji zapomniałem o Wardędze. On też przecież wypuścił swój materiał, to też wzburzyło ludzi. Nie czytałem jednak jego komentarzy, jego materiał zostawiłem swojej samoocenie. Słuchając tego, zrobiło mi się trochę głupio. Też nie miał łatwego zadania, ale nie interesowałem się nigdy jego uczuciami z tym związanymi. Trochę egoistyczne, skoro teraz do niego napisałem jak nie radziłem sobie.

- Przepraszam - Odpowiedziałem speszony, trochę głupio mi się zrobiło. Miałem wrażenie że trochę wyolbrzymiam, w porównaniu do Sylwka.

- Nie masz za co - Powiedział po czym zrobił rzecz, której najmniej bym się spodziewał.

Sylwester delikatnie pocałował mnie w głowę. Automatycznie cały stres zamienił się w zawstydzenie. Wydawało mi się? Nie na pewno nie. Czułem że mi gorąco na policzkach, a moje serce zamarło. Zostaliśmy jeszcze przez chwilę w takiej pozycji, po czym powiedziałem,

- Myślę że już trochę mi lepiej - A może gorzej, dosłownie musiałem się wysilić żeby się nie zająkać. Cały czas do mnie nie dochodziło co zrobił Sylwester. Przyjechał gdy go potrzebowałem i siedział tu ze mną, próbując mnie ogarnąć. Nie spodziewałbym się tego po nim.

- Mam wracać? - Zapytał gdy odsunął się ode mnie. Spojrzał się na mnie, a mi znów zrobiło się głupio.

- Zostań - Opowiedziałem po dłuższej chwili - Możesz spać w salonie, jest już późno wolałbym żebyś nie jechał - Skłamałem, to moja egoistyczna chęć żeby został ze mną, sprawiła że to powiedziałem. Nie martwiłem się o niego, martwiłem się o siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro