11. Nic? To proszę o pomoc...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy przestałam już płakać, wytarłam zaschnięte łzy i poszłam z Blaisem do środka. Gdzie ciocia próbowała opsłużyć laptopa, a Hermiona jej pomagała. Ron i Draco obrażeni na coś siedzieli, a Harry patrzył razem z Pansy na zdjęcia pamiątkowe. Podeszłam do Malfoy'a i Rudzielca zobaczyć co się stało..

- Co się stało?

- Nic. - odpowiedzieli chórem, aby zaraz spojrzeć na siebie groźnie, złapałam ich za kolana, a koło mnie ukucnął Blaise i zapytał ich o to samo.

- Nic. - znowu odpowiedzieli razem i strzepnęli moje ręcę, a już lekko zdenerwowana wstałam i popatrzylam na nich

- Nic? To proszę o pomoc w spakowaniu rzeczy na wyjazd! - to ostatnie krzyknęłam zła, wzdrygneli się i dobrze

- Nich Ci Blaise pomoże - odezwał się Malfoy

- Zabini ma inne rzeczy na głowie! - znowu krzyknęłam co w moim życiu nigdy prawie się nie zdarzało

- Na przykład? - tym razem odważył się Weasley

- Będzie robił prowiant! Żebyście nie zdechneli z głodu - złapałam ich za skrawki bluzek i podniosłam trochę żeby popatrzyli na mnie - Więc proszę przestać się o gówno boczyć i mi pomóc  - puściłam ich

                                  ***

Pomogli mi spakować wszystkie rzeczy do każdego plecaka przy okazj przeprosili, pomogli mi ostatni raz narazie nakarmić zwięrzęta, Ron jak i Draco byli troszkę przestraszeni zwierzętami, a najbardziej Demimozem, co mnie bardzo rozbawiło ponieważ, on się tylko patrzył wyłupiastymi oczyma.

- Wszystkich zapraszam tu! - krzyczała blondynka, a my szybko wyszliśmy i zbiegając po schodach podeszlismy do cioci

- Pani Quinni zrozumiała o co chodzi z laptopem więc, mam nadzieje że nikt nie ma choroby morskiej ponieważ, mamy zalatwiony rejs - powiedziała uradowana Herm

Tak jak mój tata, tak własnie przybył do NY!

_________
Proszę :)

Dedykacja: Blackwolf1118 i Zizi9147

KC WAS 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro