film

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

dla paszuk

a tak ogólnie to bardzo domowe, małostkowe i szczegółowe,
nudy, zdatne tylko dla sentymentalistów

×××

Zjedli na mieście, w ozdobnym ogrodzie, obeszli kiermasz, choć Oikawa słaniał się na nogach, a Iwaizumi nie był w nastroju na oglądanie spoleczeństwa. A może i Oikawa nie czuł się zbyt wyjściowo, kto wie? Przy jego wyćwiczonej personie, przy mistrzowskim udawaniu trudno było stwierdzić.

Wyjść jednak musieli. Przecież to zaplanowali!

Inaczej... może nie żyliby pełnią życia? Nie odegrali podręcznikowego związku? Trudno przyszłoby obiektywne stwierdzenie tego, ale gdyby ktoś by im to zarzucił... ach, co wtedy?

Gdyby ktoś zapytał, co robili, a oni nie mieliby wiele do powiedzenia na ten temat - ot, że byli i było im miło?

Wcale nawet nie myśleli tych myśli, zostały one już dawno wryte w ich podświadomość i bez ich wiedzy wpływały na decyzje.

Gdy wspięli się na piętro, Oikawa usiadł przy stole w kuchni, tak zgarbiony, że niemal już na nim leżał.

Iwaizumi wprawdzie ustawił się zaraz przy ladzie z zamiarzem robiena herbaty, ale powoli; nim w ogóle nastawił czajnik, wpatrywał się w swoje dłonie przez długą chwilę. Mogło to być kilka minut, mogło to być cokolwiek innego, on nie wiedział, jego partner nie byłby w stanie mu powiedzieć. Czas gotowania wody wykorzystał na ucięcie sobie drzemki.

Tooru, nie dźwigając się z blatu, wyciągnął telefon z kieszeni płaszcza. Oczywiście nie zdjął go na wejściu. Butów też. Iwaizumi tego nie lubił, ale lubił, jak jego chłopakowi było wygodnie, jak czuł się swobodnie. W sumie to nie szkodziło.

Ułożywszy urządzenie tuż obok twarzy, szatyn zdawał się czegoś szukać.

- Zaraz będziesz musiał wymieniać szkła na grubsze - mruknął tylko Hajime, bowiem pewne rzeczy jednak należało powiedzieć.

- Mhm. Może jak odstawię energetyki.

Parsknięcie Iwaizumiego zagłuszyła rozlewana do kubków woda. Bez stylu, bez tradycji, ale szybko.

- Wiadomości, wiadomości... - wymamrotał przedmówca. - Pierwszy odcinek tej nowej serii.

Iwaizumi zerknął na niego, pytająco.

- Żony szpiega.

Iwaizumi westchnął. Nie chciał mówić, że pewnie mu się nie spodoba, lecz miał przeczucie w tym kierunku.

- Ściągniesz buty, zanim wpełźniesz mi do łóżka? - zapytał, nachylając się sennie, a więc i niezbyt pospiesznie, w stronę Oikawy. Wreszcie pocałował go w przedziałek.

- Już łysieję, że mnie całujesz na szczęście?

- Tak.

- O ty... - Jeszcze dobrze się Toiru nie oburzył, nie zamachnął, a Iwaizumi odskoczył od niego zgrabnie. Szatyn rzucił się za nim, lecz wpadł nań dopiero przy łóżku. Oboje z impetem upadli na materac, Oikawa mrucząc przekleństwa i szturchając partnera, Iwaizumi uśmiechając się półgębkiem.

- Nie lubię cię - skwitował Oikawa, niby to kopiąc Hajime w kostkę, tak naprawdę tylko nieco mocniej go trącając, po czym z domniemaną godnością skopał ze stóp obuwie i przeczołgał się dalej na łóżku, aż pod ścianę.

Materac był cienki, ale wystarczał. Choć... to dopiero pierwszy rok studiów. Jeszcze spokojnie może im zabraknąć cierpliwości.

- Hajime. - Imiennik zapatrzył się znowu przed siebie, więc Oikawa musiał upomnieć się o uwagę, towarzystwo, bliskość, wszystko, czego na co dzień mu brakowało. I o pilota.

Mężczyzna dołączył już do niego bez zwłoki, żeby nie zdążył go złapać sen.

- Nie wiem, czy wstanę na pociąg.

Obaj oparli się zgodnie o ścianę. Ostatecznie pociągi były bez znaczenia.

- Od samego początku chciałem po prostu posiedzieć - zadumał się na głos Oikawa, stopniowo zsuwając się na ramię partnera.

- Ja też - przyznał Iwa.

- Więc dlaczego nie?

- Dlaczego? - zawtórował Oikawie Iwa. - Nie wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro