List do mojej Vi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oddalamy się od siebie. Patrzę przez moje okno i widzę, jak wychodzisz z domu. Nie piszę do Ciebie, bo wiem, że nie masz dla mnie czasu. Kilka miesięcy temu spotkałyśmy się, bo popełniłaś błąd i mnie okłamałaś, kilka dni po tym porozmawiałaś z Davidem, a dwa dni później zaczęłaś mnie unikać. Mam wrażenie, że masz gdzieś co u mnie słychać. Chciałabym, żebyś teraz to Ty posłuchała mnie, jak ja słuchałam kiedyś Ciebie, gdy mówiłaś o Jacku.

Strasznie cieszyłyśmy się na tę przeprowadzkę, ale dla naszej relacji nie była ona chyba najlepsza. Jestem szczęśliwa, że znalazłaś miłość, ale, czy ona musi kosztować naszą przyjaźń?

Pamiętam, jak oglądałyśmy razem „Trzy metry nad niebem" i strasznie płakałyśmy podczas sceny, gdy ginie przyjaciel głównego bohatera. Powiedziałaś mi wtedy, że ty byś tego nie przeżyła, nawet nie chciałaś sobie tego wyobrażać, z resztą ja też. Dzisiaj, kiedy widzę, jak unikasz patrzenia w stronę mojego domu, przestaję w to wierzyć. Pewnie, gdyby coś mi się stało, nawet byś nie wiedziała.

Kupiłam Ci prezent, wieczną różę w szkle, wiem, że będziesz nią zachwycona, przecież kochasz róże. Chyba że coś się teraz zmieniło. W sumie to bardzo możliwe, skoro potrafisz mieć mnie gdzieś – co dawniej było nie do pomyślenia – może teraz Twoje upodobania też się zmieniły? Wiem, że trochę dramatyzuje, ale to wszystko, co teraz piszę, kotłuje się w mojej głowie każdego dnia.

Muszę Ci się do czegoś przyznać... Pomyślałam sobie dzisiaj, że Zayn jest teraz dla mnie lepszym przyjacielem niż Ty. Wiem. To głupie, ale tak pomyślałam. Pomógł mi zorganizować niespodziankę dla Davida i jest na każdą moją prośbę obok mnie. Zrobiłabym dla niego to samo. To świetny chłopak.

Zauważyłaś, że David i Jack też trochę się od siebie odsunęli? Czy to, że jesteśmy w związkach to aż taki problem? Co to za relacja, którą niszczy miłość? Nie rozumiem...

Ostatnio przypomniało mi się, jak obchodziłyśmy dawniej święta. Wiesz, jak żył Twój tata... Przepraszam, ale musiałam to napisać. Wszystko było cudownie, atmosfera była świetna, na tyle świetna, że moja matka chciała spędzać z nami czas. Jednego gwiazdkowego wieczoru, gdy siedziałyśmy na zewnątrz, powiedziałaś mi, że boisz się, że kiedyś to wszystko się skończy. Wiedziałam, że twój tata jest chory i obydwie wiedziałyśmy, że nie rokuje najlepiej, dlatego złapałam Cię wtedy za rękę i powiedziałam, że poradzimy sobie ze wszystkim. Mimo całego zła, które pojawi się po drodze i z czymkolwiek przyjdzie nam się zmierzyć, ja zawsze będę obok. Wtedy mi nie odpowiedziałaś, tylko mocno mnie objęłaś. Dopiero po kilku miesiącach, gdy Twój ojciec zmarł, postanowiłaś mi odpowiedzieć. Siedziałyśmy w tym samym miejscu, bo chciałaś przed wszystkimi uciec. Nienawidziłaś ich za to, że nie było ich, kiedy ojciec umierał, ale gdy już zmarł, wszyscy przyjechali go żegnać. Matka T doprowadziła Cię do szału, bo powiedziała, że przynajmniej byłyście z mamą przygotowane na jego odejście. Stałam wtedy obok Ciebie i kiedy odeszłaś, zapytałam jej, czy można się na to przygotować. Nie odpowiedziała mi, a ja dodałam, że jak się nie ma nic mądrego do powiedzenia to lepiej trzymać język za zębami. Wiem, że to było nieodpowiednie, ale dla mnie wtedy bezwzględnie potrzebne. Pobiegłam za Tobą i kiedy koło Ciebie usiadłam, powiedziałaś, że kiedyś wszystko dobiega końca i tak samo pewnie będzie z nami. Zaczęłaś zastanawiać się co zrobić, by uniknąć nieuniknionego, a to było dla mnie strasznie dziwne, nie rozumiałam Cię kompletnie, ale wiem, że byłaś smutna i zła, dlatego pozwoliłam Ci mówić.

Po kilku dniach poszłyśmy razem na cmentarz i stojąc przed pomnikiem, ze łzami w oczach wróciłaś do tematu. Zaczęłaś od przeprosin i tłumaczenia, które dla mnie było zbędne, ponieważ w pełni starałam się zrozumieć Twój ból. Po czym powiedziałaś słowa, które pamiętam do dziś:

„Jeżeli przyjdzie dzień, że spadnie na nas ciężar popełnionych błędów, pozwólmy sobie odejść, zanim nas przygniecie".

Wtedy tego nie analizowałam, chciałam, żebyś mówiła. Wiedziałam, że przeżywasz żałobę, dlatego w głębi ducha cieszyłam się, że mimo to ze mną rozmawiasz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro