~12~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jednak nie zważając na to, że najpewniej jest właśnie na celowniku, ruszył po swoją lubę i czym prędzej go podniósł. Przerzucił zielonowłosego sobie przez ramię i zaczął biec w stronę wejścia do hotelu. No bo skoro nie widzi przeciwnika, to musi się skryć. A tam są nauczyciele.

Gdy już miał wbiec przez drzwi, dosłownie przed jego nosem został wytworzony fioletowo-czarny portal z którego wystrzelił pistolet ze środkiem usypiającym. Chłopak nawet nie zdążył zareagować, gdy to strzykawka ponownie wbiła się w zielonowłosego.

-Cholera, niecelnie...- Syknął niski głos prosto z portalu, po czym po prostu ktoś z tyłu go trafił, wykorzystując chwilę nie uwagi chłopaka.- I pięknie Twice... Zabrać ich.

-J-ja je...szcze... N-nie skoń...- Usiłował coś powiedzieć, chcąc stawiać opór, jednak ostatnie co zdołał zrobić przed utratą przytomności, to rzucenie gdzieś w bok telefon, na znak, że zostali porwani przez ligę.

 Kiedyś, ustalił coś takiego z Kirishimą i Ashido, by mieli już jakąś poszlakę. A sam fakt, że nacisnął przycisk z alarmem, powodującym dzwonienie do wychowawcy, dawało mu szansę, że może zdoła ich uratować.

Jednak Aizawa, zjawił się na miejscu za późno. Nastolatków już tam nie było. A  jedynie zastali puste strzykawki po zielonym płynie oraz telefon blondyna.

//////

-Agh... Moja głowa...- Wymamrotał czerwonooki, unosząc powoli powieki.- Gdzie... ja jestem?

Zaczął rozglądać się po niedużej celi. Cztery metalowe ściany gdzie w tej na przeciw nich były drzwi z kratą w oknie, betonowa podłoga, gdzieś w kącie kibel i jeden koc. W kącie pomieszczenia zauważył zieloną czuprynkę która nie dawała znaków życia.

-Deku..? Ej De-deku!

Cisza.

Chłopak szybko podbiegł do swojego przyjaciela i usiłował go obudzić. Jednak na nic. Szybko sprawdził czy ma puls i oddech, jednak na jego szczęście okazało się, że chyba wszystko było w normie.

-Żyje...- Odetchnął z ulgą.- Muszę nas stąd wydostać.

Blondyn zaczął szukać jakichkolwiek możliwych dróg ucieczki i jedyne co przyszło mu do głowy, to były drzwi, które zostały zamknięte n klucz.

-Wysadzenie nie powinno być trudne...

-Nie radziłbym.- Usłyszał niski głos jakiegoś mężczyzny zza drzwi.- Jesteś otoczony kilkudziesięcioma przestępcami, nie wiesz w którą stronę jest wyjście, a twój towarzysz dalej sobie śpi.

-Pokaż się kurwo!

Jak na zawołanie do pomieszczenia wszedł Dabi razem z Togą i jej dwiema kopiami.

-Trzeba ich unieszkodliwić...

-Zajmę się Izuku!- Pisnęła dziewczyna chcąc podbiec do nieprzytomnego, jednak zasłonił go swoim ciałem blondyn.- Oh Katsuki-kun... Odsuń się.

-Nie warz się go tknąć.- Wysyczał wrogo w stronę dziewczyny.

-A co nam zrobisz?

-Rozjebię mordy wybuchami.

-Czyżby...-Zaśmiał się czarnowłosy, dekoncentrując dalej lekko otumionego nastolatka, przez co nie zareagował gdy blondynka wbiła w jego ramie strzykawkę z gęstym niebieskim płynem, który wtłoczyła do jego żył.

- KURWA!- Zaczął krzyczeć przez ból wywołany substancją. Upadł głośno na kolana rzucając się po podłodze.- Zo-zostaw go!

Krzyknął, usiłując doczołgać się do nich, by zapobiec temu, co miał właśnie doświadczyć zielonowłosy, jednak nie zdążył. Izuku nawet nie zareagował na zastrzyk, miał zbyt mocny sen.

-Co to było?! Co wy nam wstrzykneliście?!

-Tylko środek na wyłączenie daru.- Odezwał się obojętnie Dabi.- Nasze zabawy zaczną się za jakieś dwie godziny.- Z tymi słowami oboje wyszli, zostawiając chłopców samych.

Katsuki, zaczął zastanawiać się, czemu akurat za dwie godziny i co oznaczało słowo "zabawa". Podczas tego rozmyślania, siedział tuż obok zielonowłosego, jego głowę, położył u siebie na kolanach i ciągle kontrolował oddech u niego.

Zabawa... Jak nic chodziło mu o tortury, bo kto by kogoś porywał, obezwładniał i kurwa do zabawy w chowanego zapraszał? Ale o chuj chodzi, że za dwie godziny?! Przecież, mnie mogli by już zabrać... chyba że chcą nas obu na raz...

Właśnie takie myśli posiadał nastolatek przez ponad godzinę, dopóki nie zauważył wolno otwierających się powiek młodszego.

-Ka...cchan?

-Deku, kurwa w końcu!- Zawołał dość cicho, uradowanym głosem.

-Gdzie... my..

-Nie wiem. Porwali nas.

Na słowa blondyna, Izuku od razu usiłował się podnieść, jednak podwójna dawka środków nasennych dawała się we znaki. Chłopak dosłownie ledwo co czuł swoje ciało, co go okropnie zaniepokoiło.

-K-kacchan, j-ja nie mo-mogę się ru-ruszyć.- Wydukał, dalej panicznie próbując chociaż zgiąć palce w dłoni.

-To pewnie przez tamte substancje, albo środki nasenne.

-C-co?!

-Jak spałeś wstrzyknęli nam coś na usunięcie daru. Nie mam za chuja pojęcia czy to jest na stałe.

-M-musimy uciekać.- Powiedział dalej spanikowany, bo w tym momencie właśnie się dowiedział jak bardzo bezbronni są.

-Za chuja nie da rady. Jedyne wyjście to drzwi, a jesteśmy gdzieś w piwnicach.- Wskazał na metalową płytę z okienkiem w postaci kra, jednocześnie odwracając głowę piegowatego, by zdołał ją ujrzeć.- Aizawa już nas szuka.

-Skąd wiesz?

-Minęło trochę czasu, a po za tym uruchomiłem alarm w telefonie, zanim mnie uśpili.

-Ah...

-No i zdjęli nam bransolety. A one miały jakiś chujowy alarm odpalać i dam sobie rękę odciąć, że miały wbudowany lokalizator.

-Obyś miał rację... Nie mamy jak się bronić.

-Walka wręcz zostaję.

-Tak... A-ale ja się ruszać nie mogę.

-Niedługo ci przejdzie.

-Oby...- Westchnął chłopak, jednocześnie zamykając powieki.

-Taaak, Izuku! Bakugo-kun ma rację.

Usłyszeli nagle zza drzwi głos nastolatki, po czym także ją zobaczyli, gdy tylko weszła przez drzwi.

-Oh... jaki słodki widok! Będzie jeszcze piękniejszy jak wytestuje swoje nowe noże!- Zawołała podekscytowana, podchodząc do nich.

-Nie zbliżaj się nawet.-Warknął Katsuki, który w jednej chwili był gotowy do obrony siebie jak i swego towarzysza.

-Spokojnie, macie jeszcze chwilę spokoju... Tomura-kun jeszcze nie zdecydował w co się pobawimy.- Zaśmiała się dźwięcznie, po czym skierowała się ku wyjściu.- Przecież, musicie być w pełni świadomi...- Dodała, po czym zamknęła za sobą drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro