𝑩𝒍𝒐𝒐𝒅 𝒓𝒖𝒔𝒉 𝒊𝒏 𝒕𝒉𝒆 𝒉𝒂𝒛𝒚 𝒈𝒍𝒐𝒘
𝕷𝖊𝖛𝖊𝖑 𝖋𝖎𝖛𝖊:𝖙𝖆𝖑𝖐 𝖆𝖇𝖔𝖚𝖙 𝖉𝖆𝖉
𝔏𝔬𝔞𝔡𝔦𝔫𝔤 𝔠𝔬𝔫𝔱𝔢𝔫𝔱...
𝖕𝖑𝖆𝖞
— Co..? — jęknął zrozpaczony Park i znów puknął palcem w ikonkę Wi-Fi. — Nie ma internetu?!
— Tutaj akurat będę łączyć się z tobą w bólu — stwierdził Jungkook poprawiając zsuwające się okulary i przysiadł się do brata na łóżku. — Mam zamiar po obiedzie skoczyć do tego miasteczka. Może będzie można kupić tam router. Chcesz jechać ze mną?
— Podziękuję. — mruknął Park, rozciągając kości. — Chyba będę musiał przez ten czas tutaj poodkurzać. I poukładać swoje rzeczy.
— Pewnie — bąknął w odpowiedzi Gguk i zapatrzył się na widok za oknem. Powoli robiło się ciemno, słońce chowało się pobliskimi wzgórzami. W sposobie w jaki wiatr poruszał gałązkami wierzby płaczącej w ogródku, widać było, że sierpień zbliżał się ku końcowi a chłodne noce jesieni czają się za rogiem. — Niezła miejscówka.
— Racja. Czuje się jak w muzeum. Aż boje się czegokolwiek dotykać — stwierdził cicho starszy i wzrokiem powiódł po pomieszczeniu. — Trochę jak w horrorach. Nie wiesz co sprowadzi na ciebie jakąś idiotyczną klątwę.
Jungkook parsknął ale pokiwał głową po chwili znów wpadając w zamyślenie. Różowowłosy poruszył się niespokojnie na łóżku.
— Ggukie... — udało mu się zwrócić uwagę młodszego chłopaka, który przeniósł na niego spojrzenie zamyślonych sarnich ślepi. — Jeżeli chciałbyś pogadać o tacie, to...
— Nie Jimin — przerwał mu ostro Jeon. Uśmiechnął się starając się jakoś zrekompensować starszemu swój wybuch. Uśmiech nie dosięgnął jego oczu. — Nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać o tacie.
— Dobra. Rozumiem. Nie musisz krzyczeć — westchnął Min a brunet wymruczał jakieś ciche przeprosiny.
Interesujące. Stwierdziła kreatura siedząca obecnie na fotelu i przyglądająca się całej wymianie zdań z iście filozoficznym wyrazie twarzy. Szalenie interesujące.
— Co ty na to, byśmy sobie trochę pozwiedzali tą dziurę? — spytał po chwili milczenia Jimin a młodszy wyszczerzył królicze ząbki w uśmiechu i pokiwał ochoczo głową. — Już w nocy jak będzie ciemno.
— Jak w horrorach..?
— Tak jak w horrorach. Miejmy tylko nadzieje, że nie skończy się to dla nas jak w horrorach.
Gdyby tylko wiedzieli...
𝕷𝖊𝖛𝖊𝖑 𝖘𝖎𝖝: 𝖙𝖆𝖐𝖊 𝖆 𝖗𝖎𝖉𝖊
𝔏𝔬𝔞𝔡𝔦𝔫𝔤 𝔠𝔬𝔫𝔱𝔢𝔫𝔱...
𝖕𝖑𝖆𝖞
Jungkook płynnym ruchem wskoczył na swój obdarty niebieski rower i z chichym śmiechem odbił się nogami od podłoża, pozwalając pojazdowi sunąć w dół zbocza. Szesnastolatek czuł jak go mrowią ręce od drgającej pod wpływem nierówności kierownicy a plecak podskakuje, uderzając go w plecy.
Jednak żadna z tych rzeczy nie była w stanie powstrzymać tej dzikiej, euforycznej radości, która obudziła się z głębokiego snu gdzieś w dole jego serca. Od szerokiego uśmiechu rozbolały go kąciki ust i policzki ale nie przejmował się tym. Gwałtownie skręcił rowerem na zakręcie i wpadł w lekki poślizg ale ostatecznie udało mu się wyprostować kierownicę.
Dwadzieścia minut później, w pełnym pędzę minął tabliczkę informującą o dotarciu Hoam-ri. Jak narazie miasteczko prezentowało jedynie paręnaście domów i rozległe pola ryżowe jednak Jungkook nie tracił nadziei, pedałując jak szalony z lekkim plecakiem na plecach. I jakby jakiś Bóg wysłuchał jego błagań w niebie, tuż za zakrętem pojawił się budynek, który, jak głosiła tablica, był sklepem wielobranżowymi.
Sklep pachniał świeżym chlebem, gumą do żucia i papierosami, co było dosyć dziwną mieszanką. Mały srebrny dzwoneczek zadzwonił, jak tylko wszedł do środka. W pomieszczeniu panował półmrok i nawet promienie zachodzącego słońca, wpadające przez witryny, nie robiły specjalnej różnicy. Jungkook rozejrzał się powoli
— Halo? Jest tu kto? — zawołał, przeciągając samogłoski.
Nagły ruch za kontuarem niemal go przestraszył. Szybko obejrzał się za siebie i mimowolnie odetchnął z ulgą. Za ladą, zamiast jakiegoś monstrum, stał zwykły chłopak o gęstych pomarańczowych włosach na głowie. Brunet ukłonił się.
— Dzi.. — nim skończył mówić w słowo wdarł mu się rudowłosy chłopak. Jego usta uformowane były w kształcie serca a w oczach migotały wesołe ogniki.
— Siema! Jestem Jung HoSeok! Skąd się tutaj wziąłeś? — Jungkook zamrugał, starając się przyswoić sobie natłok słów wylatujących z sercowych warg mężczyzny. Skąd się tutaj wziąłeś? Kto normalny zadaje takie pytania swoim klientom?
— Emm... Ja... Ugh..? — zdezorientowany starał się pozbierać słowa jednak chłopak znów go uprzedził.
— Sorry.. Zacznijmy od początku. Cześć, jestem Jung HoSeok i nie miałem zamiaru cię urazić. Po prostu nie mam bladego pojęcia czemu jacykolwiek ludzie chcieliby pojawić się w Hoam-ri. To straszna dziura.
Uśmiech Hoseoka okazał się być tak zaraźliwy, że Jeon nawet nie zauważył jak bardzo sam się uśmiecha. Aż rozbolały go policzki. Ostatnim czasy częściej płakał niż się śmiał.
— Ja jestem Jeon Jungkook. Miło mi cię poznać, hyung — znów się ukłonił a HoSeok lekceważąco machnął ręką, pakując sobie do ust mentolowego cukierka.
— Ta, cokolwiek. — mruknął niewyraźnie, uśmiechając się przy tym nikle. — To co. Opowiesz mi o tym jak się tu znalazłeś, czy to jakaś wielka tajemnica? Jeżeli mi powiesz to podzielę się mentosami. Albo papierosem.
— Kusząca propozycja. — drobny uśmieszek rozlał się po rumianej twarzy Jeongguka, gdy ten podszedł do lady i usiadł na niej obok rudowłosego. — Tylko nie jestem pewien czy cię nie zanudzę.
— Błagam cię. Siedzę tu sam całymi dniami i jeszcze muszę uśmiechać się do każdego kto w chodzi i wysłuchiwać historii tych wszystkich starych babć. — parsknął Jung wyciągając z kieszeni papierosa i przesuwając paczkę w kierunku bruneta. Gguk pokręcił głową na co starszy wzruszył ramionami i wepchnął sobie fajkę między wargi, odpalając ją. Zaciągnął się dymem przymykając oczy. — Jeżeli nie chcesz mówić, nie musisz mówić. Bez przymusu, młody.
— Spokojnie. — tym razem to była kolej Jungkooka by wzruszyć ramionami. Odetchnął głęboko przyjmując mentosa od Hoseoka i wrzucając sobie cukierka do buzi. — Mój ojciec rozwiódł się z moją matką i kazał nam się wynosić.
— Auć. — HoSeok skrzywił się i poklepał plecy Jungkooka w pocieszającym geście. — Jezu, nie wiedziałem że to aż taki poważny temat, kurwa, Jungkook-ssi, przepraszam jeżeli poruszyłem coś o czym nie chciałeś mówić, ja-
— Nic się nie stało, hyung. — odparł swobodnie Jungkook i zassał się na swoim cukierku. — Powiedz mi HoSeok hyung, macie tu może routery?
_________
Kochani, strasznie przepraszam za opóźnienie z rozdziałem!
Jestem przytłoczona masą innych rzeczy i tak troszku się nie wyrabiam :(
V.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro