Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Ty gówniaro!- wrzasnął swoim donośnym głosem mój ojciec. Przewróciłam oczami.

-Dobra, pierdol się!- odpowiedziałam mu pyskato, po czym zabrałam swoje kluczyki od motocykla.

-Wracaj tu! Nigdzie nie jedziesz!- Nadal krzyczał a ja poczułam ścisk w żołądku. Ścisk strachu. Bo tak było, bałam się własnego ojca i wszystkiego co z nim związane. Choć ukrywałam to na co dzień i podczas kłótni, siebie nie oszukam. Nie wmówię mojemu mózgu, że go kocham, że czuję się przy nim bezpiecznie albo komfortowo.

-Bo co?!- prychnęłam starając się zatuszować trzęsocę się dłonie. -Pobijesz mnie jak ostatnio, kurwo?!

-A żebyś wiedziała!- potwierdził a w jego oczach widziałam furię przez, którą chciałam zniknąć. Uciec, rozpłynąć się w powietrzu tak, żeby nikt nigdy mnie nie znalazł. Tylko ja i pusta cisza.

-Spróbuj mnie tylko tknąć a cię zabiję. A potem wrzucę do jeziora, w worze- powiedziałam zmieniając ton głosu na przerażająco spokojny. Patrzyliśmy się na siebie jasno zielonymi oczami, które po nim odziedziczyłam. Tak samo jak ciemno brązowe włosy i dość wysoki wzrost, bo całe 174.

-Wiesz, że nikt cię nie pokocha tak jak ja, prawda? Nikt nie zaopiekuję się tobą lepiej niż ja. Nikt nie zastąpi mnie- Stwierdził poważnie, ale po jego ustach błąkał się ledwo widzialny, wredny uśmieszek.

-Tak samo jak nikt nie pokochał ciebie. Z mamą na czele- Wspomniałam kobietę, którą kochałam zarówno ja, co i on. Zmarszczył groźnie brwi, otworzył szeroko oczy pełne wściekłości a jego nozdrza zaczęły falować gwałtownie jak jego oddech.

-Nie masz prawa o niej mówić.

-Oczywiście, że mam. Co, zabolała cię prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro