Rozdział 11: Komplikacje i lekcja magii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

.


[Uwaga!

Ten rozdział prezentuje krwawe sceny oraz inne rzeczy które mogą być nieodpowiednie (bez NSFW bo aż taki nie jestem by pisać takie sceny) jeśli jesteś wrażliwy/a na takie sceny to przepraszam.


Reszta czyta na własną odpowiedzialność]


Kolejny spokojny dzień w firmie I.M.P Chochliki zajmowały się typowymi biurowymi zadaniami czekając na kolejne zlecenie. Kai i Loona siedzieli spokojnie na recepcji wymieniając się filmikami z internetu. 

Millie przeglądała papiery i rachunki firmowe

A Moxxie na zlecenie szefa mył okna... od zewnątrz.

Blitza niestety nie było gdyż miał nagłą sprawę gdzieś na mieście. 

Moc wszedł cały mokry i w pianie do biura.

-Cieszę się, że nie spadłem. - powiedział Moxxie.

-Też się cieszę. - odpowiedział chłopak. - wiesz, że mógłbym ci pomóc ale...

-a mi tam obojętnie. - Loona wzruszyła ramionami.

-szef bywa czasem dziwny. Nie mam do ciebie żalu - Moxxie ruszył w stronę łazienki a jego żona poszła za nim.

-Miłość. - zagaił chłopak.

-rzecz niezwykła. - odparła wilczyca. 

-prawda najprawdziwsza...


###


Blitz wparował do biura z takim impetem, że Moxxie aż podskoczył gdy mało co go drzwi nie uderzyły. Szef wyglądał jakby jego emocje rzucono do maszyny losującej bo nie dało się zidentyfikować co akurat czuje. Wyglądał na wkurzonego jednak na jego twarzy malował się uśmiech do swojego biura wszedł jednak już jakoś tak melancholijnie. 

-A temu co się stało? - Loona widocznie martwiła się o swojego przybranego ojca.

-nie mam pojęcia. - zainteresował się Kai. - myślisz, że powinniśmy to sprawdzić?

-może t~ 

Dziewczyna nie dokończyła bo właśnie wtedy zadzwonił t telefon na jej biurku. 

-Halo tu I.M.P... - wilczyca odbębniła formułkę.

-"z Blitzem poproszę." - w słuchawce odezwał się głos sowiego księcia Ars Goetia Stolasa. [Na kij mi pełny tytuł skoro i tak pewnie napisałem błędnie? Ni wiem.]

-Już przełączam... - Loona zatrzymała połączenie. - BLITZ! TO ZNOWU TEN SOWI ZBOK! 

-PRZEŁĄCZ GO DO MNIE! - odkrzyknął jej Blitzo. 

-podsłuchujemy? - zaproponował Kai. 

-ty się mnie pytasz? Oczywiście, że tak!


-"hej, Stolas tak, wiem, że zbliża się pełnia i będziesz potrzebował księgi i takie tam nie musisz przypominać."

-"to też ale, niestety będziemy musieli przełożyć nasze... spotkanie. Ponieważ muszę wyjechać na jakiś czas."

Z Biura chochlika słychać było głośnie "Yes!" Czego nie było słychać w rozmowie telefonicznej.

-"co nie oznacza, że nie potrzebuję księgi. Będę jej potrzebował w wyznaczonym terminie, a może także trochę dłużej" - Sowi książe mówił tonem oficjalnym i rzeczowym.

-"po co?"

-"oh, sprawy prywatne. Ale może uda mi się ci *wynagrodzić* takie *naciąganie* naszej umowy"

-"nie ma szans Stolas..."

-"rozumiem. Może jest coś co mógłbym zaproponować w ramach rekompensaty?"

-Ale on pamięta, że to jego księga? - Wilk rzucił do Loony a ta się roześmiała.

-fakt to trochę bez sensu. - odparła dziewczyna 

-"co oferujesz?" 

-"proponuję~"

-"z kim rozmawiasz tato?" - od strony Stolasa słychać było głos. 

-"nie teraz gwiazdeczko, załatwiam ważne sprawy biznesowe."

-"to znowu ten Imp?" 

-"ej ja to słyszę!" - odezwał się Blitzo.


Po obu stronach słuchawki zapanowała nerwowa cisza którą przerwały szepty po stronie Stolasa.


-"albo wiesz co Blitzi? Mam pewną propozycję. Może przeprowadzę lekcję korzystania z księgi dla twoich pracowników."

-"Zawsze coś. Zwykle Loona zajmuje się tym ale co mi tam."

-"A ten nowy?"


Kai chyba rozumiał do czego dąży ta rozmowa. 


-"Kai?"

-"tak, ten ogar piekielny. Myślę, że Octavia trochę bardziej przykładała by się do nauki gdyby ktoś z jej znajomych z nią pracował"


Po braku jakiegokolwiek komentarza od Vii z strony Stolasa można było wywnioskować, że Octavia wróciła do swoich zajęć.


-"więc sugerujesz, że mam wynająć ci mojego pracownika by... ?"

-"oboje na tym skorzystamy. Ja dostanę większe zainteresowanie Octavii magią w zamian za nowego ucznia. Ty otrzymasz osobę douczoną w obsłudze księgi w zamian za wyporzyczenie mi go. Dodatkowo odwołam nasze comiesięczne spotkanie w tym miejscu. I tak nie miałbym czasu."

-Co o tym sądzisz? - Loona zapytała się Kaia.


Kai usiadł na biurku i schował twarz w dłoniach. 

-zostałem kartą przetargową w umowie tych dwojga. Jak mam się czuć?

-dobrze... - słowa Loony zaskoczyły Kaia.

-Że kurwa jak?

-słuchaj. To tylko jeden dzień nauki. Aż takich problemów z szkołą chyba nie masz? 

-nie wiem, mam mieszane uczucia... Z jednej strony cieszę się z propozycji Stolasa z drugiej nie decyzja nie należy do mnie. Jeśli Blitz się zgodzi to będę w totalnej rozterce. Z jednej strony~


Nagle było słychać kliknięcie i Blitza:

-"Loona, podaj mi proszę Kaia do telefonu. Mam sprawę."

-jestem, o co chodzi?

-"dostałeś propozycję. Będziesz mógł uczyć się u Stolasa w zamian za to, że będę cię mu wyporzyczał na okres nauki" - Imp powiedział dość skróconą wersję, ale prawdziwą. 

-gdybym nie wiedział o co chodzi to bym się trochę przestraszył kontekstu. - szepnął Kai do wilczycy. - zgoda. Wchodzę w to.

Znów było kliknięcie.


-"Stolas mam dobre wieści."


###


Kai kręcił się niespokojnie gdyż Loona rozłączyła się i nie wiedział o czym gadają Blitz i Stolas.


"Muszę się czymś zająć bo zwariuję" - pomyślał. - "nerwy mną miotają"

-przekażesz Blitzowi, że zaraz wracam? W razie pilnego zlecenia zadzwoń. 


Dziewczyna lekko przytaknęła. A Kai wyruszył się przejść. 


Ach, typowy dzień w Imp City. Bezdomni zbierają pieniądze, ptaszki śpiewają "Never gonna give you up", dilerzy sprzedają mąkę gdzieś w ciemnej uliczce. 


Chwila co?

Nim Kai się obejrzał demony o wyglądzie ptaków złapali go i wrzucili do Wana. 


Dwóch z nich trzymało chłopaka a jeden ich pilnował. Był jeszcze kierowca. 


-czego chcecie? - zapytał przetrzymywany Kai gdy wan bujał się na lewo i prawo podczas zakrętów.

-Będziesz nowym uczniem Stolasa zgadza się?

-wieści szybko się rozchodzą. 

-tak... Mamy do niego pewną sprawę. A ty pomożesz nam ją przedstawić.

-a jeśli nie? - Zapytał Kai ale szybko Tego pożałował. 

-Mark, przekaż proszę panu konsekwencję. 


Wtedy demon o wyglądzie papugi prawdopodobnie nazywający się Mark uderzył chłopaka w brzuch. 

-więc jak będzie?

-słabi z was porywacze. Nawet nie wiem co to za sprawa a wy już przemocy używacie. - Wilk starał się być spokojny mimo strachu przed nieznanymi porywaczami.


Na jego nieszczęście w kieszeni chłopaka zadzwonił telefon.

-a co my tu mamy? - Demon o wyglądzie gołębia wyciągną telefon i podał go szefowi: kruczemu demonowi podczas gdy on i demon-papuga dalej go trzymali.


"Jeszcze mnie nie przeszukali. Jeśli tylko sięgnął bym do paska to może udałoby mi się chwicić broń.


-"Loona"- demon przeczytał nazwę kontaktu. - kim jest dla ciebie? 

- nie wasz interes. 

-zła odpowiedź.

Papuga znów uderzył chłopaka.

Kruczy demon kontynuował.

-w naszym interesie leży byś ty zrobił to o co cię prosimy. 

Nagle samochód przyśpieszył a następnie w coś uderzył.

-sorry. - odezwał się kierowca. - staruszka przechodziła na pasach.


Wykorzystując zamieszanie oraz chwilową nieuwagę porywaczy Kai wyszarpną się i złapał sztylet.


-wow, chłopaki bo nas jeszcze dziobnie tym nożykiem na śmierć. -zaśmiał się kruk. 


Chłopak jednak nie stanął do walki tylko wyskoczył z pojazdu prosto na jezdnię. 

Nagle usłyszał huk i eksplozję. 

Powoli się odwrócił patrząc na resztki wana i fragmenty zbiornika z benzyną. 

-oh shit... 


Wilk niczym bad boy podszedł do demona który przeżył wypadek. 

Piekielny ogień był wszędzie. Demony uciekały, a Kai szedł w sam środek.

Nieszczęśnikiem który przeżył okazał się być sam szef akcji. 

-Kogo was zatrudnił!? - Wilk znów mówił swoim mrocznym głosem. 

-czym ty kurwa jesteś? 

-twoim koszmarem.

"Wykończ go!" - odezwał się głos w głowie chłopaka.

"Zabij go!"

-zamknij się! - chłopak zbył głos. - pytałem kto was wynajął? Dla kogo pracujecie? 


Ciało demona całe płonęło żywcem jednak ten miał to gdzieś i śmiał się.

-pierdolony demon. Nie jesteś tym za kogo cię uważają. Kurwa. Jesteś pierdoloną pomyłką tego świata. Raczej nie zobaczę już miny *kaszl* gdy się dowie.

-kto się dowie!? 


Demon nie odpowiedział. Padł a jego szczątki trawił właśnie ogień. 


W Kaiu coś nagle pękło. Miał dość tego wszystkiego. Złapał za swój sztylet i powiększył jego rozmiar. A następnie zaczął rozwalać wszystko co tylko się dało.

Samochody które również brały udział w wypadku oraz ich szczątki zostały niemalże na raz przepołowione przez jego broń. Okazało się, że co prawda nikt z tira ani wana nie przeżył ale było kilku którzy utknęli w pojazdach. 


Chłopak robił co mógł i udało się uratować wszystkich których się dało kilku nieprzytomnych trzeba było zawieść do szpitali. 


###


Kai siedział skulony na tylnym siedzeniu w firmowym aucie I.M.P. po między Looną a Moxxiem 

-czy możesz mi z łaski swojej powiedzieć co tam się dojebało!? - chociaż Blitz wygadał na wściekłego tak na prawdę był przejęty stanem chłopaka. 

-to moja wina... Oni byli źli... Ale umarli... Z mojej winy...

-co tam się stało? - zapytała Loona przytulając się do Kaia starając się go pocieszyć. - jesteś całkiem roztrzęsiony. 

-po moim wyjściu z firmy złapali mnie i chcieli przekonać do obrócenia się przeciwko Stolasowi. Tak myślę. Nagle... Gdy wyskoczyłem z wana samochód się rozbił o tira wiozącego benzynę. Wszystko wybuchło, a inni nie zdążyli wychamować. Nie dałem rady pomóc wszystkim... Kurwa! 

-pomogłeś tylu ilu pomóc mogłeś. - zaprzeczyła Millie. - I skąd wiesz, że nie rozbił by się i tak?  

-mhm... -Kai.Spojrzał na lekko zwęglony telefon który znalazł na miejscu wypadku. - będę musiał kupić nowy... -powiedział by całkowicie zmienić temat i zapomnieć na chwilę o wszystkim.

-dajcie mu odpocząć. - poprosiła Wilczyca. - biedaczek ledwo się trzyma.

-nie widziałem byś była dla kogoś aż tak miła Loona. - odezwał się Mox.

-zamknij się grubasie.

-i wszystko wróciło do normy.


Reszty Kai nie słyszał gdyż zasnął oparty o swoją dziewczynę.


###


-jeśli nie chcesz to nie musisz iść. - Millie starała się przekonać wilkołaka do zostania.

-to tylko jedna noc i jeden dzień nawet nie zdążę się stęsknić. Poza tym potrzebuję czymś zająć umysł.

-rozumiem. Wiesz już wszystko?

-tak, Stolas przyjedzie Limuzyną jutro rano zaraz po czymś tam. Potem od razu zacznie się lekcja. 


Od porwania minął prawie tydzień przez który Kai siedział w domu. Nie rozmawiał z nikim. Nawet z Looną. 

-dobranocka! - rzuciła Millie i poszła do siebie. 

-Dobranoc... - odparł chłopak.


"Z każdym dniem coraz bardziej czuję tu się jak w domu." 

Chłopak westchnął. Millie i Moxxie traktowali go jak przybranego syna. I choć nic nie było ustalone to między nimi tak po prostu było... 

Chłopak zarzucił ogonem i usiadł na krześle odpalając laptop.

Postanowił, że napisze do Loony.


#_#_#

Kai: "hej Loona. Co tam?"

Loona: "nic takiego. A jak się czujesz?"

Kai: "tak... I nie"

Loona: "?"

Kai: "czuję się dobrze bo nauka u Stolasa to wielka szansa, a od czasu... Tamtego... Czuję się jakiś pusty..."

Loona: "będzie dobrze"

Loona: "uwierz mi"

Kai: "wbijamy na VC?"

Loona: "K"


#_#_#

#Voice chat#

-Siema Loona. -Zaczął chłopak.

-cześć! Jak dobrze jest cię znów słyszeć. 

-czekaj, włączę kamerkę.


Kai włączył swoją kamerkę a chwilę później zrobiła to również Loona. 

Kai przez chwilę zaniemówił gdy zobaczył dziewczynę w piżamie. 


Miała na sobie co prawda zwykły czarny podkoszulek z pentagramem i lekko mokre włosy widoczne nawet przez ekran.


-pięknie wyglądasz wiesz? - zdołał wykrztusić tylko z siebie Kai. 

-hmm? - chrząkneła dziewczyna i spojrzała na siebie. - stary śmieć, ale cieszę się, że ci się podoba. 

-wyglądasz zarąbiście!

-ty też.

-wiesz, to nie aż tak stare ciuchy ale cieszę się, że ci się podoba. - Loona zachichotała.


Następną godzinę oboje spędzili gadając o wszystkim i niczym. Wilczyca opowiadała o tym jak nudziła się siedząc sama za biurkiem gdy Blitz razem z resztą ruszali do świata żywych. Chłopak docenił te słowa, zwłaszcza od osoby tak rzadko chwalacej innych jak Loona. 

Nawet nie zauważyli, że zrobiło się późno.


-muszę kończyć. Jutro przecież mam pierwszą lekcję. 

-dobranoc. I powodzenia! Byle by tylko nie wyrzucił cię z szkoły już pierwszego dnia.

-Haha. Pa!

-pa.


###


Chłopaka ostatnio coraz częściej męczyły koszmary. To nie był mrok. To były wyrzuty sumienia. Zapętlał się w ostatnim makabrycznym wydarzeniu wciąż z tym samym końcem. W te nieliczne wyjątki gdy akcja potoczyła się inaczej, było jeszcze gorzej. Najgorszy jednak był sen z tego dnia. 


Zaczął się prawie identycznie jak każdy poprzedni. Tym jednak razem towarzyszyła Mu Loona. 

Oboje zostali porwani, a następnie torturowani. 


###


Kai obudził się z krzykiem i usiadł na krawędzi łóżka, i od razu się rozpłakał. Czuł się bezsilny. Bezsilny wobec własnego umysłu. Bezsilny wobec poczucia winy. Bo co by było gdyby do wypadku nie doszło? Pewnie znaleźliby Loonę i to właśnie nią go szantażowali. Łzy ciekły mu po pysku prostu na sztylet który chłopak wziął z szafki koło łóżka. 

"Czy potrafiłbym ją ochronić?"

"Kim byli tamci ludzie?"


Kai spojrzał na sztylet wciąż będąc zapłakany. Zobaczył w nim siebie. Uważał się za osobę żałosną. Zamierzał nie zabijać niewinnych. Osoby na celowniku I.M.P byli zwykle osobami z sporą ilością spraw za uszami. Co prawda porywacze też pewnie całkiem czyści nie byli ale inne demony które brały udział w wypadku nie zasłużyły na taki koniec. Prawdopodobnie... Jednak wciąż zastanawiała go jedna kwestia. Skoro żałował pozostałych to czemu śnili mu się tylko porywacze? Co jego podświadomość pragnie mu przekazać? 

Kai znów zetknął na ostrze ale tym razem przyjrzał się bliżej. 

"Co jest?" - pomyślał zszokowany i przetarł oczy. Gdy próbował wstać i sprawdzić potknął się i upadł. 

-pomóc ci? - zapytał Blitz z pod łóżka.

-nie dzięki, poradzę sobie. Czekaj co!?


Kai wstał, spojrzał się za siebie i westchnął.

-przewidziało mi się...

-co takiego? -zapytał szef PO wyturlaniu się z pod łóżka.

-na pewno nie ty. - powiedział chłopak trochę na zbyt agresywnie. - po co przyłazisz tu w środku nocy?

-spokojnie chłopie. Bez agresji.

-przepraszam... - rzekł Kai. - koszmary nie dają mi spać a jak wilk senny to wilk zły. - rzucił żartem dla rozładowania atmosfery.

-oki doki! Nie widziałem cię od jakiegoś czasu więc pomyślałem, że wpadnę nim wyruszysz na darmową lekcję magii.

-dzięki, to miłe. Cóż, mam nadzieję, że nauczę się nie tylko magii. Jest tyle ciekawych rzeczy w piekle których jeszcze nie wiem. Jestem tu ponad miesiąc a wiem tak mało.

-człowiek uczy się całe życie, a nawet i po.

-wow szefie to było głębokie.

-ale co?

-no, ten tekst.

-jaki tekst?

-wiesz co? Nieważne... Zamierzam się wyspać więc jeśli pozwolisz, a może nie ja i tak pójdę spać. 


Reszta nocy jednak dalej była przepełniona koszmarami. Blitz wyskoczył przez okno i wsiadł do wozu firmowego. 

Chłopak wiercił się niespokojnie całą resztę nocy. 


###


Gdy tylko zadzwonił budzik Kai od razu energicznie zerwał się z łóżka i chwycił uprzednio przygotowaną torbę. Nie zabierał ze sobą zbyt wielu rzeczy. Postanowił jeszcze szybko się odświeżyć. Millie I Moxxie właśnie wybierali się do pracy a wilczek wyszedł tuż za nimi. 

-powodzenia! - krzyknęła Mills gdy oddalali się w stronę firmy. 

-dzięki! - odparł Kai gdy akurat podjechała limuzyna. - będzie mi potrzebne...


-witaj chłopcze.

Stolas otworzył drzwi od środka i gestem dłoni zaprosił do wejścia. Wilk od razu lekko niepewnie zasiadł na przeciwko księcia. Członek Ars Goetia od razu przeszedł do sedna. Zaczął wymieniać czego oczekuje od nowego ucznia. A Kai odparł, że nie ma z niczym problemu. Potem oboje rozmawiali już mniej oficjalnie chłopak chciał wiedzieć przynajmniej odrobinę więcej o piekle z ust kogoś tak wysoko ustawionego. Jednak w końcu przyszła pora na to jedno pytanie:

-dobrze, ja opowiedziałem ci trochę o naszej rodzinie. Jednak nie wiem nic o tobie. - Stolas zdawał się być zaintrygowany tym faktem. 


Nagle pojazd stanął.


-może kiedy indziej. - Stolas wysiadł pierwszy. - to jest mój pałac oraz dom. 

-rozumiem.


Octavia przybiegła niespodziewanie od razu podchodząc do wilczka. Przywitali się, a Stolas zaproponował by to Via go oprowadziła oraz pokazała pokój gościnny w którym miał zamieszkać na tamtą noc. 

-wróćcie na 12! - zdążył tylko rzucić Stolas gdy oboje pobiegli do środka. 


-jakieś newsy panie "najbardziej szczery w całym piekle"?

-nic ciekawego. Poza tym, że dogadałem się z Looną. Znaczy oficjalnie jesteśmy parą.

-o... To... Super... Chyba.

-czy ja tu wyczuwam zazdrość? 

-nie. Skąd?

"Hmm. Czyżby ona... Nie... A może? Jest zazdrosna o Loonę"

-dobrze. Więc może ty masz jakieś wiadomości? 

-poza siedzieniem w domu? Nic ciekawego.

-domu? To jest totalnie zamek! 

-ale jak zna się każdy zakamarek to już gorzej. Nie ma co robić. 

-jak ja cię rozumiem. Dobra. Mamy jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia. Powiesz mi czego mam się spodziewać?

-wykładu o piekle a potem wykładu o skutkach i wadach. A cała reszta to będzie lekcja zaklęć. 

-nie brzmi najgorzej.

-czekaj pokażę ci coś. - dziewczyna chwyciła Kaia za rękę i zaczeła ciągnąć go w znanym dla niej kierunku. 


Gdy tylko stanęli przed drzwiami Octavia poprosiła by zamknął oczy. Tak też ogar piekielny zrobił.

Gdy otworzył oczy ukazał mu się piękny widok w postaci ogrodu. 

Masa kolorów i różnorodnych formacji wypełniła przestrzeń. Chłopak stał jak wryty podziwiając różność kwiatów. Większości nie potrafił nawet nazwać. 

-to jest...

-ciebie prawda? Lubię tu czasem przychodzić i oczyścić umysł. 

-nie dziwię ci się...

-wiedziałam, że ci się spodoba. 

Via wyciągnęła kosz piknikowy z za jednego krzaka i rozłożyła koc. 

Potem oboje usiedli i gadali o wszystkim i niczym. Kai opowiadał jak był na imprezie u Bee. Via opowiadała inne historie z swojego życia. Na przykład to jak ojciec zabrał ją do parku rozrywki który kiedyś lubiła by poprawić ich relacje ale wszystko się zchrzaniło i co prawda relacja się poprawiła ale kosztem parku. 

Octavia westchnęła. Chciałaby mieć lepsze relacje z ojcem ale wszystko zepsuł ten chochlik. Zastanawiała się czemu jej rodzice nie mogą być szczęśliwi. 

-ty pewnie wiesz jak to jest mieć normalną rodzinę. - Via szybko odwróciła się do chłopaka - przepraszam, zapomniałam.

-jestem wyrzutkiem. Nawet jeśli byłbym urodzony w piekle to i tak nie mam nikogo. Cieszę się, że masz tak wspaniałego ojca. Stara się jak może... 

-serio nic nie pamiętasz? Zero?

Kai spojrzał się w niebo rozmyślając nad odpowiedzią.

-dziwnym trafem nie pozostało mi nic. Nic z przeszłości. Pierwsze co pamiętam to to, że spadałem a następnie rąbnąłem w sufit przebijając go na wylot. Potem znów zemdlałem. Gdyby nie "ten Imp" którego nie cierpisz nie wiem jak potoczyłoby się moje życie po życiu. Nie poznał bym wtedy ciebie na przykład.

-powiedz coś jeszcze. - poprosiła.

-jest coś o czym mało komu wspominam. Pewnie nawet Loona nie do końca wie o tym. Nie wiem co to jest ale może być to coś związanego ze mną. Głos który każe zabijać oraz czasem się ukazuje. Zdarza się, że i w snach. Twierdzi, że jest pozostałością po mnie, oraz wie kim byłem. Ale by się tato dowiedzieć musiałbym się mu poddać. A to zaś oznaczałoby, że stanę się nieobliczalną istotą żądną krwi. Nie mów nikomu. Nie chcę by się martwili. 

-mógłbyś odkryć pytanie które dręczy cię od początku. Czemu tego nie zrobisz?

-dla waszego bezpieczeństwa. Nie chcę ryzykować życia wszystkich na których mi zależy dla kilku informacji. 

Via oniemiała. Zależało mu na niej. Przynajmniej do tego stopnia, że jej powiedział o najgłębiej skrywanym sekrecie.

Zastanawiała się czemu powiedział to jej a nie swojej dziewczynie.

-dotrzymam tajemnicy. - przyrzekła.


Z balonu słychać było krzyk. Kłótnię między Stolasem a Stellą. Gdy skończyli książę opuścił balkon a Stella zauważyła Octavię.

-Octavia? Co ty tam do cholery robisz?

-piknik- odparła pół żartem pół serio.

-z kim ty tam jesteś?

-to jest Kai.- odkrzykęła Via. 

-ach, my już się chyba spotkaliśmy podczas naszej ostatniej wizyty u was. - rzekł do Octavii.

-to ten kundel? 

-ałć? Te słowa mentalnie bolą.

-sorka, moja mama uważa się czasem za lepszą niż wszystkie niżej postawione piekielne istoty.


Stella widząc jak Kai i Octavia rozmawiają między sobą zrozumiała, że stracili nią zainteresowanie więc wróciła do swoich zajęć.


###


-o dziwo jesteście na czas. - Stolas przemawiał tonem rzeczowym. - usiądźcie.

Książe wskazał na dwa fotele.


Biblioteka wyglądała dokładnie tak jak za pierwszym razem gdy Kai widział to miejsce. Półki pełne najróżniejszych informacji z piekła, nieba i świata żywych. Tam jak uprzedzała wcześniej Octavia, Stolas rozpoczął lekcję od historii. Coś o tym jak według legend zrodziło się piekło. Odwoływał się do znanej religii chrześcijańskiej oraz innych znanych lub mniej. Wszystko zostało zwieńczone historią piekła współczesnego gdy zaczęli niej władać Overlordowie. Potem jak w zegarku Sowi książe opowiadał o zagrożeniach związanych z magią oraz wymieniał najpotężniejsze znane istoty.

-jak dotąd najpoteżnejszym demonem zrodzonym z grzesznika ogłasza się Radiowego Demona. -tłumaczył Stolas. - jest on jednym z Overlordów od dłuższego czasu. Nikt nie maił na tyle odwagi by go obalić. Albo przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo. Dobrze a teraz czas na ćwiczenia praktyczne. 


Książe Ars Goetia wykonał ruch ręką a z jednej z regałów wysunęła się księga. Ta sama która sprawiała, że Kai dostał wizji.

Chłopak wzdrygnął się na te myśl. Jeśli jego mroczne moce ujawnią się podczas treningu może być nieciekawie. 

Stolas otworzył księgę na konkretnej stronie.

-ludzie nazywają tą umiejętność telekinezą. Umiejętność ta pozwala na przesunięcie materii w przestrzeni. Nie wymaga to wymawiana zaklęcia ani odprawiania rytuału. Wystarczy zapamiętać stan. Trochę jak przy magii wewnętrznej. Jak przy zmianie formy. Mam nadzieję, że wiesz o co chodzi.

-tak, przybierałem już formę ludzką.

-to dobrze. Spójrzcie na to.

Księga pofrunęła do uczniów, a ci zaczęli czytać w ciszy.

Oboje się skupili a następnie niemalże jednocześnie podnieśli książki które w tym czasie Stolas położył jako ciężar ćwiczebny. 

-im silniejsze emocje tym potężniejsza magia. - wyjaśnił.- więc najlepiej znaleźć coś co powoduje silne emocje. Proponuję wspomnienie. Rzeczy fizyczne często się gubią a j tak są po to by przypomnieć jakąś chwilę. 

-rozumiemy- odparła Via za nich obu. 

-następną przydatną cechą jest wiedzieć. Na przykład poprzez wizję albo "zwierciadło". 

Uczniowie przytaknęli na znak zrozumienia. 

Stolas poprosił by spróbowali skupić się na czymś lub na kimś konkretnym. Kai skupił się na Stelli jako obiekcie testowym, Via zaś skupiła się na Kaiu.

Kai zamknął oczy i skupił się. Poczuł nienawiść bardzo silną nienawiść do Stolasa chłopak był wręcz nią przepełniony, ale poczuł coś jeszcze. Mimo, że czuł je jak własne to uczucia nie były jego. 

Octavia również zamknęła oczy i skupiła się. Ona zaś poczuła strach i ból zarówno fizyczny jak i psychiczny. Mieszanki sprzecznych uczuć rozsadzały jej głowę.

"Powinienem powiedzieć o tym Stolasowi" - pomyślał chłopak - "powinien wiedzieć co ona planuje i co zrobiła..." 

Nie zdążył nawet powiedzieć słowa bo Via upadła łapiąc się za głowę i kuląc się na podłodze. 

-Via!? - krzyknęli jednocześnie Stolas i Kai.

-użyła złego zaklęcia. -stwierdził członek Ars Goetia. - jak zauważyłem ty również. Ale to dobrze. Musisz jej pomóc. Powtórz to co przed chwilą zrobiliście ale skup się na niej.

Kai maił wątpliwości. Dla czego to on miał być nadzieją Octavii skoro nie potrafił panować sam nad sobą. 

Westchnął i usiadł. Wszystkie uczucia zmieszały się, niepewność i lęk przenikały się z determinacją i pewnością. 

Kai znalazł mentalnie nić która więziła umysł Vii. Szybko zrozumiał jednak co to za nić. Ta tajemnicza nić należała do niego. Przerażony tą myślą Kai natychmiast otworzył oczy w tym samym czasie co ptasia dziewczyna.

-wszystko okay Via? -zapytał Kai ale ona nie odpowiedziała.

-myślę, że Octavia potrzebuje chwili odpoczynku. - powiedział Książe i wyprowadził dziewczynę. 


-co się stało gwiazdeczko? - zapytał przejęty ojciec. 

-nie chcę o tym mówić.

-na pewno?

Via westchnęła

-zobaczyłam coś o czym nie wiem czy mogę mówić.

-rozumiem, uszanuję to. Jeśli jednak będziesz potrzebowała by mi o tym powiedzieć to nie zapominaj, że zawsze cię wysłucham.

-dzięki tato. A teraz lepiej jeśli wrócimy do nauki. Zgodzisz się?

-dobrze, ale nie przemęczaj się zbytnio.


Stolas i Octavia wrócili do biblioteki. Mimo nie zbyt dobrego samopoczucia Via uśmiechnęła się na widok chłopaka. Nie potrafiła pojąć jak zwykły ogar piekielny mógł tak zawrócić jej w głowie. Szybko znalazła odpowiedź: był niezwyły. Chociaż dalej nie rozumiała skąd te uczucia do Kaia? 

Z powrotem usiadła obok niego.


-no cóż większość rodziców nie zbyt byłaby zadowolona z takiego treningu - zaczął Stolas - ale jako, że jestem ojcem Vii, a za Kaia odpowiadam przed Blitzem więc nie powinno być problemu.

-co to za rodzaj treningu? - zapytał ogar.

-uczyliście się już magii neutralnej więc to duży skok. Magia agresywna. Magiczne ataki. Oraz inne podobne. 

-tak, Blitz były zachwycony gdybym zdobył takie umiejętności. Chociaż mu pewnie z księgi zależy na portalu.

-dziwnym trafem mam wrażenie, że zwłaszcza tobie coś takiego się przyda. Dla Vii będzie to bardziej kurs samoobrony. Bo mam nadzieję, że nie wda się w bójkę, prawda?

-tak tato. - odparła dziewczyna. Po czym dodała ciszej: -ale niczego nie obiecuję... 

Kai zaśmiał się pod nosem.


###


Chłopak stał zamyślony na balkonie opary o barierkę. Patrzył na ogród zmartwiony. Bycie w tym miejscu pomagało mu pozbierać myśli i odpocząć. 

Czekał na ostatnią lekcję od Stolasa, która miała nastąpić późno w nocy. Kai jednak wolał poczekać na to niż próbować uczyć się nierozbudzony. W przeciwieństwie do niego Stolas poszedł się przespać. 

Zdaniem Kaia ogród nocą wyglądał nawet ładniej niż za dnia. Uroku dodawała mu otoczka tajemniczości. 

Nawet nie usłyszał, że podeszła do niego Via. A może po prostu był zbyt zamyślony.

-to tom? -zapytała dziewczyna. - nad czym się zastanawiasz?

-nad niczym, - skłamał.

-weź... Przecież możesz mi powiedzieć. Widzę, że coś cię dręczy.

-ja... Po prostu się boję.

-ty... Się boisz? - Octavia wyglądała na zaskoczoną tymi słowami. 

-jakiś czas temu miałem nieprzyjemną sytuację. I wtedy zrozumiałem, że nie jestem całkowicie nieśmiertelny. Boję się.

-co to za sytuacja? 

-nie chcę o tym mówić... Mogę powiedzieć tylko tyle, że... Miałem szczęście... Od początku mojego krótkiego życia w piekle miałem szczęście... Każda walka, każda sytuacja... To po prostu szczęście. Ale szczęście kiedyś mnie opuści. I co wtedy? Co jeśli nie będę w stanie walczyć? 

-nie jestem psychologiem i nie wiem jak ci pomóc, ale wiem jedno: - ptasia dziewczyna wzięła głęboki wdech. - jesteś wyjątkowy i niepowtarzalny. - Octavia zarumieniła się jednak chłopak tego nie zauważył gdyż był wpatrzony w ogród.

-dzięki Via... - to wiele dla mnie znaczy. 

-masz jakieś plany?

-poza refleksjami nad kruchością egzystencji oraz nad przyszłością? Tylko samo użalanie się.

-przestań! Chodź, pokażę ci coś!

Nim ogar zdołał odpowiedzieć dziewczyna chwyciła go za rękę i zaczęła prowadzić poprzez korytarze.

W pewnym momencie stanęli przed wielkimi ozdobnymi drzwiami.

-wiesz... Widzę, że masz doła. Normalnie kazałabym ci wszystko przemyśleć, ale to raczej nie pomoże. Więc zrobimy zupełnie odwrotnie! - chęć pomocy z strony przyjaciółki bardzo zaskoczyła Kaia. Nie spodziewał się, że ktoś w ogóle zauważy. A tym bardziej, że będzie chciała pomóc. Nie wiedział tylko czemu aż tak jej na nim zależy.

-nie rozumiem. - odrzekł tylko chłopak zanim dziewczyna nie otworzyła drzwi i niemal od razu go tam wepchnęła.

-gdyby ktoś pytał to ciebie to nie było. 

-jasne. - w jednej chwili cały mroczny chumor wyparował z wilczka. 

Przed ich oczami ukazała się piękna sala pełna różnego rodzaju drobiazgów. Każdy bardziej wyjątkowy od poprzedniego. Były kryształy, zwoje, artefakty I wiele, wiele więcej. Octavia miała rację. W tamtej chwili zapomniał o całym świecie. Podziwiali przedmioty co rusz wymieniając się spostrzeżeniami oraz teoriami co to może być. 

Cudownym uczuciem było nie przejmować się. 


###


-Octavio? - Stolas krążył po korytarzach w poszukiwaniu córki. 

-o cholercia. Tata mnie szuka! - Dziewczyna wstała i szybko pociągnęła Kaia za sobą. 


___


-ah, tu jesteście. - powiedział Stolas ubrany w jakiś płaszcz.

-dokładnie tak. - odparł chłopak nie wiedząc o innego mógłby powiedzieć.

Stolas otworzył Grimuare a następnie ruszył w stronę sali z której dopiero co wybiegli młodzi. 

Ku zaskoczeniu obojga Sowi książe wskazał by weszli do pomieszczenia razem z nim. Usiadł na podłodze między regałami. Ogar I Via usiedli mu naprzeciw. 

-nieważne jak daleko będę, zawszę będę dość blisko ciebie moja gwiazdeczko. - zwrócił się do swojej córki

-przestań tato. - odparła Octavia.

-bo robię ci obciach?

-troszkę?

Pasie demony zaśmiały się ale Kai jakoś nie załapał. <Może po prostu jest taki NieOgar *tak suchy żart, że aż muszę się napić.*>

Sowi demon narysował w powietrzu pentagram a oczom Wilka ukazało się piękne rozgwieżdżone niebo. 

Chłopak nie pamiętał by kiedykolwiek widział coś równe pięknego. Nawet jeśli nie pamiętał to i tak w tej chwili mu to nie przeszkadzało. Via wygląda również na zachwyconą. Trochę mniej niż chłopak ale jednak. 

-to co tu widzicie... -zaczął Stolas- otacza nas cały czas. Nie dostrzegamy tego co jest poza piekłem. Ale to w gwiazdach zapisana jest nasza przyszłość. Oraz przeszłość. Tam spoczywają przodkowie którzy na to zasłużyli. Przyszłość i przeszłość jest już napisana trzeba tylko cieszyć się teraźniejszością...

-w co jeśli nie podoba mi się moja przyszłość? Przeszłości nie można zmienić, ale można mieć wpływ na przyszłość?

-powiem ci tak. Istnieją opowieści o istotach które nie żyli życiem jakie było im dane więc ich karty historii były puste. Musieli napisać swoją historię. Istnieją opowieści o istotach które mimo wielu prób nie mogli zmienić przyszłości. Moim zdaniem osoby które same nie potrafią napisać swojej historii mają już ją napisaną. To od ciebie zależy czy wybierzesz ścieżkę narzuconą czy napiszesz własne dzieje... 

-na pan rację... Należy nie przejmować się przyszłością jednocześnie biorąc ją w swoje ręce.

-no takiego nie powiedziałem, ale widzę, że masz ciekawe myślenie.


___


Aż do wschodu słońca (czy tam w piekle pentagramu) Stolas uczył młodzież astronomii. 


Gdy już Octavia w końcu położyła się spać Kai zatrzymał Księcia. 

-mam takie dość istotne pytanie. Oraz jeszcze bardziej istotną sprawę.

-tak? 

-jakiś czas temu miałem nieprzyjemną sytuację. Ale wszystko z pana powodu. Ktoś chciał bym pana zdradził.

-mów mi Stoals. A poza tym o co chodziło?

-nie mam dokładnie pojęcia, ale martwię się o Ciebie oraz Octavię więc wolę o tym wspomnieć. 

-jestem ci za to wdzięczny, a ta druga istotna sprawa?

-ah tak. O ile dobrze znasz się na piórach?

-conieco. O co chodzi?

-mam tu coś czego nie rozumiem... - chłopak wyciągnął z kieszeni chusteczkę a w niej zawinięte trzy pióra

-gdzieś takie już widziałem. Czy mógłbyś mi je zostawić? Obiecuję, że się nimi zajmę.

-dobrze...

<Wy już i tak wiecie co to za pióro więc dużego szoku nie będzie. No chyba, że zrobię wam plot twist...>

-a teraz kładź się spać chłopcze. Obiecałem, że odstawię cię wypoczętego. 

-dobrze. -chlopak ziewnął. -w i jeszcze jedno. - powiedział chłopak gdy był już za drzwiami. - te demony które mnie porwały były różnymi rodzajami ptaków. 

Gdy drzwi się zamknęły Stolas pozostawał w szoku. 


###


Rano Kai wstał jednak już wysłany mimo niewielu godzin snu. Od razu po pobudce zauważył wiadomość od szefa.

"Wyśpijta się tam. Na popecenie Stolasa mas dzien dobry."

Po czym chłopak zauważył drugą wiadomość.

"Kutwa Wolny*"


Tak czy inaczej Stoals i tak zawiózł Kaia do mieszkania M&M.

I co on miał tam robić cały dzień? 

Chłopak wziął się więc za porządki.


[Zakończenie pisane trochę na siłę bo pomysłu nie miałem. Za to na rozdiał 12 już pomysł mam i powiedzieć mogę tylko, że to będzie rozwinięcie fabuły. Pomieszane z zmianą... Tak więc rozdiał 13 pojawi się prawdopodobnie w lutym a jak będzie dobrze to na koniec stycznia. Czemu? Bo Loona zaskoczy Kaia ta jak kiedyś zaskoczyła mnie.

Oczywiście miło by było gdybyście zostawili masę komentarzy a gwiazdki nieobowiązkowo. (Gwiazdki to tylko liczba i znak, że się podobało. Komentarze to szczerzy ludzie którzy mają okazję powiedzieć co wyślą w danym momencie)


Pozdrawiam was i...

Baiiiii

~Kai z Multiverse. / KajKDzero.]

[PS. Liczba słów? 4817]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro