Rozdział 284

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blondyn przez chwilę wpatrywał się w niego z szeroko otwartymi oczami.
- O mój boże... - Wykrztusił. - Ty mówisz...! - Pisnął wilgotnym głosem. - O mój boże...! - Powtórzył jeszcze czując jak łzy napływają mu do oczu. Blondyn położył głowę na jego torsie i zaniósł się szlochem. Krystian tylko się uśmiechnął.

Sebastian przestał płakać dopiero po dłuższej chwili. Podniósł głowę z kołdry i popatrzył na jego twarz.
- Cieszę się... Że wracasz do siebie. - Wykrztusił w końcu gładząc jego dłoń.
Ich wzruszającą chwilę przerwał lekarz, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
- Dzień dobry. - Rzucił. Sebastian odpowiedział mu drżącym głosem.
- Jak się pan czuje? - Spytał z uśmiechem.
- ...Zmęczony. - Wymruczał po chwili policjant.
- Domyślam się. - Lekarz uśmiechnął się lekko. - Dziwiłbym się gdyby był pan pełen energii. - Zaśmiał się cicho. Nachylił się nad policjantem i zmierzył mu gorączkę. - Temperatura dalej jest wysoka, ale myślę, że uda nam się ją zbić. - Rzucił ucieszony.
- Kiedy mój brat będzie mógł wrócić do domu? - Spytał Sebastian.
- Nie wiem. - Odparł doktor. - Musimy dać mu jeszcze odpocząć, trzeba pozbyć się tej gorączki. Do tego trzeba sprawdzić
jego rany, zaczekać aż się zagoją. I jeszcze musimy sprawdzić stan jego kończyn. Możliwie, że będzie potrzebna rehabilitacja... - Wymruczał.
- Będę chodzić? - Spytał nagle Krystian. Doktor chwilę się zastanowił.
- Ludzie różnie reagują na śpiączki. Niektórzy odzyskują pełnię sprawności, inni tylko część, a jeszcze inni nic... Jak na razie robi pan bardzo duże postępy. Jestem dobrej myśli. Chociaż tak jak mówiłem, trzeba jeszcze sprawdzić stan pana mięśni. - Rzucił. Krystian zerknął na Sebastiana. W jego ciemnych oczach tliła się niepewność. Blondyn mocniej ścisnął jego rękę.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - Zapewnił.
- Myślę, że postaram się załatwić kogoś jeszcze dzisiaj. Sprawdzi stan pana kończyn. - Powiedział. - Naprawdę jestem dobrej myśli. - Dodał jeszcze widząc minę policjanta.

Doktor sprawdził jeszcze jakieś maszyny koło łóżka policjanta. Sebastian nawet nie myślał o zgłębieniu tajemnicy ich działania. Ważne było to, że jego brat wracał do zdrowia.

Posiedział jeszcze chwilę przy brunecie, a potem pożegnał się z nim i wrócił do domu.

- Vergil, nie zgadniesz co się stało! Krystian mówi! - Ucieszył się i wziął kota na ręce. Mruczek zamrugał. - Już tak niewiele dzieli go od powrotu do domu! Mam nadzieję, że spodoba mu się niespodzianka. - Uśmiechnął się i pogłaskał kota. Westchnął cicho i zrobił sobie herbatę, a potem poszedł do salonu i wyjął laptop. Jego radość nieco osłabła.
- Praca sama się nie zrobi, no nie? - Spytał retorycznie. Westchnął cicho i uruchomił urządzenie.

<><><>

Krystian leżał z zamkniętymi oczami. Było mu przyjemnie ciepło i wygodnie. Minus był taki, że nie mógł zmienić pozycji w jakiej leżał. Nagle ktoś wszedł do sali. Chłopak otworzył oczy i zobaczył lekarza wraz z jakimś innym mężczyzną.
- Dzień dobry. - Przywitał się. - Jestem Daniel Habarz. Sprawdzę stan pana kończyn. - Rzucił i podszedł do jego łóżka. Zdjął z niego kołdrę na co chłopak lekko się skrzywił. Momentalnie zrobiło mu się zimno. Mężczyzna złapał za jego rękę i zaczął ją dotykać. W końcu delikatnie ją zgiął, na co chłopak zasyczał z bólu. Ruszanie zastałych mięśni wcale nie było przyjemne. Mężczyzna sprawdził jeszcze jego drugą rękę, a potem przeszedł do nóg. Złapał jego kończynę i ostrożnie ją zgiął. Krystian zawył.
- Boli? - Spytał cicho.
- Piecze jakbym się kąpał w rozżarzonych węglach! - Wycharczał i zacisnął powieki. Doktor odłożył jego nogę, a chłopak wziął głębszy oddech. Jego gardło też dało mu się we znaki.
- Może zaboleć. - Powiedział i nacisnął w parę miejsc na jego drugiej nodze. Chłopak tylko się skrzywił. Następnie znów spróbował zgiąć jego nogę, na co policjant znów zawył z bólu.
- Pana ręce są w dobrym stanie. Wrócą do pełnej sprawności. Nie wiem natomiast co będzie z nogami. Na pewno ma pan w nich czucie, to bardzo dobry znak ale niepokoi mnie ten ból. Możliwe, że będzie potrzebna dłuższa rehabilitacja. - Wymruczał. Chłopak tylko na niego spojrzał. Marzył o powrocie do domu. O powrocie do normalności. Cicho westchnął. Lekarze zaczęli o czymś dyskutować, a on pogrążył się w swoim własnym świecie. Wszystko byłoby świetnie gdyby mógł się ruszać. I gdyby to zimno nie było takie dokuczliwe. Zauważył, że mężczyźni się w niego wpatrują.
- Jak się pan czuje? - Wtrącił nagle doktor.
- Zimno mi. - Odparł szczerze chłopak. Lekarz podszedł do niego i dokładnie okrył go kołdrą. Młodszy przymknął na chwilę oczy i wydał z siebie ciche westchnięcie ulgi po czym wrócił wzrokiem do mężczyzny.
- To najprawdopodobniej wina krążenia. Jak wróci pan do normalnego życia i do odpowiedniej dawki ruchu na pewno się pan rozgrzeje. - Powiedział z uśmiechem. Chłopak tylko westchnął.

<><><>

W gabinecie panowało zamieszanie. Policjanci dyskutowali cicho. Właśnie dostali decyzję z głównej i byli niezmiernie ciekawi co postanowiła góra.
Zarębski skrzyżował ramiona na piersi. Policjanci wlepili w niego spojrzenia. Ten jakby nigdy nic popatrzył na Szwarca. Mężczyzna stał przy biurku i ściskał palcami nasadę nosa. W końcu podniósł głowę. Wyglądał na wkurzonego. Zarębski zerknął na niego, a potem zaczął tłumaczyć decyzję góry.
- Główna postanowiła, że mamy nieco zmienić zarządzanie i naszą administrację. Od tej pory ja zajmuję się wszystkimi działaniami, a Robert czuwa nad dokumentacją. - Policjanci popatrzyli po sobie. Nikt nawet nie pisnął.
- Do tego ja w ramach konsekwencji zostaję zdegradowany i mam obciętą wypłatę. - Burknął Szwarc. Bartek zdusił uśmiech.
- Dodatkowo na nasz wydział zostają nałożone konsekwencje w postaci braku premii przez najbliższe 3 miesiące. - Westchnął Zarębski. Policjanci westchnęli cierpiętniczo, ale nikt się nie odezwał.
- Zaraz, chwila-! Ale za co? - Skomentował nagle Michał.
- Za to, że gdyby nie Krystian, kilkanaście dzieciaków znalazłoby się w rękach pedofilów, kontynuowano by nielegalny ring, kontynuowano by porwania i handel ludźmi, a przy tym nadal praktykowano by oszustwa w tamtym rejonie. - Wyrecytował Zarębski. Policjanci spuścili głowy. - ...A pro po Krystiana. - Wtrącił nagle Piotr. - Ma ktoś jakieś wieści? - Spytał i rozejrzał się.
- Nie chce nas widzieć. - Westchnął Olo.
- To mnie akurat nie dziwi. - Wymruczał Bartek.
- Ale wiesz jak się czuje? - Spytał Piotr.
- Wybudził się że śpiączki. - Rzucił Olo. - Tyle wiem.
- Chociaż tyle dobrego. - Rzucił cicho Zarębski.
- Będę za nim tęsknił. - Mruknął nagle Adam. - Fajny dzieciak z niego.
- Przecież właśnie powiedziałem, że już lepiej się czuje. - Rzucił Mazur. Czyżby koledzy z pracy nie chcieli powrotu policjanta...?
- Stary, chodziło mi o komendę... Będzie mi go tu brakować...
- ...Myślicie, że on nie wróci? - Spytał nagle Szwarc.
- Myślisz, że on wróci...? - Bogusz uniósł brew. Robert nie odpowiedział.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro