Rozdział 292

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Musiałem zmienić nieco końcówkę rozdziału dlatego wrzucam drugi raz

***

Juliusz zmarszczył brwi, natomiast młodszy policjant tylko lekko się uśmiechnął, jakby w ogóle nie dotarły do niego słowa Górskiego.
- Jak śmiecie przychodzić do mnie do domu zaraz po tym jak wyszedłem ze szpitala i oferować mi coś takiego?! - Ryknął na nich i wstał robiąc krok w ich stronę. Ci zerwali się na równe nogi i odsunęli się. - Zejść mi z oczu! - Dodał surowo. - Nie mam najmniejszego zamiaru z wami rozmawiać! - Warknął jeszcze. Bartek szybko podszedł do nich.
- Chyba czas, żeby panowie poszli. - Rzucił. Juliusz zamrugał zdziwiony.
- Nie jest pan zainteresowany odejściem ze swojej komendy? Tej samej, która zostawiła-
- NIE JESTEM, KURWA! - Ryknął tak nagle, że młodszy policjant podskoczył w miejscu. - Wynocha! - Dodał stawiając kolejny krok w ich stronę. Poczuł, że jego nogi zaczynają drżeć, ale nadal twardo wpatrywał się w ich oczy.
Bartek stanowczo złapał mężczyzn za ramiona.
- Chyba czas na panów. - Powiedział i pociągnął ich za sobą do wyjścia. Krystian opadł na kanapę czując łzy wzbierające w kącikach oczu. Położył się, sięgnął po koc i przykrył nim się po same uszy. Westchnął cicho i zamknął oczy. Usłyszał kroki i cicho westchnął. Kanapa ugięła się pod naciskiem dodatkowego ciała. Krystian poczuł, że starszy położył dłoń na jego biodrze.
- Przepraszam... Nie wiedziałem, że tego od ciebie chcieli. - Zaczął cicho Bartek. - Potrzebujesz czegoś? - Spytał.
- Żebyś dał mi spokój. - Wymamrotał chłopak i jeszcze szczelniej opatulił się miękkim materiałem.

Po dłuższej chwili w jego kokonie zaczęło się robić nieco duszno, więc wystawił głowę i pierwsze, co zobaczył to siedzący przy nim Bartek.
- Jeszcze tu jesteś? - Burknął młodszy.
- Dobrze się czujesz? - Spytał ten. - Jesteś strasznie blady. - Dodał i odruchowo przyłożył dłoń do jego czoła. - Ja pierdolę, ty masz gorączkę. - Wymruczał.
- Lekarz mówił, że mogę je mieć. I mam się nie martwić. - Młodszy wzruszył ramionami i strząsnął z siebie dłoń starszego.
- Wiesz co? Jednak nałożę ci obiadu. Nie będziesz mi się głodować podczas choroby. - Mruknął Bartek i ruszył do kuchni.
Wrócił po chwili z talerzem z ziemniakami, kotletem i sałatką.
- Trzymaj. Smacznego. - Powiedział kładąc wszystko na stoliku kawowym.
- Niczego tam nie dosypałeś? - Spytał ponuro chłopak wstając i przysuwając się do stołu.
- Krystian, proszę cię. - Bartek ciężko westchnął. - Ile razy mam cię jeszcze przepraszać? - Spytał i usiadł obok niego. - Powiedz, a to zrobię. - Dodał. Krystian włożył do ust kawałek mięsa i przeżuwał go przez chwilę, intensywnie się nad czymś zastanawiając.
- Po prostu daj mi spokój. - Westchnął w końcu. - Nie wiem, może kiedyś ci wybaczę... ale na razie nawet nie chcę na ciebie patrzeć. - Wyznał w końcu. Bartek skinął głową, a potem wyszedł.
Krystian dojadł obiad, a potem zwinął się w kulkę na kanapie i opatulił się kocem.

---

Aron wrócił do domu późnym wieczorem. Było grubo po 22, a on miał wrażenie, że z głodu zaraz zacznie trawić samego siebie. Pogłaskał psa, który przywitał go w progu, rozebrał się i poszedł do kuchni. Ucieszył go widok jedzenia i od razu zjadł dwie porcje. Posprzątał pomieszczenie, a potem poszedł do salonu i uśmiechnął się lekko.
Jego druga połówka spała na kanapie, zwinięta w małą kulkę. Starszy podszedł do niego i kucnął obok. Złożył delikatny pocałunek na jego skroni, potem na policzku, a w końcu na ustach. Krystian zamrugał, a potem spojrzał na starszego.
- Która godzina? - Wychrypiał cicho.
- Prawie 11 w nocy. - Mruknął starszy.
- Gdzie ty tyle byłeś? - Spytał chłopak.
- W firmie. - Mruknął Aron i złożył pocałunek na jego głowie. - Musiałem coś załatwić.
- Przytulisz? Tęskniłem. - Miauknął policjant. Jego kochanek tylko czule się uśmiechnął, a potem delikatnie objął mniejsze ciałko.
- Jak się czujesz? - Spytał starszy.
- Zmęczony. - Mruknął chłopak, a potem opowiedział mu o policjantach, którzy odważyli się do niego przyjść.

- A to suki. - Warknął starszy. Podniósł chłopaka wraz z jego kocem i posadził go sobie na kolanach. - Wziąłeś leki? - Spytał nagle. Policjant wyprostował się jak struna.
- Cholera, zapomniałem. - Szepnął. Aron westchnął i pokręcił głową, po czym odłożył go na kanapę i wstał.
Wrócił po chwili dzierżąc w dłoni szklankę wody, a w drugiej garść tabletek. Położył je na stole i z powrotem usiadł na kanapie. Rozłożył ramię na jej oparciu, a chłopak zażył leki i oparł się o ciepły tors swojego partnera. Zamknął oczy.
- Skarbie, chodź. Idziemy spać... Już późno, a ty musisz odpoczywać. Poza tym, jutro masz rehabilitację. - Przypomniał szepcząc mu do ucha.
- Nie dam rady wejść po schodach. - Mruknął nagle policjant. Aru tylko uśmiechnął się na jego słowa. Podniósł młodszego i posadził go na wózek, po czym zaczął gdzieś z nim iść.

---

Starszy pchnął drzwi jednego z gościnnych pokoi na parterze i zadowolony zerknął na chłopaka, który aż oniemiał z zachwytu.
Pomieszczenie pomalowane było na ciemny kolor, z białym sufitem i ciemną podłogą. Meble były białe z czarnymi wykończeniami. Na środku pokoju stało duże łóżko. Krystian widział też huśtawkę w kształcie dużego jajka powieszoną w rogu pokoju. Była na tyle duża, że mógłby się w niej położyć. Pod nią znajdował się duży, miękki dywan, a tuż obok stała półka z książkami.
Widział oczywiście drzwi do łazienki i małej garderoby.
- Kiedy ty to wyremontowałeś? - Spytał zszokowany chłopak.
- Kiedy ty byłeś w szpitalu. - Wymruczał. - Zostaniemy tu dopóki nie staniesz na nogi. - Postanowił i wraz z nim wszedł głębiej do pomieszczenia. - Tak, przeniosłem tu też nasze rzeczy. - Dodał jeszcze podchodząc do szafy. Wyjął z niej czystą bieliznę dla siebie i Krystiana, a potem udał się do łazienki. - Chodź, wykąpiemy się póki jeszcze stoję o własnych siłach. - Zażartował cicho.
Krystian podążył za nim do pomieszczenia. Aron pochylał się właśnie i nalewał wody do dużej wanny.
- Pomóc ci z czymś? - Zagaił starszy odwracając głowę w jego stronę.
- Dam sobie radę. - Powiedział i wstał, żeby usiąść na brzegu wanny, po czym zdjął z siebie ubrania. Usłyszał jak jego mężczyzna z zaskoczeniem wciąga powietrze i odwrócił głowę, żeby na niego spojrzeć. Dostrzegł jak starszy w szoku śledzi wzrokiem rany i siniaki na jego ciele i skulił się nieco, próbując się zasłonić. Aron doskoczył do niego i złapał jego dłonie, delikatnie odsuwając je od jego ciała.
- Nie zasłaniaj się. - Powiedział miękko. - Jesteś śliczny. Nawet z tymi wszystkimi ranami. - Wymruczał czule. 

- Możesz w ogóle je moczyć? - Spytał nagle. Chłopak zmarszczył brwi.
- Mogę myć się pod prysznicem albo w wannie od pasa w dół. - Mruknął nagle jakby dopiero co sobie o tym przypomniał. - A tak to muszę radzić sobie nawilżoną gąbką. - Warknął jeszcze.
- Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś? - Spytał z nutką pretensji w głosie. Policjant westchnął, lecz nic nie odpowiedział.

- No dobrze, woda jest już nalana, więc ja zajmę wannę, a ty weźmiesz prysznic, co ty na to? - Zaproponował. - Potem pomogę ci z resztą i założę cię świeże opatrunki.
- Okay. - Westchnął chłopak.

---

Krystian poczuł wodę płynącą po jego udach i ciężko westchnął. Ileż on by dał za możliwość zobaczenia się z dziećmi.

***

Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok!

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro