Rozdział 128

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- TATO, CHODŹ SZYBKO! - Podekscytowana Amelka wpadła do jadalni. 
- Chodź, kochanie, zjedz coś. - Poprosił brunet.
- Najpierw chodź to zobacz! - Przekonywała. Aru westchnął i zerknął na swojego chłopaka. Krystian zachichotał cicho, zakrywając usta dłonią. Uśmiechnął się do niego i głową wskazał drzwi na taras. Brunet znów westchnął, ale wstał i udał się na zewnątrz.
- Smakuje ci, kochany? - Zagruchała Luiza. 
- Tak. Jedzenie jest przepyszne. - Uśmiechnął się chłopak. - Już wiem po kim Aru tak dobrze gotuje. - Rzucił jeszcze, nabierając kolejną łyżkę zupy.
- ,,Aru"? - Zdziwiła się kobieta. - Pozwala ci tak do siebie mówić? - Dodała jeszcze.
- Z tego co wiem, bardzo to lubi. - Mruknął nieco skołowany.
- Kiedy był mały nienawidził tego przezwiska. - Rzuciła.
- Kto i czego nienawidził? - Spytał Aru wchodząc do jadalni i siadając koło swojego chłopaka.
- Jak byłeś dzieckiem nienawidziłeś przezwiska ,,Aru", a Krystian mówi, że teraz je lubisz. - Wtrącił Nataniel.
- Mój aniołek ma specjalne przywileje. - Odparł wyniośle i puścił oczko swojemu chłopakowi, który delikatnie się zarumienił.

- Chcecie dokładkę? - Spytała pani domu.
- Ja dziękuję. - Odparł od razu chłopak.
- Ja chcę. - Wtrącił Nataniel.
- Ja też wezmę. - Dodał Aru.
- Ach, te nasze żarłoki. - Westchnęła Luiza do Krystiana. Ten zachichotał.
- W takim razie pójdę po Amelkę. - Postanowił chłopak. Wstał i skierował się do ogrodu.

Dziewczynka siedziała na huśtawce i odpychała się nogami od ziemi.
- Ami, kochanie, chodź coś zjeść. - Poprosił.
- Tatusiu, ale ja nie chcę. - Zamarudziła. - Nie jestem głodna. - Dodała.
- Też nie jestem głodny, skarbie, ale twoja babcia się napracowała i byłoby jej przykro gdybyś nic nie zjadła. - Spróbował ją przekonać. - A po obiedzie będzie deser. - Puścił jej oczko. - Tego nawet niejadek nie przegapi. - Zaśmiał się.
- Może masz rację... - Westchnęła, po czym wstała i razem ze swoim tatusiem poszła do jadalni.

- Chodź, kochanie, nałożę ci zupy. - Zaproponowała kobieta. Dziewczynka pokiwała głową i usiadła obok swojego tatusia. Krystian podał jej talerz, a mała zaczęła jeść.
- Jeśli mogę spytać. - Zaczął Nataniel w stronę młodszego chłopaka. - Gdzie pracujesz? - Spytał.
- Jestem policyjnym detektywem, pracuję w Centralnym Biurze Policji. - Wyjaśnił.
- Wow, jestem pod wrażeniem. - Przyznał Natan.
- A pan? - Spytał chłopak.
- Jestem za młody na ,,pana". - Zaśmiał się. - Możesz mi mówić po imieniu jeśli chcesz. - Dodał.
- Okay, dziękuję. - Mruknął uśmiechnięty.
- Jestem strażakiem. - Przyznał. 
- Jeszcze przez jakiś miesiąc. - Wtrąciła Luiza. Rozczulony mężczyzna przewrócił oczami.
- Tak, jeszcze miesiąc i będę grzał kanapę na emeryturze. - Westchnął rozbawiony. 
- Mi jeszcze daleko do emerytury. - Zaśmiał się chłopak. - Na szczęście. - Dodał.
- Nawet jak będziesz na emeryturze i tak będę cię kochał. - Rzucił Aru.
- Aww... - Rozczulił się chłopak.
- Ach, gdybyś tylko był taki romantyczny jak nasz syn... - Westchnęła cierpiętniczo kobieta.
- Przepraszam, czy ty mi teraz zarzucasz, że nie jestem romantyczny? - Oburzył się Nataniel.
- Może... - Uśmiechnęła się tajemniczo.
- Wybaczcie, dzieci, muszę coś omówić z tą panią. - Mężczyzna wstał, podszedł do żony i zarzucił ją sobie na ramię. Kobieta parsknęła śmiechem.
- Puść mnie, muszę zajść po kurczaka. - Zaśmiała się Luiza. Jej mąż postawił ją na ziemi, a ta złożyła czułego buziaka na jego szczęce. - Idź dokończ lepiej zupę. - Poleciła i poklepała go po piersi, po czym ruszyła do kuchni.
- Pójdę jej pomóc. - Postanowił chłopak i ruszył za panią domu.

Z uśmiechem stanął w progu, gotów do wykonywania rozkazów.
- Mam nadzieję, że będziecie wpadać częściej. - Powiedziała kobieta wyjmując kurczaka z piekarnika. Od samego zapachu chłopakowi ślina napłynęła do ust.
- Oczywiście. - Odparł od razu. - Pięknie pachnie. - Dodał mimowolnie. Luiza uśmiechnęła się tajemniczo.
- Ja nie wiem, co ten kurczak ma w sobie, że wszyscy faceci za nim szaleją. - Zaśmiała się. - Natan, Aron, a teraz i ty. - Dodała rozbawiona. - Podeślę ci potem przepis, Aruś będzie cię błagał, żebyś robił tego kurczaka. - Szepnęła mu na ucho. Chłopak zachichotał.
Chwilę siedzieli w komfortowej ciszy.
- Będziesz chciał spróbować deseru? - Spytała.
- Oczywiście, że tak. - Odparł młodszy. - Chociaż nie wiem czy go jeszcze zmieszczę. - Dodał rozbawiony. Luiza zachichotała.
- Zmieścisz, zmieścisz. Na spokojnie. - Zaśmiała się.

Złapała miskę z ziemniakami i surówką, a Krystian podniósł blaszkę z kurczakiem. Mięso pachniało wyśmienicie, a ozdobione grillowanymi warzywami wyglądało wręcz bosko.

Postawił je na środku stołu i wrócił na swoje miejsce.
Adrianek przyszedł do niego i wyciągnął rączki.
- Chcesz na kolanka, maluchu? - Zacmokał chłopak i podniósł synka. - Zjesz kurczaczka? - Dopytał jeszcze i nabrał trochę mięsa na widelec, podmuchał je, a potem włożył chłopcu do buzi. Mięso było bardzo miękkie, wręcz rozpadało się w ustach, więc nie widział powodu by nie nakarmić nim tego malucha. Tym bardziej, że chłopiec przełknął jedzenie, a potem ponownie otworzył usta. 
- Kolejny. - Westchnęła rozbawiona Luiza. Krystian zachichotał, karmiąc swojego synka kurczakiem.

---

- Pojedliście? - Spytała pani domu, zbierając talerze. 
- Jeszcze bym coś zjadł. - Zamarudził Aru.
- Jakim cudem ty tyle jesz? - Sapnął zszokowany chłopak. - Ja ledwo mogę się ruszyć! - Dodał oburzony.
- Taka urocza chudzinka z ciebie, nie ma się co dziwić, że zjesz drobną przekąskę i masz już dosyć. - Aru wyszczerzył się do niego.
- ,,Drobną przekąskę"?! - Sapnął niedowierzająco chłopak. Brunet zachichotał.

Krystian zauważył, że Luiza zebrała talerze i poszła do kuchni. Jedzenie było wspaniałe, ale jak na jego żołądek było go zdecydowanie za dużo. Z niedowierzaniem zobaczył, że kobieta wraca z tacką wypełnioną kolejnymi talerzami. Postawiła ją na stole i rozdała naczynia. Na talerzach znajdowały się kawałki szarlotki z lodami, bitą śmietaną i owocami. Chłopak westchnął w duchu, ale zabrał się za jedzenie.

---

Po posiłku Amelka wyciągnęła Arona na zewnątrz. Krystian został z Adrianem i jego dziadkami.
- Najadłeś się, kochanie? - Spytała troskliwie Luiza.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle zjadłem. - Przyznał i cicho westchnął. 
- Nawet dobrze, że jestem strażakiem, bo jakbym miał inną pracę to musieli by mnie toczyć. - Zarechotał Natan. Krystian również się zaśmiał.
- Słonko, powiedz, gdzie się poznaliście? - Spytała Luiza. Chłopak znieruchomiał. - Pytałam o to wcześniej, ale nie odpowiedziałeś.
- Mam nadzieję, że Aron w nic się nie wpakował. - Dodał Nataniel. Chłopak westchnął. Wiedział, że tym razem się nie wymiga.

***

Zapewne zauważyliście nową okładkę, co nie? To cudeńko jest autorstwa _Kamciak_ - zapraszam na profil tej uroczej osóbki, bo poza świetnymi okładkami pisze też równie świetne książki <3

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro