Rozdział 175

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Myślał, że z tego podniecenia nie da rady wejść po schodach. Odetchnął z ulgą gdy udało mu się dotrzeć na piętro, a potem truchcikiem pobiegł do ich sypialni.

Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca, więc po krótkim namyśle wszedł na łóżko i uklęknął na materacu. Rozsunął uda i ulokował się pomiędzy nimi. Nie pamiętał kiedy ostatnio miał taką chcicę. Wiedział, że gdy tylko brunet wejdzie do pomieszczenia on straci strzępki samokontroli, które jeszcze utrzymywały jego umysł we względnej świadomości.

---

Myślał, że minęła nieskończoność gdy wreszcie usłyszał na schodach szybkie, ciężkie kroki. Jego oddech przyśpieszył. Chciał już poczuć to, na co czekał w zasadzie od rana.
Wreszcie drzwi otworzyły się, a w progu stanął wściekły biznesmen. Krystian poczuł, że zaraz się przewróci. Położył drżące dłonie na kołdrze pomiędzy swoimi udami. Z wielką radością zobaczył jak brunet zamyka za sobą drzwi, a potem przekręca klucz w zamku. Mimowolnie przejechał językiem po swoich malinowych ustach. Aron w kilka kroków przemierzył podłogę ich sypialni i dopadł do łóżka. Stanął centralnie przed swoim chłopakiem i skrzyżował ramiona na piersi. Ewidentnie był zły. Krystian posłał mu szybkie, podniecone spojrzenie, a potem pochylił się i otarł twarzą o jego krocze.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? - Spytał zimno brunet. Policjant odsunął swoją twarz i na krótki moment spojrzał w granatowe oczy, obecnie ciskające gromy w policjanta. Po krótkim namyśle pokręcił głową. Nie wiedział czego oczekiwał jego partner. Zabrał się za rozpinanie paska jego spodni. Widocznie Aron nie zdążył przebrać się z garnituru, w którym zwykł jeździć do firmy. Krystian przejechał językiem po swoich wargach. Stracił resztki kontroli nad swoim ciałem. Teraz słuchał tylko swojego instynktu, który jasno mówił mu, co należy teraz zrobić.
Nagle stało się coś nieoczekiwanego. Dłonie Arona złapały te należące do policjanta, obecnie dobierające się do jego krocza.
- Co ty robisz? - Wydyszał zaskoczony policjant. Uniósł głowę i napotkał już nie wściekłe, ale doszczętnie rozjuszone spojrzenie swojego partnera. Skulił się nieco, przybliżając swój tors do kołdry, na której nadal klęczał. Palce coraz bardziej zaciskały się na jego dłoniach.
- Nie masz mi czegoś do powiedzenia? - Powtórzył wkurwiony do granic możliwości. Krystian nigdy nie widział go tak rozjuszonego. Chociaż... stan jego partnera przypominał ten, w którym znalazł się, gdy dwójka policjantów na ich komendzie snuła plany o odebraniu im dzieci.

- Czekam. - Oznajmił lodowatym tonem.
- Mogę...? - Wyszeptał prawie że na granicy szaleństwa. Całe jego ciało wręcz płonęło.
- Co? - Odparł chłodno biznesmen. Krystian wskazał głową jego krocze, a następnie cicho syknął, gdy jego nadgarstki zostały prawie zmiażdżone w żelaznym uścisku jego partnera.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że podniosłeś rękę na własne dziecko tylko po to, żebyśmy się kochali? - Rzucił. Zaczął trząść się ze złości.
- Ja nie chcę się kochać. - Szepnął policjant. - Chcę żebyś mnie wypieprzył. - Przyznał i znów sięgnął twarzą do jego krocza.
- KRYSTIAN, KURWA MAĆ! - Wrzasnął Aron i podniósł go, a potem przygniótł do ściany. - Co w ciebie wstąpiło?! Zwariowałeś! Kompletnie oszalałeś! - Krzyczał mu w twarz. - Ja mam ochotę rzucić się na ciebie z pięściami! - Przyznał i uderzył nim o ścianę. - Wiesz, jak ją wystraszyłeś?! Myślałem, że już tam cię uduszę! - Krzyknął. Krystian odsunął głowę ukazując swoją szyję i z przyjemnością zamknął oczy. Oblizał się. 
- Nie no, kurwa, szlag jasny mnie zaraz trafi! - Wkurwił się Aron. Odsunął się parę kroków. Krystian padł na kolana, a potem przysunął się do niego. Brunet podniósł go i postawił przed łóżkiem, przed sobą. - Co w ciebie wstąpiło?! - Zapytał wściekły.
- Mówię ci, przeleć mnie i mi przejdzie. - Podsunął, a potem klęknął i spróbował znów dostać do jego krocza.
- KURWA MAĆ! - Ryknął brunet. Odruchowo złapał go za włosy i zaczął unosić dłoń, aż ten nie wstał na równe nogi.
- Moglibyśmy poprosić twoich rodziców, żeby się zajęli tymi dzieciakami, a my moglibyśmy- - Zaczął, lecz przerwał gdy jego partner zazgrzytał zębami.
- Co, kurwa? Przeszkadzają ci NASZE dzieci?! Przeszkadzają?! - Zapytał wściekły.
- Gdyby nie one już dawno byś mnie pieprzył! - Bronił się chłopak. Zobaczył jak granatowe oczy robią się czarne ze złości. Aron w całej tej sytuacji nie zauważył jednego, małego szczegółu. Umknęła mu niewielka zmiana na twarzy jego ukochanego.
- Niezła dziwka z ciebie. - Skomentował z ironią w głosie.
- Jestem dziwką. - Odparł chłopak, wpatrując się w oczy swojego partnera.
- Wskoczyłbyś mi do łóżka choćby nie wiem co, prawda? - Spytał zimno.
- Prawda. - Potwierdził od razu.
- Nie chodzi ci o mnie, tak? - Zapytał zaciskając zęby ze złości.
- Tak. - Szepnął od razu Krystian.
- Chcesz tylko seksu. Nigdy nie chciałeś porządnego, kochającego związku. - Zgadł. Jego serce przebił bolesny, lecz jakże prawdziwy cierń. Krystian mu nie odpowiedział. To nieco zaskoczyło Arona. Chciał to usłyszeć. - Chcesz tylko seksu, racja? - Spytał ponuro.
- Racja. - Odparł machinalnie młodszy. Biznesmen nieco się zaciął. Coś mu tu nie pasowało... Czy to możliwe, że...?
Postanowił sprawdzić swoją teorię.
- Chciałbyś pozbyć się Amelki i Adriana, co? Oddałbyś ich tym policjantom, prawda?
- Prawda. - Szepnął chłopak. Aron zacisnął pięści. Mógł spodziewać się takiej odpowiedzi. Wpadł na inny, genialny w swojej prostocie pomysł.
- Nie chcesz seksu. Chciałbyś teraz szczerze ze mną porozmawiać, prawda? - Spytał.
- Prawda. - Szepnął chłopak. Biznesmen smutno się uśmiechnął. Sprawdziła się jego teoria. Wiedział już dlaczego Krystian nie odpowiadał na pytania otwarte. Po prostu jego usta odpowiadały za niego. Mógłby teraz dowolnie zmodyfikować jakieś pytanie i wyciągnąć z niego rzeczy, o których sam policjant nie miałby pojęcia. Ale i tak odpowiedziałby mu na zadane pytanie.
Krystian przysunął się do jego nóg i przytulił głowę do jego spodni. Otarł się policzkiem o przyjemnie ciepły materiał. Uniósł spojrzenie na twarz swojego partnera. Biznesmen zauważył dziwnie zamglone oczy swojej miłości. Zachowywał się tak, jakby był czymś naćpany. Zrobiło mu się żal jego chłopaka. Nigdy nie widział go w takim stanie. Policjant znowu wyciągnął ręce do jego rozporka. Brunet poczuł gorzki smak łez gdzieś w gardle. Ponownie złapał jego dłonie i ponownie odsunął je od siebie. Chłopak przesunął policzkiem po jego udzie. Biznesmenowi zrobiło się po prostu niedobrze. Nagle wpadł na pomysł. Klasnął głośno w dłonie. Krystian podskoczył ze strachu, a potem rozejrzał się niepewnie, jakby nie wiedział gdzie się znajduje.
- Kotku, dobrze się czujesz? - Spytał z nadzieją na to, że jego prawdziwy partner powróci. - Co ostatnie pamiętasz? - Zapytał kucając przy nim. - Krystian? - Zagaił jeszcze, gdy nie otrzymał odpowiedzi za pierwszym podejściem.
- Jak powiedziałem, że gdyby nie te małe dranie już dawno byś mnie pieprzył. - Mruknął nieco zbity z tropu. Aron znów się zagotował. Wstał. - Dlaczego nie chcesz mnie przelecieć? - Spytał smutno. Przysunął się i przytulił do jego nóg.
- To nie jesteś ty. - Powiedział beznamiętnie. - Mój Krystian nigdy nie podniósłby ręki na własne dziecko. Nigdy nie zabiegałby tak o seks. Nigdy by tak nie zrobił, bo kocha swoją rodzinę! - Wybuchnął. - Kim ty niby jesteś?! Kolejny zaginiony braciszek, który postanowił zagarnąć sobie życie swojego bliźniaka?! - Krzyknął. - Masz oddać mi mojego ukochanego! - Rozkazał.
- Aru, ale to jestem ja... - Wtrącił cicho Krystian.
- Nie wierzę ci. - Oznajmił chłodno mężczyzna. - Nie jesteś moim Krystianem. Nie wiem, co zrobiłeś z moim chłopakiem, ale jak mi go nie oddasz, to pójdę na policję. - Zagroził.
- Aru, to jestem ja. - Wyznał chłopak. Przysunął się do jego nóg i objął drżącymi ramionami jego kostki. - Po prostu chcę, żebyś mnie przeleciał... To naprawdę tak dużo-? Błagam cię, zrobię co zechcesz-! - Zarzekał się. Do jego oczu napłynęły łzy frustracji. Aron znów poczuł mieszaninę smutku, zawodu, złości i całej gamy innych, zdecydowanie negatywnych emocji. Nogą odsunął od siebie policjanta.
- Nie wiem, kim jesteś i nie uwierzę, że jesteś moim Krystianem... Ale uspokój się. - Skrzywił się wymownie. - Przyjdź na dół jak ochłoniesz. - Dodał i odwrócił się z zamiarem wyjścia. Wkurzony Krystian zaczął podnosić się z kolan.
- Artur nigdy by mnie nie odrzucił, gdybym przyszedł do niego tak jak teraz do ciebie! - Krzyknął za nim. Aron zatrzymał się w pół kroku. Obejrzał się przez ramię.
- Coś ty powiedział-? - Sapnął zszokowany.
- Że Zieliński nigdy by mnie tak nie wystawił! - Krzyknął. Aron w sekundę znalazł się obok.
- Wynoś się stąd. - Syknął drżącym głosem. - Nie chcę cię widzieć w tym domu!
- Aron-
- ZEJDŹ MI Z OCZU! - Ryknął, a potem nie oglądając się za siebie wyszedł i trzasnął drzwiami.

***

1. Wkurzam się. Ten rozdział miał być WYBITNY. Na razie jest taki mocno średni...

2. Okay, proszę nie słuchać odpowiedzi z numerkiem ,,1". Zrobiłem szybką korektę i dochodzę do wniosku, że rozdział jest... nawet dobry. Nawet konkretny. Ogólnie nie wiem co brała osoba numer 1., ale mnie rozdział się nawet podoba.

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro