Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jechali w pełnej napięcia ciszy, nie odzywając się do siebie.
Krystian znów z kimś pisał, a radosny blask w jego oczach sugerował, że była to jakaś osoba, którą młodszy bardzo lubił.

- Krystian... - Zaczął Olo.
- No? 
- Ewelina do mnie napisała... - Westchnął cicho. Nie był pewien, czy powinien poruszać ten temat podczas prowadzenia samochodu, ale nie miał innego wyjścia. Na komendzie ktoś mógłby ich podsłuchać, a po pracy lub przed nią, chłopak starannie unikał jakiegokolwiek towarzystwa.
- Fajnie. - Rzucił młodszy, całkowicie szczerze, co tylko bardziej zdziwiło starszego. - I co tam u niej? - Spytał swobodnie, nadal z kimś pisząc. Olgierd ponownie zbaraniał.
- Ty pamiętasz, że jesteście razem, tak? - Spytał zapobiegawczo.
- No tak. - Rzucił na luzie chłopak.
- Napisała mi, żebym poprosił cię, żebyś odczytał jej wiadomości i jej odpisał, bo odkąd zniknąłeś na tę parę dni unikasz jej jak ognia. - Westchnął.
- Okej, odpiszę. - Rzucił chłopak i faktycznie, napisał jakąś wiadomość.

:Ja
Spotkajmy się dzisiaj w parku obok mojego mieszkania o 19:00.

Ewelina:
No nareszcie odpisałeś! Ty wiesz, co ja przechodziłam?! Myślałam, że cię porwali albo pobili! Wiesz, jak się bałam?!

Ewelina:
I jeśli myślisz, że o tym zapomnę, to się grubo mylisz.

:Ja
Nie zapomnij o tym spotkaniu. 

:Ja
Do zobaczenia wieczorem.

Ewelina:
I co? Nawet nie odpowiesz na to, co napisałam wcześniej?

:Ja
Po co?

Ewelina:
JAK TO ,,PO CO"?! 

:Ja
W pracy jestem, pogadamy w parku.

Laska coś jeszcze do niego pisała, ale ten wyłączył konwersację i zerknął na rozmowę z brunetem.

Aron:
Byłeś nimi zachwycony, pamiętasz? ;)

Chłopak uśmiechnął się. Akurat wspominali kaczuszki, które widzieli przy sadzawce w parku.

:Ja
Tak, pamiętam. Były takie słodkie i puchate...

Aron:
Dokładnie takie jak ty, Kotku.

Aron:
Dobrze, Mały. Ja lecę, bo spotkanie z klientem mam, a potem konferencję. Do wieczora, Maluchu <3

:Ja
Pa <3

Chłopak nadal uśmiechnięty schował telefon. Tak, brunet nazywał go różnymi słodkimi słówkami, którymi zwykle określają się pary, ale szczerze...? W ogóle mu to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.

- No, i taką minę chcę widzieć. - Rzucił z uśmiechem Olgierd. - Uśmiechnięty ty. Powiem ci, odzwyczaiłem się już od tego. - Zaśmiał się. - A jak tam z Eweliną? - Spytał, zanim młodszy zdążył się odezwać. Starszy policjant był przekonany, że to spotkanie z dziewczyną tak raduje jego przyjaciela.
- Widzimy się w parku dzisiaj. - Mruknął chłopak. Wreszcie rozwiąże jeden problem.
- Uhuhu, randeczka? - Uśmiechnął się szerzej. Młodszy zasługiwał na chwilę odpoczynku i relaksu po tym młynie.
- Ta... - Mruknął ponownie.

Dotarli na komendę i zajęli się swoimi sprawami.

Krystianowi czas mijał dość szybko. Tutaj skoczył do technika, tu podszedł do informatyków, tu pogadał chwilę z szefem... Nawet częściowo wrócił mu dawny wigor. 
Nie tylko on zauważył tą zmianę. Jego przyjaciel był o wiele spokojniejszy. Widział, że młodszy wraca do żywych. A to cholernie go cieszyło.

---

Nastał upragniony czas ich przerwy.
- Krycha...? - Zagaił starszy. Chłopak ponownie pisał z kimś przez telefon.
- No? - Młodszy zerknął na niego na chwilę, ale potem znów zerknął na ekran, a jego uśmiech lekko się poszerzył.
- Bo mamy teraz przerwę, nie? - Zagaił. 
- No mamy. - Mruknął chłopak, niezbyt wiedząc dokąd zmierza ich rozmowa.
- Pewnie o tym nie wiesz, bo cię nie było, ale za rogiem otworzyli świetną knajpę. Idziemy coś wypróbować? - Spytał z lekkim entuzjazmem. Chłopak zastanowił się na chwilę, ale potem zerknął na biurko, gdzie miał papiery z ich obecnej sprawy. Zerknął na telefon, gdzie miał otwartą konwersację z brunetem. Momentalnie podjął decyzję.
- To idź, a ja dokończę robotę. - Rzucił. Olgierd zbaraniał po raz trzeci tego dnia.
- Chłopaku, my mamy teraz przerwę. - Przypomniał. - Możemy iść coś zjeść i na chwilę zapomnieć o pracy. 
- To idź. - Mruknął młodszy. On zdecydowanie nie chciał zapominać o pracy.
- Krystian, chodź. - Westchnął. - Musisz coś zjeść. - Olgierd spróbował podejść go z innej strony.
- Potem. - Chłopak machnął ręką i zerknął w papiery. - Ej, zauważyłeś, że ofiara miała podejrzanie spokojne życie towarzyskie? - Zmienił nagle temat. 
- Nie, nie zauważyłem. - Mruknął. - Chodźże, Krystian... - Westchnął. - Pójdziemy coś zjeść i pogadać... Jak za starych, dobrych czasów... 
- Do starych, dobrych czasów to ty weź poszukaj Janka albo Darka. Też mają teraz przerwę. - Mruknął nawet na niego nie patrząc.
- Przypomnę ci, że Darek jest informatykiem i większość czasu siedzi na komendzie. Może zjeść kiedy chce. A Janek też więcej czasu spędza na komendzie. Tylko my mamy pracę głównie w terenie, że żeby zjeść musimy się wcześniej umówić. Więc chodź wreszcie, bo umieram z głodu. - Rzucił.
- To idź, a ja tu coś porobię. - Westchnął chłopak.
- Kurwa, Krystian... - Warknął starszy policjant. - Chodź. Idziemy zjeść obiad. Zapomnij na razie o tej pracy. - Polecił. ,,Nie ma mowy.", pomyślał młodszy. Praca faktycznie dała mu ukojenie. Miał czym zająć głowę i prawie w ogóle nie myślał o tym gwałcie. Jeszcze przeniesie część pracy do domu i będzie świetnie. Będzie ciągle zajęty i z czasem zapomni o tym gwałcie.
- Naprawdę, nie chcę jeść. Po prostu idź i się najedz za wszystkie czasy. - Machnął na niego ręką. Olgierd zacisnął usta w wąską kreskę. Chwilę milczał.

- Ty pamiętasz... - Zaczął. - To samo było u ciebie w mieszkaniu. - Przypomniał. - Chyba będę musiał się do ciebie wprowadzić, bo mam podejrzenia, że ty w ogóle nie jesz. - Przyznał.
- Jem. - Odparł młodszy, może nieco zbyt agresywnie. - Po prostu najadłem się rano i nie jestem głodny. - Rzucił.
- Krystian... Jestem gliną dobry kawał czasu. Nie oszukasz mnie, rozumiesz? Widzę, że kłamiesz. Łżesz jak pies. Jeszcze w żywe oczy przyjaciela... - Westchnął. - Wiem, że pewnie myślisz, że chciałem cię nastraszyć tym Szwarcem. Ale naprawdę do niego pójdę. Bo to co robisz nie jest normalne, rozumiesz? - Spytał.
- Ta, rozumiem. - Mruknął młodszy. - To idź, smacznego. - Rzucił jeszcze. Olgierd zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Podszedł do chłopaka i złapał go za ramię, a potem podniósł z krzesła i pociągnął za sobą.
- Kurwa, Olo! - Warknął młodszy. - Co ty robisz?! - Dodał, gdy ten ściągnął ich kurtki z wieszaków i właśnie przymierzał się do wyciągnięcia jego z pomieszczenia. Nie mógł pozwolić, żeby ktoś zobaczył ich w takiej sytuacji, bo wtedy cała jego przykrywka legnie w gruzach.

***

Ciekawie, co?

Co myślicie?

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro