Imprezy ciąg dalszy

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piętro wyżej zaś impreza rozkręciła się już na dobre. Manuel znajdował się między Huberami, tańcząc z nimi wolnego, mimo, że w tle huczała skoczna muzyka, Johannson kręcił swojego słynnego wąsa, rozmawiając z roześmianym Tomem i wyciszonym Robinem. Ten ostatni był niepocieszony, gdyż Marius nie zwracał na niego uwagi. Przeczuwał, że brunet chciał z nim zerwać. Nie był gotowy na to. Cene z Anze tańczyli, choć to co robili przypominało bardziej ocieranie się niż taniec. Polacy siedzieli razem, śmiejąc się i popijając wódkę. Stefan totalnie odpłynął, śpiąc na kolanach Michaela, który wpatrywał się w niego z czułością. Palcami przeczesywał loczki partnera, któremu najwidoczniej nie przeszkadzała głośna muzyka. Mógł zasnąć dosłownie wszędzie. Czasami blondyn mu tego zazdrościł. Siedzący niedaleko Johann i Daniel byli w swoim świecie. Popijali alkohol, rozmawiając o czymś cicho. Na policzkach Forfanga wykwitł potężny rumieniec. I chyba nie został spowodowany zbyt dużą dawką trunku. Dłoń blondyna spoczywała na udzie partnera, niebezpiecznie blisko krocza. Zaś Markus i Richard nie krępowali się z okazywaniem sobie uczucia. Na co dzień byli śmiali, lecz gdy w grę wchodził alkohol to puszczały im hamulce. Obecnie obcałowywali się jakby nie było jutra. Freitag obejmował go za szyję, mocno angażując się w pocałunek, zaś Eisenbichler wplótł palce we włosy mężczyzny. Wyglądali jakby mieli uprawiać seks przy swoich kolegach z pracy. Obserwował to z pewnym niesmakiem Clemens Aigner. Niedaleko nich stali Stephan z Andreasem, którzy trzymali się za ręce. Na twarzy bruneta gościł ten znany wszystkim rozbrajający uśmiech. Blondyn zdawał się to dostrzegać i zachwycał się tym. Nie odrywał wzroku ani przez chwilę od swojego partnera. Wyglądał jakby dopiero co się zakochał.

- Welli, wyglądasz jak zakochany szczeniak. Przestań, bo zaraz się porzygam. - blondyn rzucił ostrzegawcze spojrzenie Wankowi, który serio wyglądał jakby miał się porzygać. Stephan przyciągnął chłopaka do siebie.

- Zazdrości nam tej miłości. Nie przejmuj się. - pocałował go w policzek. Andreas rozpromienił się.

- Jest czego zazdrościć, Leyhe. - Wank wywrócił oczami, kręcąc głową. Mężczyzna był zadowolony ze swojego statusu singla. Nie potrzebował drugiej osoby, by się dowartościować. A obściskiwanie się publiczne powodowały u niego odruchy wymiotne. Tak jak teraz.

- Nie przejmuję się. - odkrzyknął Andreas, ciągnąc partnera na środek pokoju, by z nim potańczyć. Zarzucił ręce wokół szyi Stephana, zaczynając kręcić uwodzicielsko biodrami. Z początku brunet nie wiedział jak zareagować, jedynie uważnie wpatrywał się w biodra blondyna. Po kilku chwilach jednak załapał o co chodzi i zsynchronizował swoje ruchy. Blondyn niemal odleciał z zachwytu. Dla nich chyba wieczór dopiero się zaczynał. Niedaleko nich Severin usiłował przekonać Constantina, by udał się do ich pokoju i odpoczął.

- Nie jestem dzieckiem, Sev! - prychnął czarnowłosy, wywracając oczami z poirytowania. Nie lubił, gdy Freund traktował go protekcjonalnie.

- Ale ja tego nie powiedziałem. Widzę tylko, że jesteś zmęczony. - powiedział łagodnie blondyn, ledwo powstrzymując się od przytulenia chłopaka. Jeszcze nie ogłosili publicznie, że są razem.

- Wydaje ci się. - wymamrotał Consti, dopijając resztkę alkoholu.

- Czyżby? Widzę jak ci się oczy kleją. - skoczek cicho się zaśmiał, widząc oburzoną minę Schmida.

- Odczep się ode mnie. - warknął, odwracając się do niego plecami.

- Nigdy. - jak gdyby nigdy nic, Severin chwycił go za tyłek.

- Sev! - pisnął niższy z nich, odskakując od niego, łokciem strącając czyjś kubek z szafki przy lustrze. - No i patrz co zrobiłeś!

- Ja? - zaśmiał się Freund. - To nie ja go wywróciłem.

- Ale ty chwyciłeś mnie za tyłek! Co to miało być?! - syknął czarnowłosy.

- Odruch bezwarunkowy. - odpowiedział spokojnie wyższy z nich, zaś w oczach tliły się iskierki wesołości. Constantinowi nie było jednak do śmiechu.

- Co ty pierdolisz?

- Jeśli tylko udamy się do naszego pokoju, to ciebie. - szepnął mu do ucha Severin. Na policzkach chłopaka zakwitł potężny rumieniec.

- Severin, przestań! - Schmid szybko się od niego oddalił, odprowadzany gromkim śmiechem partnera. Blondyn uwielbiał drażnić chłopaka, zwłaszcza żartami o podtekście seksualnym.

- Co za dureń. - mamrotał pod nosem Constantin, siadając obok Markusa i Richarda. Wiedział jak reaguje na takie teksty, a ten nadal to robił, prowokując różne dziwne reakcje. - Stary, a głupi. - dalej mruczał, lecz nie groźnie, acz czule. Jego uczucia względem Severina wraz z upływem czasu stawały się coraz bardziej intensywne i nie mógł nic na to poradzić. Trafiło go i tyle. Miłość nie wybiera. Kątem oka zerknął na zakochanych Markusa i Richarda. Otwarty związek huh? Constantin był ciekawy kiedy starszy z nich przyzna, że ich relacja nie jest tak do końca otwarta. Chyba tylko ślepy nie dostrzegłby tej chemii między tą dwójką.

- Może pójdziemy już sobie? - usłyszał mruk Eisenbichlera. Richard uśmiechnął się szeroko, wpatrując się z uwielbieniem w partnera.

- Do naszego pokoju? Bo mam ochotę na...- tu chłopak przestał słuchać, gdyż wolał uniknąć niepotrzebnych obrazów z kolegami z drużyny w roli głównej. Skrzywił się. O nie, tylko nie to. Poczuł ruch obok siebie i po chwili Niemcy wyszli z pokoju, trzymając się za ręce. Jedna para mniej. Jeszcze niech Lellinger sobie pójdzie i uczucie ciężaru w żołądku mu przejdzie.

- Co ty masz taką skwaszoną minę jak Gregor po nieudanym skoku? - do chłopaka przysiadł Tom Hilde z butelką trunku w ręku.

- Severin mnie wkurzył swoją głupotą. - Constantin podkulił nogi, opierając na kolanach swoją brodę.

- To jednak prawda, że ze sobą kręcicie? - spytał Norweg, nie ukrywając zaciekawienia. Niemiec jedynie pokiwał nieśmiało głową.

- Ale nie ogłosiliśmy tego oficjalnie. Nie jesteśmy jeszcze gotowi. - wyznał, patrząc na zatopionego w rozmowie ze Zniszczołem Freunda.

- Mam wrażenie, że to ty nie jesteś gotowy, by dokonać coming outu. - zauważył dość przytomnie Tom.

- Po czym niby to wnioskujesz? - zmarszczył brwi Niemiec, już gotując się z irytacji.

- Obserwuję jak się zachowujesz. Sev usiłuje się do ciebie zbliżyć i fakt, pozwalasz mu na to, lecz gdy dostrzeżesz, że któryś z nas się na was gapi to go odpychasz. Szczerze, to mu współczuję. Bo wychodzi na to, że nie wiesz czego chcesz. - trafność spostrzeżenia zaskoczył chłopaka.

- Ja...

- Nie musisz nic mówić. Po prostu przemyśl czego chcesz. Byle szybko. Bo Sev nie będzie na ciebie wiecznie czekać. - Hilde klepnął go w ramię, po czym się oddalił, zostawiając Constantina w stanie głębokiego szoku, jak i przerażenia. Ponownie zerknął na mężczyznę. Akurat w tym samym momencie ich spojrzenia się skrzyżowały. Schmid zdał sobie sprawę, że przez swoje niezdecydowanie może stracić blondyna. Lecz strach totalnie go sparaliżował. Severin chyba dostrzegł jego przerażenie, gdyż patrzył na niego zaniepokojony. Czarnowłosy szybko wstał i w tym samym tempie opuścił pomieszczenie. Zwyczajnie stchórzył.

- Co jest? - blondyn nie wiedział co się dzieje. Chłopak wyglądał na przestraszonego. Niemal natychmiast zlokalizował rozmówcę swojego partnera. Podszedł do niego, czując narastającą złość.

- Możesz mi chłopie powiedzieć coś ty nagadał Constantinowi? - syknął do niczego niespodziewającego się Toma. Ten zachował spokój, patrząc mu prosto w oczy.

- Nic takiego mu nie powiedziałem.

- Nic? To dlaczego wybiegł stąd jakby go Hitler gonił? - donośny głos Severina przykuł uwagę najbliżej tańczących skoczków.

- Hitler gonił? - prychnął śmiechem Norweg. - Wy, Niemcy macie niezłe poczucie humoru.

- To nie jest śmieszne, Hilde. Coś ty mu powiedział? - warknął przez zaciśnięte zęby Niemiec.

- Prawdę. A to, że jest tchórzem to już inna spra...- pięść Severina zaliczyła kontakt z policzkiem byłego skoczka. Reszta bawiących się przestała tańczyć czy rozmawiać, patrząc na zajście między Severinem, a Tomem. Leyhe wraz z Johanssonem stanęli przy skoczkach, powstrzymując ich od dalszego zadawania ciosów.

- Impreza chyba się już zakończyła. Idziemy lulu. - obwieścił głośno Zniszczoł, wyłączając muzykę. Wszyscy skwapliwie się zgodzili i powoli opuszczali pokój Polaków. Stephan z Andreasem musieli siłą wyprowadzić Freunda, by ten nie rzucił się na Toma.

- Nienormalny, no kurwa pojebany. - mamrotał pobity Hilde, wychodząc z kolegami. Wciąż był w szoku po niespodziewanym ataku zazwyczaj spokojnego i uśmiechniętego Severina. Nie tylko on.

- No i tak alkohol działa na ludzi. - podsumował Żyła, zbierając butelki z podłogi. Nikt z reszty tego nie skomentował, zabierając się za sprzątanie pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro