Tandex i trochę macanka - Norwegowie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


-Daniel? Daniel! Ugh! Twój telefon dzwoni!
- No i co z tego? Mam lepsze rzeczy do roboty.
- Jak przyssanie się do mojej szyi? Tande, odbierz ten zakichany telefon, bo przysięgam, że go wyjebię za okno. - blondwłosy skoczek w o końcu oderwał się od szyi swojego ukochanego, którą od kilku minut namiętnie obcałowywał. Mruknął coś niewyraźnie pod nosem i sięgnął po wibrujący telefon. Agresywnie wcisnął przycisk 'odbierz'.
- Czego? -chwila ciszy. - Co ty pierdolisz? O której? - zerknął na wiszący na ścianie zegar. - To dopiero za godzinę, co ty mi zawracasz gitarę. Zajęty jestem. - ponowna chwila ciszy. - To nie twoja sprawa czy Johann jest ubrany czy nie. Będziemy na czas. - odłożył, a raczej odrzucił komórkę na szafkę obok łóżka. Johann uniósł brew.
- Robert dzwonił. Hofer zorganizował jakieś spotkanie o20. - odpowiedział na milcząco zadane pytanie.
- A ta ostatnia uwaga? O mnie? Co go to interesuje czy jestem rozebrany czy nie? -Johann wpatrywał się uważnie w leżącego na nim Daniela.
- Bonie ma z kim zaruchać. Zazdrości i tyle. - usta Tandego ponownie znalazły się na szyi ukochanego. Johann jęknął z przyjemności, oplatając go nogami i rękoma, pragnąc znaleźć się jak najbliżej Daniela.
- Masz ochotę na trochę macanka? - zamruczał blondyn, dłonią zjeżdżając na odsłonięte udo bruneta. Niższy z nich oblizał wargi, wpatrując się w niego wygłodniale.
- Z tobą zawsze. - Forfang natychmiast wpakował dłonie pod koszulkę chłopaka.
- Masz to jak w banku. - Tande zjechał wargami na tors chłopaka, językiem pieszcząc sutki. Jednocześnie dłońmi uciskał pośladki Johanna, który powoli miał problemy z oddychaniem.
-Masz boskie ciało, Daniś.- wyszeptał między pocałunkami Johann, ponownie go do siebie przyciągając. Dłońmi błądził po plecach partnera, wpatrując się w niego z zachwytem. Tande na to jedynie się uśmiechnął i rzekł:
- Wiem. - skromności to mu nigdy nie brakowało. Podobnie jak z hucią. Mógłby zawsze i wszędzie, ale tylko z jego ukochanym Johannkiem, którego ubóstwiał ponad wszystko. Pewnie zastanawiacie się jak to się stało, że oto ta dwójka gołąbków jest razem. Otóż wszystko zaczęło się na letnim zgrupowaniu norweskiej kadry niemal rok temu. Papa Alex zabrał swoich podopiecznych do Ramsau, gdzie mieli w spokoju potrenować. Niektórzy trenowali aż za bardzo i nie to co trzeba, lecz trener o tym nie wiedział (lub tylko się domyślał). Ci niektórzy to Daniel z Johannem. Tande do tej pory nie ukrywał, że jest heteroseksualny. Zmieniał dziewczyny jak rękawiczki, poszukując prawdziwej miłości (chyba tego faktu nie był do końca świadomy)i właśnie na tym obozie bardzo zbliżył się do Johanna, który do tej pory był wyłącznie jego najlepszym przyjacielem. Spojrzał na niego pod innym kątem i tak po prostu zaiskrzyło między nimi. Z czasem Daniel zakochiwał się w Forfim coraz bardziej i coraz ciężej mu było ukrywać ich związek. Jako pierwszy domyślił się, że coś jest między nimi, Anders Fannemel – naczelny krasnal Norwegów. Obiecał im, że póki co nikomu o tym nie powie. No, alenie potrwało to długo. Bo kilka tygodni później zostali przyłapani przez Rudego Wąsacza oraz Andersa Stjernena. A to oznaczało tylko jedno: cała kadra będzie o tym wiedzieć.
I nie mylili się.
Lecz wbrew ich obawom, nikt nie wytykał ich palcami. Wręcz przeciwnie. Robin i Marius utworzyli ich fanklub i stali się najwierniejszymi fanami. W przypadku Lindvika to raczej fanka, gdyż za każdym razem widział Daniela i Johanna to wydawał z siebie wysokie dziewczęce dźwięki. Ale wracając...
- Daniel! - Johann się zaśmiał, czując mokre pocałunki na brzuchu. Zawsze miał w tym miejscu łaskotki i Tande bezwstydnie to wykorzystywał.
-Mmm. - blondyn jedynie zamruczał, liżąc jego pępek. Forfang starał się nie wywijać biodrami i ciałem, lecz pocałunki i dotyk partnera powodowały, że nie mógł usiedzieć w miejscu. Chichotał i wiercił się na wszystkie strony. Daniel musiał przytrzymać jego biodra.
- Skarbie, nie ruszaj się. - parsknął śmiechem, widząc wijącego się chłopaka.
- Jak mam się nie ruszać jak mnie łaskoczesz. - Johann spojrzał w dół na dręczącego go Daniela, na którego ustach błąkał się łobuzerski uśmiech.
-Zawsze mogę...- palcami połaskotał boki, przez co Johann wybuchł jeszcze głośniejszym śmiechem.
- Dan...przestań! Przestań, proszę! - Forfang niespodziewanie i gwałtownie wykopał Daniela, który spadł z łóżka z jękiem. - Daniel! Nic ci nie jest?! -natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej, spanikowany. Niechciał mu zrobić krzywdy. Blondyn jedynie pokazał, że nic mu nie jest, wciąż leżąc na plecach.
- Wszystko jest w najlepszym porządku. Zaskoczyłeś mnie po prostu. Masz niezłego kopa. -Johann wpatrywał się w niego z poczuciem winy. Tak to już było jak się go łaskotało. Nie panował nad swoimi odruchami. Nerwowo przygryzł opuszek swojego palca.
- Przepraszam. - natychmiast pomógł mu wstać i położyć na łóżku.
- Lepiej będzie jak wymasujesz mi plecy. Trochę mnie bolą.
- Nie uderzyłeś się w nie tak mocno. - Johann przejechał delikatnie palcami po plecach chłopaka.
- No ej no. Dosłownie wykopałeś mnie z łóżka. Chyba zasługują na trochę masażu, misiu. - prychnął oburzony blondyn.
- I może jeszcze frytki do tego? - parsknął brunet, unosząc brew.
- No nie zaszkodziłoby. Ale lepiej jakbyś przyniósł kalmary i białe wino. Albo szampa..ała! - Johann usiadł na nim i agresywnie zaczął masować mu ramiona.
- Cichaj blondi!- Daniel jedynie burknął coś niewyraźnie pod nosem, chowając twarz w poduszce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro