Część 2 - rozdział 20

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałam razem z Luke u mnie w domu, nie wieże do teraz ze tak jest. Nigdy nie pomyślała bym ze tak sprawy mogą się potoczyć. Ale myślę że teraz to będzie najlepszy zaś dla mnie dla mojego dziecka dla Luke, który obiecał ze zawsze będzie przy mnie. I wiecie co myślę że to będzie tak zawsze ja i Luke i oczywiście moja córka i nikt więcej.

-Widzę ze służy Ci ciąża - mówi rozbawiony Luke kiedy oglądamy film
- Tak bardzo, -śmieje się -najlepsze jest to ze wszystko mnie boli - ( czujesz ten sarkazm ) śmieje się
- Córka Ci wszystko wynagrodzi.
- Wiem już nie mogę się doczekać jak ja zobaczę - romarzylam się
-A wybrałaś juz imię ?
- nic konkretnego nie mam, ale jeszcze coś wymyśle- mowie szczerze
- A ojciec ?
- Co ojciec ?
-Czy wie ze ...
-Ze ma córkę ? Tak wie, nie musisz się o to martwić -trochę jestem zdezorientowana tym pytaniem. Wstaje z kanapy i idę do kuchni Nalewam soku. Luke staje kolo blatu
- Nie musisz się odrazu wkurzać -mówi trochę głośniej
- To po co pytasz ? -mowie zła
-Jeśli chce się wami zająć to musze wiedzieć czy ktoś mi nie oboje ryja -podchodzi do mnie
- Nie potrzebuje twojej pomocy -mowie cicho
- Jednak sądzę że potrzebujesz i sama o tym nie wiesz -mówi spokojnie
- Nie prawda, daje sobie radę
-Tak ? -pyta unosząc brwi
- Tak - mowie nie pewnie
- To kto Ci pomoże z łóżeczkiem , albo kto cię odbierze ze szpitala -mówi przekonany że ma rację
- Mój tata, a zawsze mogę liczyć na moja mamę
- Jesteś tego pewna ?- dalej brnie
- Daj mi spokój -krzyczę - Musisz mi przypominać ze nie ma nikogo przy mnie, że nikogo nie obchodze. Najlepiej wyjdź -krzyczę
- Uspokoj się do jasnej cholery -podnosi głos -Jesteś tak ślepa czy nie widzisz ze zależy mi na tobie, że jestem tutaj aby Tobie, wam pomoc ale przecież lepiej się urzalac nad sobą -bierze kurtkę -Narazie -i znika za drzwiami

Czy dobrze robię ze tracę tak ważna osobę dla mnie. Jego słowa po części mnie bolą ale wiem ze ma rację co do niektórych spraw.

Dziękuję za mnóstwo wyświetleń bo chyba 300 tys

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro