Część 2- rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dlaczego nie dzwoniłeś ?-czy ja o naprawdę powiedziałam. Moje ręce położyłam na jego klatce piersiowej a jego ręce znajdowały się na moich biodrach.
-Przepraszam, nie musisz mi odpowiadać. Nie potrzebnie pytałam -mowie cicho, ale tak aby mnie usłyszał
-Nic nie szkodzi, miałem dzwonić ale widzę ze los tak chciał ze sam cie spotkałem -śmieje się
-Rozumie - mowi
- Podobasz mi się - mówi mi na ucho, a mnie ciarki przechodzą.

Zaskoczyła mnie ta wiadomość, nie pomyślała bym , że Bartek powie mi coś takiego. Ze zaskoczenia wyrwałam się z jego objęcia i wybiegłam szybko na dwór. Zimne powietrze uderzyło we mnie . Wybiegłam na dwór i oparłam się o ścian, kucnelam.

Nie wiem co mam zrobić, co mam powiedzieć . Jak mam zareagować na te jego wyznanie. Nie chce czegoś zaczynać. A może dam mu szansę ?

- Marcela -słyszę ze ktoś mnie woła wstaje i się rozglądam. To Bartek
-Marcela dlaczego ....- nie dałam mu dokończyć.

Podeszłam do niego i wypiłam się w jego soczyste usta. Na początku był zaskoczony, ale później oddawał pocałunek. Całowaliśmy się zachłannie, z języczkiem. Ten pocałunek był niesamowity. Zanim się zorientowałam co zrobiłam było już za późno. Oderwalam się od niego i słyszałam jego niezadowolony jęk. Oparlam czoło o jego. Miałam oczy zamknięte, nie chciałam zobaczyć jego oczu bałam się .

- Przepraszam - Odsunełam się od niego ,
- Nie musisz - podchodzi do mnie
- Nie powinnam tak reagować, to przez alkohol - tłumacze sie
-Powinnaś - uśmiecha się , podchodzi do mnie i wtulam się w jego klatkę piersiową - Chodź ze mną - mówi mi na ucho
- Gdzie ?- mowie zaskoczona, czuje ze alkohol mi miesza w głowie
- Chodź do mnie -łapie mnie za rękę i ciągnie.
-Ale jestem z Nicolą
- Nie martw się, wszystko jej powiedziałem - idziemy do jego auta
- No dobrze - uśmiecham się .

Szliśmy w nieznanym mi kierunku. Był ciemno i zimno, stanęliśmy przed czarnym Audi A8. Było boskie , ciekawe ile zarabia, albo ile mu rodzice dają kieszonkowego. Bartek otworzył mi drzwi i wsiadlam, odszedł auto i juz zaraz znalazł się na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w ciszy , ale widziałam ze co chwile zerka na mnie. Jechaliśmy krótko, zatrzymaliśmy się i otworzyła nam się brama. W jechaliśmy na posesję gdzie stała willa, większa niż moja rodzinna.

Wysiadłam z auta nie czekałam na Bartka jak mi otworzy. Willa była biała wielki ogród, jest tu tak pięknie, że nie wiem jak to opisać. Poczułam ze Bartek stanął kolo mnie.

- To twój dom ?-wypaliłam jak debilka
- Moich rodziców - łapie mnie za rękę
-Są tutaj twoi rodzice ?-mowie przerażona
- Nie , spokojne . Wyjechali jesteśmy sami -uśmiecha się

Idziemy do domu, wpuszcza mnie pierwsza, jak Weszłam do środka było tutaj tak elegancko, bogato.
- Napijesz się czegoś mocnego?- siadamy na kanapę w salonie
- Nie wiem czy nie za dużo już wypiłam, kręci mi się trochę w głowie- mowie
- Może jednak? Ja ci przyniosę ze mną się napijesz -wstaje i gdzieś wychodzi. - Proszę - podaje mi kubek z wódką, wymijam powoli.

Siedzimy w niezrecznej ciszy, patrzę na niego, uśmiecha się do mnie . Zabrał mi kubek postawił mój i swój na ławie, przybliżył się do mnie i wpił się w moje usta całował zachłannie, ale też delikatnie. Położył się na mnie i całował w  usta, po szyi. Złapał mnie za rękę i prowadził do swojego pokoju. Procenty zaczęły działać i juz ne wiedziałam co się dzieje.

Wiec tak, nie będę pisać sceny wiecie jakiej, ale każdy do myśli się co się działo. Pozdrawiam
♥♡♥♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro