Kanapa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pov. T/I

Położyłam się spać. Jednak okazało się że Rzesza zostaję tu na parę dni.
Radość Polski była wręcz nie do opisania.... Ciągle słyszę darcie mordy na Niemca zza ściany.
Mnie też to zbytnio nie zadowala, bądź co bądź, ale spanie pod jednym dachem z krajem który zrównał z ziemią Warszawę i zabił tyle osób...
No, nie wiem czy to do końca bezpieczne i nie dziwię się reakcji Polski. Chociaż nie wiem czemu, czuję się tutaj bezpiecznie, i wolałabym tu zostać. Podświadomość podpowiada mi że nie chcę wracać tam skąd przybyłam i wolę nie odzyskiwać wspomnień na ten temat. Szybko wskoczyłam do łóżka i zanurzyłam się w kordełkę. Piżamy miałam Polski, oczywiście za duże. No nic, najważniejsze to że mam chwilowo święty spokó-
- HEJ T/I- Węgry wskoczył mi do łóżka. - Mogę z tobą spać? Rzesza zajął "mój" pokój, a na kanapie jest niewygodnie więcccccccc.- Popatrzył na mnie błagalnie. No japiernicze. Ale dobra, chyba nawet nie chcę na razie zostać sama.
- Dobra, ale masz się odemnie odsunąć- (ostrożności nigdy za wiele) po tych słowach zasnęłam.
Obudziłam się w środku nocy i czułam coś ciepłego. Węgry mnie przytulał przez sen jak jakiegoś pluszaka.
- Węgier, puść mnie.- Powiedziałam
- Mhmmmmm
- WĘGIER KURWA
- No no...
- PUSZCZAJ
- Juuuuuuuuż... jeszcze minutka
- WĘGRYYYYYYYYYYYYYYYY
- Co tu się dzieje?- ktoś stanął w drzwiach pokoju.
- Węgry mnie nie chce puścić
-Węgry, idź do swojego łóżka.- Rzesza był zdecydowany. Nosz zarąbiście, nagle obrońca uciśnionych.
- JEJ - Węgry puścił mnie i zleciał z łóżka, po czym wyczołgał się z pokoju. Rzesza momentalnie jak tamten wyszedł wskoczył do łóżka
- O NIE. IDĘ Z TĄD.- Wzięłam poduszkę pod pachę i poszłam spać na tą kanapę. Niech sobie nie myśli że będzie ze mną spać.

Pov. III Rzesza

No szkoda, nie udało się. Choć może kiedyś....Poczekałem chwilę i zszedłem na dół. T/I słodko spała.
Jej włosy bezładnie opadały na poduszkę. Jest tak piękna...

* Time skip*

Pov. T/I

- Guten Morgen!- To był Niemcy który właśnie schodził z schodów.
Spojrzał się na mnie zdziwiony.
- A ty nie miałeś spać na kanapie?- pytanie było skierowane do Węgra, który zadowolony właśnie schodził z góry.
- T/I mnie wygoniła T^T
- Z kanapy?
- Z jej łóżka.
- CO TY ROBIŁEŚ W JEJ ŁÓŻKU
- Spałem :3
- ALE CZEMU.
- Wiesz, organizm by prawidłowo funkcjonować potrzebuje odpoczynku nazywango przez na snem, podczas tego procesu-
- JA SIE PYTAN CZEMU W JEJ ŁÓŻKU.
- No bo kanapa była niewygodna.
- To czemu wyszedłeś z pokoju Rzeszy?
- Bo mnie wczoraj wygonił i spał
z T/I
- ŻE CO KURWA- Niemcy jak oparzony pobiegł do swojego ojca.
Coś mi się wydaje że będzie z tego niezła awantura....
Tymczasem Polak już przygotowywał śniadanie. Jak zwykle jego ukochane pierogi
- Gdzie jest Rus?- spytał się
- Czekaj, to on tu dziś spał?- byłam lekko zdezorientowana. Nagle coś zaczęło się tłuc w pokoju Harrego Pottera czyli w schowku pod schodami.
- No chyba nie...- Polska spojrzał na mnie a ja na Polskę. Wziął do ręki miotłę i tak uzbrojony poszedł na spotkanie z Pijakiem któremu najpewniej skończyła się wódka.
Polska delikatnie otworzył drzwiczki i odskoczył. Było to z jego strony dobrym ruchem, bo dosłownie sekundę później drzwiczki zostały otwarte na oścież i wyszedł z nich pijany Rosja. Za nim wyszedł Włochy, najwidoczniej w tej samej fazie upojenia jak jego towarzysz, a nawet większej.
- Czemu spaliście w moim schowku, czemu Rosja upił Makaroniarza i
CZEMU WŁOCHY NIE DOSTAŁEM JESZCZE KASY ZA ROZBITĄ SZYBE >:c
- Польшаaaaaaaaaaaaaa, przyjacielu, * hic* maaaaasz bardzo miłą sypialnię tylko trochę ciasną.
Włochowi dałem tylko łyk z mojej piersiówki, nie wiem czemu tak * hic* się tym upił.
- Rosja daj mi tą piersiówkę.- Polska patrzył na swojego kuzyna zdecydowanie i pojawiły już mu się kurwiki w oczach, więc Rus nie chcąc ryzykować podał mu pojemnik.
- ROSJA TO JEST KURWA SPIRYTUS, CZY TY SIĘ DOBRZE CZUJESZ BY DAWAĆ WŁOCHOWI KTÓRY SIĘ UPIJA 2 KIELISZKAMI WINA ŁYK SPIRYTUSU, MY Z NIM MUSIMY DO SZPITALA JECHAĆ.
- Aaaaaleeee nieee. Ja siem baaaardzo dobrze czuuuje. Aaa Russs to jeeest jednak bardzo miłyyy faceeeeet.
- Matko Boska Częstochowska, ciebie to zaraz karetka zabierze, T/I dzwoń po Wielką Brytanię.
- Ale ja nawet telefonu nie mam!
- A no tak. To Węgry, albo nie dobra, T/I ty rób pierogi a ja dzwonię.- Mówiąc to Polsza zdarł ze mnie moją kochaną kordełkę i zaciągnoł do kuchni. No to se pospałam. Chyba farsz umiem zrobić no nie...? Nie...?
Tak...? Nie wiem...? Nie pamiętam?

Pov. Rzesza

- OJCIEC, CO TO MA ZNACZYĆ ŻE WĘGRY MÓWI JAKOBY SPAŁEŚ DZIŚ Z T/I ?!
- Węgry to matoł, jak wchodził do pokoju zderzył się z szafą i powiedział,, przepraszam, nie zauważyłem pani". Nie spałem z nią, spałem w jej pokoju a ona zeszła na dół.
- A ty już nie mogłeś spać na kanapię?!
- Ja jej wychodzić nie kazałem.- Mój syn był uspokojony lecz ciągle patrzył na mnie podejrzliwie. Ale co ja komu zrobiłem? Ja jestem niewinny U^U.
- MAKARONIAAAAAAARZ- Krzyk Polen słychać było w całym domu. Oboje zbiegliśmy szybko na dół, w idealnym momencie by zobaczyć Włochy w szafce kuchennej wpieprzającego makaron na surowo.
- ODDAWAJ MÓJ MAKARON.- Polska był wyjątkowo wkur(wiony)zony i wyrwał Italienowi makaron z łapy.
Potem wziął za kołnierz jego i Rusa i przysłowiowo wywalił za drzwi. Następnie spojrzał się na mnie i powiedział
- A ty ile jeszcze zamierzasz zostać?
- Może tydzień albo dłużej.....- Widziałem w oczach Polena coś w stylu ,, Chyba cię pojebało ". No nie dziwię się, przecież nie ze względu na niego tu zostaję...
- Serio tato?! To super!- Niemcy się do mnie przytulił. Polska udał się do kuchni sprawdzić jak idzie T/I która przez ten czas lepiła pierogi.
- Nawet dobrze Ci poszło!- Widać że był zadowolony patrząc na arcydzieło wychodzące z rąk tej dziewczyny. Nie miała takich wielkich łap jak Polak więc jej pierożki wyglądały całkiem zgrabnie - Jeszcze ugotować i będziemy mieli ucztę!- T/I była zadowolona.
- Potem musimy iść do UE ogarnąć że ty się tu wogulę pojawiłaś.
- A po co?
- Wiesz... ludzie są w naszym świecie rzadkością, i przy okazji musimy coś zrobić z twoją pamięcią.
- No dobrze...- T/I nie wydawała się zachwycona faktem że ma odzyskać pamięć. Nie wiem czemu. Jest coś o czym nie chce pamiętać?

Pov. T/I

Zarąbiście... wsumie przez te 24 godziny zdążyłam bardzo polubić Polskę. Oby nie kombinowali za szybko z tym odsyłaniem mnie do mojego świata. Chciałabym się tu jeszcze rozejrzeć, zobaczyć inne kraje. Bądź co bądź, ale z geografii to akurat jestem dobra.

- T/I, zbieraj się, idziemy do UE.- Polska się na mnie spojrzał. Ciągle byłam w jego piżamach, pozatym jedyne w czym tu przybyłam to jeansy, koszulka i bluza. Nie wiem czy to odpowiedni ubiór na jesienną pogodę. Polak jakby przeczytał moje myśli.
- Trzeba cię jakoś ubrać, nie możesz tak wyjść na dwór. Poszukam jakiś rzeczy w piwnicy z czasów gdy byłem w twoim wieku i sprawdźimy co nie będzie na ciebie za duże.
- To ja wychodzę do pracy!- Niemiec był już ubrany( jak on tak szybko to zrobił?!) Oczywiście z pojemnikiem pełnym pierożków na drugie śniadanie i wyleciał jak błyskawica z domu. Super.... zostałam tylko ja i nasz kochany Nazista...
- Jak ci się podoba tutaj?- zaczął.
- Nawet fajnie, ciągle wszystko jest dla mnie nowe i nie umiem się przyzwyczaić, ale jakoś idzie.
- Mhm.- Nie no rozmowny jest wielce.
- Zimno dziś no nie?- Matko, czemu ja aż takim debilem jestem żeby rozmawiać z Rzeszą o pogodzie.
- Zaraz zacznie padać- Jak na rozkaz zaczęło lać z niebia.
- No to wykrakałeś.
- Przepraszam, jesteśmy na ty?- o kurwa, zagalopowałam się. A niech, i tak już nie jest jakimś mocarstwem więc mi nic zrobić nie może. Nie może prawda?
- A tak tylko mi się wymknęło.- Byłam lekko poddenerowana.
- Ale kto powiedział że nie możemy być- Rzesza się do mnie lekko uśmiechnął. Nie wiem czy mam się bać czy cieszyć że żyje...pozatym ten uśmiech jest dziwny, jakby ten gościu uśmiechać się nie umiał.
- NIEEEEEEEEEEEEEEEEE- z zadumy wyrwał mnie głos Węgra. Uff no wkońcu ktoś przyszedł
- Czego- odpowiedział Rzesza.
-CZEMU W CAŁYM DOMU NIE MA PAPRYKI.
- Bo może głąbie wczoraj ją całą zamroziłeś.
- Wypraszam sobie głąba UwU.
- Przepraszam debilu.- Już się miała rozegrać kłótnia gdy do kuchni wpadł uradowany Polsza.
- T/I! Patrz co znalazłem!- Spojrzałam na wielkie pudło w jego rękach. No trochę tego jest...
Po paru minutach już byliśmy razem w salonie i penetrowaliśmy graty.
Znalazłam starą kurtkę Polski, nawet ładna, tylko jak ją założyłam zakrywała mi aż kolana.
- E tam, jak na razie może być, potem może pójdziemy do sklepu kupić ci rzeczy, a teraz wychodzimy do UE.
- Może pójdę z wami? I tak nie będę miał co robić w towarzystwie tego... Paprykarza.- Na twarz Polski wkradł się mały uśmieszek. Czy on coś knuje? Nigdy chyba by nie wziął Nazisty nigdzie, szczególnie do UE- No tak UE, przecież oni pewnie się nie cierpią. A Polska będzie miał rozrywkę.
- Dobra, wychodzimy, a tak tylko zapytam Nazi.
- Szacunku trochę.
- No, tiaa, musisz wszędzie chodzić w mundurze? Jakby ja ci nie bronię, ale wiesz... kraje to niezbyt pozytywnie odbierają...
- Od wielu lat chodzę w mundurze, więc jakiś smarkacz któremu nagle coś odwaliło nie zniszczy rodzinnej tradycji noszenia tego stroju.
- To nie tradycja, tylko wasza rodzina zawsze chce pokazać jacy to oni ważni.- wymamrotał Polak pod nosem.
- To może już Chodźmy....- Widać że gdybym nie przerwała wymiany zdań to ta by się przerodziła w wymianę pięści.

----------------------------------------------------------

I cooo? Szykuje się nam jakiś ship >;3? Nie no, może jeszcze nie na początku, ale w przyszłości.... zobaczymy co z tego wyjdzie :p
(Nie ma to jak być debilem jak ja i zapomnieć o napisaniu ilości słow)

~ 1571 słów~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro