Skrzydła

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pov. T/I

Powoli otworzyłam oczy. No tak, znajdowałam się ciągle w łóżku, razem z Nazistą i Komuchem, w tym pierwszy z nich mnie przytulał przez sen. Powoli by go nie obudzić zeszłam z łóżka i spojrzałam na zegarek. JEST 6.12!? Po co ja się obudziłam akurat teraz! Popatrzyłam się na kraje. Rzesza i ZSRR słodko spali.

Gdy na nich patrzyłam, poczułam duży ból w plecach. Na serio, teraz!? Nie mogło mnie boleć gdy już uwolnię się od tych pedofili!? Usiadłam na podłodze. Ból wciąż narastał. Zagryzłam zęby żeby nie krzyknąć. Polska mógł mnie chociaż zaopatrzyć w tabletki przeciw bólowe! Nagle upadłam na podłogę, tracąc przytomność.

*Time skip*

Gdy się obudziłam, poczułam coś miękkiego. Odgarnęłam od siebie pióra- CHWILA. JA MAM SKRZYDŁA. Wstałam szybko z podłogi. Pod koszulką widniały cudowne skrzydła. Szybko podeszłam do biurka Nazisty i wzięłam z tamtąd nożyczki, robiąc dwa otwory w materiale. E tam, Rzesza mi wybaczy. To i tak zwykły biały T-shirt, więc nie powinien zbytnio marudzić.

Wysunęłam moje nowonabyte skrzydła spod koszulki. Były przepiękne! Duże, rozwarte, niesamowite. Wyglądały cudownie. Pióra były delikatne, miękkie. Aż miło było zanurzyć rękę. Pomachałam nimi kilka razy. Zaraz zacznę skakać z radości!

Spojrzałam na zegar. Była już 6.28. Czyli nie byłam nieprzytomna aż tak długo. Skierowałam mój zwrok na mocarstwa. Wciąż spali nie wiedząc, że jestem aktualnie najszejśliwszym człowiekiem w wszechświecie i okolicach.

O kurde. Przecież mało osób wie o skrzydłach Polski. Czy nie lepiej byłoby jednak ukryć fakt że je posiadam? Chyba mogę to powiedzieć Rzeszy. Ale jest też tu ZSRR. Sama nie wiem co zrobić.

Chyba że po prostu wyskoczę przez okno >:D.

Podbiegłam po cichu do jednego z okien i je otworzyłam. Do ziemi było mniej więcej 11 metrów. Zajebiście, opłaca się Rzeszy mieć pokój na drugim piętrze, nie wliczając że sufit w holu jest naprawdę wysoki. Może zanim oni się obudzą spróbuję wznieść się w powietrze w pokoju.

Zaczęłam ruszać skrzydłami w górę i w dół. Po chwili załapałam pewną technikę, i poczułam że moje nogi odrywają się od ziemi. To działa! NIE! CZEKAJ! CHWILA! Spadłam na ziemię obtłukując sobie tyłek i uda. Jak widać lądować nie umiem. Jeszcze. Kurwa. Hałas zrobiony przeze mnie niestety obudził jednego z kraji.

- T/I?- Odezwał się zaspanym głosem Nazista i zaczął przecierać oczy. Szybko zakryłam się zasłoną od okna. Kryjówka debilna, ale mnie przynajmniej nie będzie widzieć, bo na szczęście zasłona nie prześwituje.
Stałam cicho jak mysz pod miotłą. Proszę idź spać, proszę idź spać, proszę idź spać!

- Halo? T/I?- Usłyszałam ponownie głos Rzeszy i dźwięk skrzypienia łóżka. Czy on nie mógł po prostu wrócić do spania!? Niespodziewanie poczułam jak jednym ruchem odwinął zasłonę.

- Widać ci było sto- Nazista nie dokończył bo zobaczył moje skrzydła. Ja natychmiast położyłam mu obie ręce na ustach i obróciłam by to on był tyłem do ściany.

- Po pierwsze, nie wołaj teraz ZSRR, po drugie, nie pytaj mnie skąd mam skrzydła, po trzecie, nikomu o tym nie mów. Jasne?- Rzesza powoli pokiwał głową.

Wzięłam dłonie z jego ust. Fuj, obślinił mnie. Wytarłam ręce o niego.

- Czemu się o mnie wycierasz?
- Bo mi obsliniłeś dłonie idioto.
- Wolałbym mieć w ustach coś innego niż twoje dłonie.~- Powiedział.

Ja zaczerwieniłam się z wstydu. Nie pozwolę by mnie jakiś zbok całował. Wycierając się o niego palnęłam go w głowę. Ten tylko się uśmiechnął jak Białoruś do ziemniaka.

- No to pa- Powiedziałam i wyskoczyłam przez okno, zdążając pokazać mu jeszcze fucka.

Nie przemyślałam jednego. No może paru rzeczy. Gdy wyskoczyłam przez okno, od razu zaczęłam poruszać skrzydłami i lecieć, więc poleciałam na prawo. Los jednak chciał że właśnie z tamtej strony wiał wiatr, przez co z prędkością spadającego kurczaka poleciałam w lewo. Zaczęłam jednak znów próbować odzyskać kontrolę nad torem mojego lotu. Skończyło się to tak że wpadłam na pobliskie drzewo, a noga mi utknęła między gałęziami. Spektakularna ucieczka, nie powiem, bo taka nie była :').

Czemu tutaj musiało być drzewo!? Zaczęłam szarpać uwięziona nogą, ale nic nie pomagało. Zamiast tego dostrzegłam że ktoś biegnie w moją stronę.

- Rzesza!? Ale jak ty, gdzie, kiedy!?- Krzyknęłam w jego stronę z góry.

- Zszedłem po wystających cegłówkach, myślałaś że to pierwszy raz robię? Trzeba mieć wyjście ewakuacyjne gdy jakiś ruski dzban chce cie wziąć do niewoli lub podbić.- Odpowiedział najspokojniej w świecie.

- TO NIE MOGŁEŚ DO CHUJA ZEJŚĆ TYM I POPROSIĆ KOGOŚ O POMOC W OTWARCIU DRZWI WCZORAJ!?- Wrzasnęłam.

- A chciałabyś zostać sam na sam z napalonym komunistą?- Tym samym tonem odparł. Nie no, jakbym mogła to bym zlazła z tego drzewa i go jebła. Znów zaczęłam szarpać moją nógę. Zajebiście, utknęłam na amen.

- Pomóc Ci może?- Spytał się.
- Nie, dzięki, jakoś se poradzę. Trzeba w życiu twardym być a nie miętkim.- Skwitowałam i dalej próbowałam wyciągnąć moją nogę.

Po chwili odpuściłam. No japierdole, czuję się jak kot który wlazł na drzewo a teraz nie może zejść. Jeszcze na dodatek jest zimno. Będę żałowała do końca życia tego co teraz powiem.

- Heeeeej, Rzeszaaaa, weś mi jednak pomóż. Tylko proszę, bez zbędnych komentarzy.- Westchnęłam.

- No ale coś za coś.- Powiedział. Ja w niego wbiłam swój wzrok. Najpierw proponuję pomoc, a teraz się czegoś za nią domaga!?

- A idź w buraki.- Fuknęłam. Niech teraz spierdala, ja sobie lubię siedzieć na drzewie. I sobie posiedzę.

- Radziłbym przyjąć moją propozycję. Ja mogę sobie w każdej chwili pójść, więc ty tu zostaniesz i zmarzniesz, przez co napewno się rozchorujesz. Ale jak wolisz, do widzenia.- Odpowiedział i zaczął odchodzić.

Nie no ja z tym typem kurwa nie wytrzymam.

- STÓJ POTWORZE.- Krzyknęłam. Potwór tylko się odwrócił do mnie i uśmiechnął szeroko.
- Widzę że przemyślałaś moją propozycję.- Powiedział wciąż się uśmiechając.
- Czego chcesz ode mnie zmoro nieczysta. Przecież ja nawet nic nie mam.- Odparłam. Japierdole, że nadszedł taki dzień w którym muszę być od niego zależna.

- Spełnisz moje trzy życzenia. To wszystko.- Powiedział uśmiechając się. Spojrzałam na niego podejrzliwie. Typ coś ewidentnie knuję. Dobra jebać, chyba nie może mnie spotkać nic gorszego od tortur w lochu Cesarstwa Niemieckiego.

- Zgadzam się.- Mruknęłam.
- Możesz powtórzyć? Nic nie słyszę.
- ZGADZAM SIĘ PACANIE JEBANY.- Wrzasnęłam. A jeb się.

Ten wciąż uśmiechając się wziął jakiś kamień i rzucił w moją stronę. Pojebało!? Miał mnie z tąd ściągnąć, a nie zabić! Kamień przebił na wylot gałąź która blokowała mi stopę, przez co spadłam z drzewa. Zamknęłam oczy. Nagle poczułam jak wywalam się na coś miękkiego.

Gdy otworzyłam powieki, ogarnęłam że leżę na Rzeszy. Szybko z niego wstałam. Ten się jak głupi uśmiechał. Odwróciłam głowę w kierunku domu i spostrzegłam że ktoś biegnie.

Pov. Polska

Obudziłem się jak na mnie dość wcześnie. Strasznie mi się chciało pić. Odsunąłem się trochę od Niemca chcąc zejść z łóżka.

- Gdzie idziesz?- Spytał Niemcy i przysunął mnie do siebie.
- Idę do kuchni, zrobię sobie herbatę.Chcesz może kawę?- Rzekłem.

- Potem, teraz chce się wyspać bo mam dziś później do pracy.- Powiedział i znów wtulił się w poduszkę. Pocałowałem go w czoło, po czym zszedłem z łóżka, ubrałem moje klapeczki i udałem się do kuchni.

Widzę teraz minusy mieszkania w tak wielkiej chałupie, gdy chcesz się napić to musisz przemierzyć cały dom. Gdy doszedłem do kuchni, nastawiłem wodę na czajnik.

Wyjąłem przy okazji cytryny i miód. Jak herbatka to tylko full wypas. Czekając aż woda się zagotuję spojrzałem przez okno. Trochę dalej obok jakiegoś drzewa stał Rzesza i patrzył w górę.

Co on robi o tak wczesnej porze na dworze? Powędrowałem za jego wzrokiem i ujrzałem T/I która coś do niego mówiła. Ale zaskoczyło mnie najbardziej to że już ma skrzydła!

Niespodziewanie zauważyłem jak Nazista podnosi coś z ziemi i rzuca w jej stronę. Ja od razu oderwałem się od okna i wybiegłem na dwór. Jeśli on jej coś zrobi to mu tego nie wybaczę! Biedna T/I, muszę szybko sprawdzić czy nic jej nie jest.

Gdy biegłem w ich stronę, zauważyłem że ona na nim leży, po czym się szybko podnosi. Ja cały zadyszany do niej pobiegłem i zacząłem ją oglądać.

- Nic ci nie jest? Masz siniaki? Coś się boli?- Zacząłem pytać w panice.

- Dzięki że się o mnie troszczysz.- Odpowiedział Nazista. Ja nie zamierzałem zwracać uwagi na jego szczeniackie zaczepki.
- Polska, wszystko w porządku, jestem cała i zdrowa. Jedyny ułom jaki mogę mieć to ten na psychicę.- Zaśmiała się T/I. Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem.

Nagle zobaczyłem na jej szyi pewną rzecz. No nie. NO CHYBA NIE. Obróciłem powoli głowę w stronę Nazisty. Ten najwyraźniej zauważył że znalazłem malinkę na T/I.

- Rzesza. Co. To. Jest.

- Emmm, bo wiesz, do pokoju wleciał robak i eeeee ugryzł T/I... i potem yyyy... se poszedł. Tak.

- Nie lubię robali. I właśnie tego który zrobił to T/I zamierzam wpisać do księgi jako wymarłego.-
Powiedziałem zdejmując laczka.

- Mam coś na szyi? Wczoraj mnie trochę bolała, ale nie wiedziałam że mnie coś ugryzło.- Odpowiedziała zaskoczona T/I.

Dziecko nawet nie wie że to ma. Nie odpuszczę mu za to! Zacząłem go gonić z laczkiem w ręce, a drugiego rzuciłem w już uciekającego Nazistę. Ten oberwał klapkiem w łeb i padł jak mucha. Ja już mu pokażę co to oznacza moc laczka!

*Time skip*

Pov. T/I

Zadzwonił ostatni dzwonek na koniec lekcji. Leniwie zaczęłam pakować książki do plecaka. Już koniec na dziś tej mordęgi, mogę iść poćwiczyć latanie.

Dziś rano to była niezła jazda. Na szczęście ubrałam golf do szkoły bo nie chcę myśleć co by było jakbym go nie wzięła. UE coś tam marudził że przecież mamy mundurki, ale mu grzecznie wytłumaczyłam że zapomniałam. Nawet mi nie było widać skrzydeł. Polska mi pokazał jak je specjalnie ułożyć by nie były widoczne. Prawdziwa magia. Ciekawe czy Polaczek rozprawił się z Nazistą. Wsumie należało mu się. Wczoraj i dziś rano typ naprawdę przesadził.

- Hej T/I! Masz jakieś plany?- Spytała mnie Białoruś.
- Nie, a czemu pytasz?-
Odpowiedziałam.

- Za parę dni jest nocowanie u mnie. Będzie jeszcze parę dziewczyn, a o dokładny termin to się zgadamy potem.- Powiedziała.

- Czemu nie, spytam się Polski. Dzięki za zaproszenie, a teraz lecę!- Wzięłam plecak na plecy i pobiegłam na zewnątrz. Obok szkoły stało auto Rzeszy. No japierdole. Podeszłam do niego.

- Od razu mówię, jestem na ciebie obrażona za to co zrobiłeś dziś rano i wczoraj.- Powiedziałam otwierając drzwi i wchodząc na tylne miejsce.

- Co się stało?- Spytał się NRD, a Litwa spojrzała na mnie pytająco.

Zjebałam.

- Cielę oknem wyleciało. Może lepiej powiesz czemu zawinąłeś swojemu staremu auto razem z Litwą.- Odpowiedziałam. Tamten trochę się zmieszał.

- Tata leży obolały bo go Polska za coś pobił laczkiem, więc wziąłem jego auto i wybrałem się z Litwą na wycieczkę do lasu, a potem zadzwonił do Litwy Polska że mamy cię odebrać.- Odpowiedział.

- Ahaaaa, czy zajebałeś ojcu auto bez jego wiedzy i żeby Polska cię nie wydał to kazał ci mnie odebrać? I super, mnie taki układ pasuję. Tylko smutno mi trochę że wam przeszkodziłam w randcę.- Na moje słowa oboje zamienili się w buraki.

Idealnie, mój plan wsyfatania ich idzie po mojej myśli.

- To nie tak! NRD zabrał mnie tylko na przyjacielski wypad.- Zaznaczyła Litwa.

- A ja jestem Święty Mikołaj.- Odpowiedziałam a NRD ruszył. Po parunastu minutach wysadził mnie koło domu a sam pojechał dalej. Ja szybko wysiadłam i poszłam sprawdzić jak mocno poobijany jest Nazista. Może Polska był dla niego trochę za surowy?

Przywitałam się w kuchni z Polską i Węgrami którzy robili nadziewane papryki z farszem. Pachniało całkiem dobrze. Skierowałam się na schody i gdy pochodziłam do drzwi Nazisty, zobaczyłam że ich nie ma. No tak, musieli jeszcze ZSRR wypuścić. Zapukałam w framugę drzwi.

- Halo? Mogę wejść?- Spytałam i nie czekając na odpowiedź postawiłam obok siebie plecak, po czym weszłam do pokoju.

- T/I? Co ty tu robisz?- Spytał zdziwiony. Siedział na łóżku i przykładał zimny kompres do swojej głowy.

- Widzisz teraz że nie należy zadzierać z Polską. Pokaż mi to.- Powiedziałam i wzięłam rękę z jego czoła.

- Uuu, niezły siniak.- Stwierdziłam.
- No co ty nie powiesz.- Odpowiedział.
- A co ty taki nie w chumorze? Nawet mnie odebrać ze szkoły nie raczysz, tylko wysyłasz posłańców. Nie wiedziałam że aż taki poobijany jesteś.- Rzekłam.

- Jakch posła-
- Ci ci ciiii, im mniej wiesz tym lepiej śpisz. A teraz idę ćwiczyć latanie. A więc lecę, bajo!- Rzuciłam na koniec i wzięłam plecak do swojego pokoju.

Przebrałam się na szybko w ciepłe rzeczy i wyszłam na dwór. Jest idealny czas na latanie. Niemcy w pracy, Litwy i NRD nie ma w domu, a Polska i Węgry zajęci są przygotowywaniem jedzenia.

Niepewnie wzbiłam się w powietrze. Stwierdziłam, że już po parunastu minutach latania robię postęp. Ale w lądowaniu wciąż jestem chujowa.

Po kolejnym nieudanym lądowaniu, postanowiłam skupić się na razie na tym jak szybko mogę lecieć. To jest super! Poleciałam za ogrodzenie, do lasu. Tutaj nikogo nie ma kto by mnie mógł zobaczyć.

Latałam wciąż oddalając się od domu, ale w prostej linii. Jakbym chciała znów być w domu, wystarczy wykonać w tył zwrot i polecieć w przeciwnym kierunku.

Leciałam już trochę długo, wciąż udoskonalając technikę, gdy nagle poczułam dziwny dreszcz. Podejrzane.

Nie miałam czasu się nad tym dokładnie zastanowić, ponieważ wleciała we mnie wrona. Szybko zasłoniłam twarz ręką co mnie uratowało, ponieważ ptak który najpewniej również mnie nie zauważył zaskoczony z spotkania podrapał mnie i poleciał dalej.

Ja zdezorientowana tym spotkaniem, zapomniałam o poruszaniu skrzydłami. Teraz spadałam na łeb na szyję przez gałęzie. Mam deja vu. Czuję się trochę tak jak gdy tu trafiałam.

Niestety moje lądowanie nie zaliczało się do tych przyjemnych. Usiadłam na miejscu mojego wypadku i złapałam się za głowę. Kurwa boli. Przymknęłam oczy. Poczułam nagle coś zimnego na mojej brodzie.

Otworzyłam natychmiast oczy, a przedemną ukazał się kraj. Trzymał miecz, a jego koniec był właśnie pod moją brodą.

- Mów ktoś ty i z jakim zamiarem przybyłaś.

----------------------------------------------------------To już 25 rozdział! Wsumie aż się sama sobie dziwię że tyle tego napisałam. Życzę wszystkim miłego poranak/dzionka/ wieczoru, czy kiedy to czytacie. Do następnego rozdziału!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro