Szczotka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Polska

- No i jak?- Czekaliśmy już z Niemcem i Węgrem od godziny w poczekalni i nadal nic.
- Nie doznała żadnych większych fizycznych obrażeń, kilka siniaków to wszystko. Lecz jeśli chodzi o psychikę....- Widać że Wielka Brytania był zakłopotany. Nosz niby taki świetny lekarz a nie umie mówić tylko wszystko tak w bawełnę ociąga.
- Straciła pamięć, pamięta tylko niektóre rzeczy, w tym swoję imię lecz tylko to udało mi się z niej wyciągnąć. Nie znam jej nazwiska, ani nawet nie wiem jak się tu dostała.
- SPADŁA MU Z NIEBA.-  Kurwa super Węgry, jeszcze raz to powtórzysz a ci z sierpowego strzelę.
- Rzeczywiście wygląda jak anioł...- wymamrotał pod nosem WB.
Że przepraszam bardzo? A on przypadkiem żony i dzieci nie ma? A no właśnie.
- No nic, T/I potrzebuje teraz opieki i nadzoru, poza tym wyszczekana z niej osóbka...
- T/I? Ładne imię.- No nieźle. I co ja teraz pocznę z małolatą. Nie mówię że ja jestem jakoś wyjątkowo stary, no ale to jednak człowiek, pierwszy raz w życiu widzę ten gatunek. Niby się o nich mówi, ale i tak mało kraji
Widziało ich na żywo. A tu proszę...
- Jeszcze muszę jej do końca wytłumaczyć o co chodzi że według niej mamy ,, wymalowane flagi na mordzie". Ech... no, niezłego piwa żeście naważyli.
- Piwa?- Teraz Niemcy?! Jak się mówi o człowieku to grasz z Węgrami w łapki, a jak tylko jest wzmianka o piwie to już pierwszy. Chociaż wsumie sam bym się czegoś napił by uspokoić nerwy.
- Chodźmy może do niej.- zaproponowałem WB. Wskazał mi skinięciem głowy że mam iść za nim.
Weszliśmy do gabinetu lekarskiego. Capiło tu niemiłosiernie lekarzem, jak ja tego nie cierpię, od zapachu leków zawsze mi się kręci w głowie.
Popatrzyłem na T/I. Rzeczywiście była dość ładna. Popatrzyła się na mnie jak na debila i "najspokojniej" jak mogła powiedziała:
- CZY KTOŚ MI WYTŁUMACZY CO TU SIE KURWA DZIEJE?!?!?!
 
                  *Mały time skip*

- Nigdy więcej nie będę tłumaczył czegoś kobiecie. To jak walić grochem o ścianę.- Popatrzyłem zmęczonym wzrokiem na Niemca i Węgry. Ten drugi był jakoś dziwnie wesoły.....
- Węgry?
- Taaaaaak?
- Co wy robiliście z Niemcem jak ja z WB tłumaczyliśmy tu tej obecnej o co chodzi w naszym świecie?-
T/I się do mnie wyszczerzyła.
- Oj nie przesadzaj, mała dyskusja każdemu się od czasu do czasu się przyda.- powiedziała.
- No extra, ale jak darłaś na nas mordę przez pół godziny że jesteśmy debilami to była bardzo ciekawa dyskusja. A ty Węgry odpowiadaj.
- No wiesz myślałem nad zrobieniem lodów paprykowych.
- Skąd ci kurka przyszło na myśl w poczekalni u lekarza że chcesz robić lody paprykowe.
- No bo znalazłem cały słój patyczków do lodów, a przecież o ile wiem medycyna ma do papryki tyle wspólnego co kura do dinozaura.
- WĘGRY CZY TY ZABRAŁEŚ CAŁY SŁÓJ SZPATUŁEK DO GARDŁA.- Dopiero teraz zorientowałem się że trzyma coś w ręce. Gościu zajumał cały słój patyczków do gardła, nie no geniusz.
- Jak zrobisz dla mnie lody pierogowe to nie powiem WB że ty je zajumałeś.

Pov. Niemcy

Patrzyłem się na nich jak na debili. Rozumiem Węgry, ale Polska? Chociaż dobra, nie odzywam się, na ostatnim melanżu u Ameryki też odwalałem, ale oni potrafią to na trzeźwo. Co jak co, ale od nich to można się wszystkiego spodziewać.
Popatrzyłem się na T/I. Była lekko zmieszana, ale próbowała śmiać się razem z nimi. Ja na jej miejscu bym się chyba załamał gdybym dowiedział się że już nigdy nie wrócę do domu, lub że na tą chwilę nie ma na to żadnych nadzieji, a ona nawet teraz potrafi wydobyć z siebie uśmiech. Niesamowite.
- Dobra, T/I,  chwilowo zostaniesz tutaj u nas, bo nie ma cię gdzie ulokować. Zajmiesz gościnny pokój, na razie to chyba wszystko. -
Nie wiedziałem co mam jeszcze powiedzieć. Ale też co tu było do powiedzenia? Nie znam się na nastolatkach, tymbardziej ludzkich.
Sam nie jestem staruszkiem, ale to dzieje się zdecydowanie za szybko.
- Привет Polszaaaaa!- o japier. Już można było poznać że to Rosja się upił. Choć czy on kiedyś był trzeźwy? Nie sądzę.
- O część Rosja! Nie znasz jeszcze T/I!
Mówiąc to podsunął dziewczynę pod Pijaka. Widać że była lekko skrępowana.
- Dzień dobry?- powiedziała dość niepewnie. Polska zaraz to zauważył.
- No, Rosja może pójdziesz wytrzeźwieć?
- A no właśnie problem jest.... Bo zgubiłem swoje klucze do domu i jakbyś mógł mi swoje pożyczyć ;3-
- Ech.. dobra właź. To jest T/I mój dom.
- Prawie nasz dom UwU- dodałem
- To że tu śpisz, jesz, żyjesz i, a tam dobra, Niemiec też tu mieszka.
- A ja to powietrze? T^T
- Dobra, Węgry też dość często tu rezyduje.
- Польшаaaaaaaaa
- I Rus gdy jest pijany, czyli też na mnie pasożytuje. Jak tacy mądrzy jesteście to może za czynsz zapłacicie chociaż?!
- Jak dorobię się na moich paprykowych lodach, to ci pospłacam czynsz za wszystkie miesiące w które u ciebie byłem.
- Przecież ty nawet do tyłu liczyć nie potrafisz.- Polen, moja krew, umie zdisować pięknie. Jestem dumny.

                     *Time skip*

Pov. Polska
Najspokojniej w świecie sobie robiłem herbatkę gdy pod dom zajechał samochód. NO CHYBA NIE.
- NIEMCYYYYYYYYYY
- Tak :)
- CZY TY WIEDZIAŁEŚ ŻE TWÓJ STARY MA DZIŚ NAS ODWIEDZIĆ.
- Tiaaaaa, może i tak.
- TO BYM KURKA POSZEDŁ A TERAZ NAWET JAK UCIEC NIE MAM.
- Słuchaj, nie możesz wiecznie kłócić się z moim ojcem, musicie się w końcu dogadać ;)
- Z NIM DOGADAĆ SIĘ DA JEDNYNIE PIĘŚCIAMI
- Nie, aż tak przestarzały nie jest, woli pistolety.- Nie no zajebiście. Rosja zamawia pizze, Niemiec uchachany że może ja z jego starym się w końcu pogodzimy ( niedoczekanie) Węgier wkłada paprykę nabitą na szpatułki do zamrażarki, a T/I poszła się myć. Szczęściara, nie spotka Rzeszy.
- Guten Tag. - Kurwa jak ja nienawidzę tego głosu.
- Oooo czeeeeeść Rzesza, miło cię widzieć.
-Nie powiedziałbym nawzajem Polen, nie jestem kłamcą.- AHA ZAJEBIŚCIE. JESZCZE CI UWIERZE.
- To może usiądziemy do stołu i poczekamy na pizzę?- Niemiec próbuję ogarnąć sytuację. Nie no,
Kocham tego gościa, ale za co on ma takiego starego?!
Wszyscy usiedliśmy do stołu. Rosja wyciągnął z kieszeni butelkę i podpija trochę wódki, Niemiec, ja i Rzesza siedzimy w śmiertelnej ciszy przy stole, a Węgrowi przykleił się język do mrożonej papryki.
- No to jak ci się powodzi?- Rzesza sierował to pytanie do mnie. Nie no super.
- Nawet dobrze, uczciwą pracą można wiele zarobić.
- Sugerujesz coś młodzieńcze?
- Nic, nic, CHUJU.
-POLSKA! WYRAŻAJ SIĘ DO MOJEGO OJCA.
- Nie no spoko, ja przynajmniej jakiś mam.
- CZY TY SUGERUJESZ ŻE- Mój monol przerwał dzwonek do drzwi. No w końcu pizza.
Rosja poszedł odebrać, o dziwo zapłacił ( jak się później dowiedziałem zarąbał kartę Niemcowi) I przyniósł pizzę na stół. Od razu sięgnął po jedno opakowanie i je otworzył. Kurwa typ zamówił sobie pizzę hawajską.
- Słyszycie to?- powiedziałem.
To było jak takie ciche iuiuiuiuiu które przybierało na sile. Nagle przez moje okno wleciał do salonu Włochy i wytrącił Rosji pizzę z ręki.
- JAK MOGŁEŚ ZAMÓWIĆ TO ZBESZCZESZCZONE DANIE.
- ODDAWAJ MOJA PIZZE MAKARONIARZU
- PO MOIM TRUPIE.- W ten samej chwili Włochy wybiegł przez moje zbite okno a Rosja tuż za nim chcąc odzyskać swoją zdobycz.
- Moje okno....
-NIE ODPUSZCZE CI MAKARONIARZU! NIE WIDZIAŁEŚ JESZCZE JAK DAJE SOS NA TWOJA MARGERITE!
- Muszę zamówić nowe... a takie ładne było..
- TY SADYSTO. JAK MOŻESZ. PIZZA TO JEST POKARMEM BOGÓW, TAKI PIJAK JAK TY TEGO NIE ZROZUMIE!
- Jeszcze zasłonę mi podarli.. a nowa była, jeszcze nawet żadnej plamy niebyło...- Nagle usłyszałem wysoki dziewczęcy krzyk a potem głośny wrzask Rzeszy. Pobiegliśmy tam w ile sił i zobaczyliśmy taką scenę:
- PRECZ TY ZBOCZEŃCU JEDEN
- MOJE OCZY, CO TY KOBIETO ROBISZ.- Rzesza wycierał twarz na którym było coś brązowego? Po chwili spojrzałem na T/I. Okładała go szczotką do kibla, niekoniecznie czytsą....
- A MASZ TY ZBOCZEŃCU JEBANY.
- ODŁÓŻ TO!
- ANI MI SIĘ ŚNI!- T/I była tylko w moim szlafroku, obok niej Niemiec próbujący ją powstrzymać od okładania Rzeszy szczotką, Węgry siedział w wannie i zżerał popcorn, Rosja siedział  na dole zżerając swoją hawajską a Włochy....

Pov. Niemcy.

W tej chwili zobaczyłem jak Włochy zżera moją pizzę. NO CHYBA NIE.
Spojrzałem na niego. On to zauważył, wziął pizzę i zaczął uciekać. NIE POWSTRZYMASZ MNIE, TO MOJA PIZZA.

*Mały time skip w którym uspokajano T/I*

Pov. T/I

-No więc ja się spokojnie myłam, gdy nagle wchodzi mi do łazienki ten ZBOCZENIEC. Szybko złapałam za czyjiś szlafrok, i poszukiwałam  jakiejś broni. Szczotka do kibla. Potem już sami wiecie co się zdarzyło.
- KOBIETO JA CHCIAŁEM TYLKO DO TOALETY.
- Jestem z ciebie dumny T/I.- Polska stanął po mojej stronie.
- Tak z ciekawości, co robi u was człowiek?
- Nigdy żadnego nie widziałeś?- Polska był lekko podirytowany.
- Hitlera, ale to już dawno. Pozatym nie był tak piękny jak ta dziewczyna.
- AHA, MÓWIŁAM. NIE TO ŻE ZBOK TO PSYCHOPATA.

----------------------------------------------------------
I jak? Podobało się?
Ten był troszkę dłuższy, jakoś tak wyszło. Nie wiem która jest godzina u was, ale jak ja to piszę to jest północ.

~1453 słowa~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro