Rozdział 14.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!


-Mówię serio. - przytaknęłam głową, patrząc na blondyna, który sceptycznie spogląda na kebaba, trzymanego w dłoni - Zresztą nawet gdyby był zatruty, a gwarantuję, że nie jest, to byś przeżył. Hello! Tylko kołek z białego dębu może Cię zabić. A ja mówię poważnie, to najlepszy kebab w całym mieście, plus muszę się odwdzięczyć za ostatni lunch. - przekonywałam go. Mruknął coś pod nosem i wziął pierwszy gryz.

-Masz rację, całkiem niezłe. - przytknął.

-Całkiem niezłe? - spojrzałam na niego zaskoczona - To jest najlepszy fast food w całym Nowym Orleanie! A Ty mi mówisz, że jest "całkiem niezły"? - prychnęłam.

-Okey okey. - parsknął śmiechem - Masz rację, jest pyszne. - przewrócił oczami. Co jak co, ale potrafię wyczuć sarkazm.

-Kłamca. - prychnęłam - Wybacz, że nie jadam w restauracjach za miliony, preferuję fast food.

-Mówisz mi to tak, jakbym miał się do tego przyzwyczaić. - mruknął - Czyżbyś mi coś proponowała? - puścił mi oczko. Nie wierzę! Klaus Dupek Pieprzony Bóg Seksu Mikaelson puścił mi oczko.

- Nie rób sobie nadziei, nie kręcą mnie psychopaci mordujący moich bliskich. Wybacz. - zakpiłam. Pokręcił głową.

-Złamałaś mi serce... - mruknął chwytając się za klatkę piersiową.

- To ty je masz? - rozchyliłam usta udając zdziwienie, hybryda przewróciła oczami.

-Suka. - mruknął, a ja parsknęłam śmiechem.

-Dziękuję. - skinęłam głową - Staram się jak mogę. Miło zostać docenionym przez samego diabła. - znowu się uśmiechnęłam. Chwila. Naprawdę dobrze bawię się w jego towarzystwie. Tak nie może być. Przecież ja nie mogę z nim w ogóle spędzać czasu. Co ja wyprawiam? On pewnie planuję właśnie jak mnie zabić, a ja się śmieję... Pokręciłam głową.

-Spoważniałaś. Co się stało? - zainteresował się.

-Jestem okropna. - mruknęłam zła na siebie - Wiem ile osób z mojej rodziny zabiłeś, wiem ile osób chcesz zabić, a ja się świetnie bawię w twoim towarzystwie. Nie mogę tak. - pokręciłam głową.

- Ty jesteś okropna? To ja notorycznie wbijam sztylety w serca rodzeństwa, jestem mordercą i psychopatą, a Ty uważasz, że Ty jesteś okropna. - zaśmiał się - Nie jesteś. Zresztą, czemu martwisz się o rodzinę? Było minęło.

-Było minęło? Więc dlaczego dalej zabijasz moich krewnych? To co było między Tobą a moim przodkiem, mogłeś skończyć już dawno temu. - zamrugałam kilkukrotnie, aby odgonić łzy - Zabiłeś moją mamę, babcię i wiele innych osób. Dlaczego? - warknęłam z bólem w głosie. Spojrzał na mnie zaskoczony. Tego się nie spodziewał.

- Nie musiałem i nie powinienem tego robić. - mruknął po chwili - Ale jest coś czego nie wiesz o swojej rodzinie.

- Co tym razem wymyślisz? Dlaczego miałabym Ci ufać? - mruknęłam. Cały czas szliśmy przed siebie.

-Ponieważ to dlatego nie odpuściłem i zabijałem. - westchnął poprawiając dłonią włosy - Twoja rodzina to łowcy wampirów i to nie byle jacy. Twój ród od zawsze był jednym z najlepszych, jako jedyni mieliście kołek z białego dębu. Miał go twój pra-pradziadek i zamierzał dać go Maikelowi, ale nie zdążył. Tylko dlatego udało mi się zabić ojca, bo on nie miał broni, aby zabić mnie. Jednak kołek wciąż był problemem. W zasadzie jest problemem... Bo ktoś z twojej rodziny ciągle go ma. - wyjaśnił - To było oczywiste, że każdy z was będzie próbował zabić mnie lub moją rodzinę. A tego nie pozwolę zrobić. - mruknął kończąc.

Łowcy wampirów? Co tu się właśnie stało... Czy on mówi prawdę? Dlaczego miałby kłamać? Ale w sumie dlaczego miałaby powiedzieć prawdę. Wzięłam wdech.

-Jeśli znajdę kołek i ci go oddam, zostawisz moją rodzinę w spokoju? - zapytałam powoli podnosząc wzrok, aby spojrzeć mu w oczy. Na jego twarzy pojawiły się zmarszczki, spowodowane zdziwieniem.

-Dlaczego miałabyś mi oddać jedyną broń, którą można mnie zabić? - mruknął.

-Dlatego, że chcę aby moi bliscy byli bezpieczni. To jak? Jeśli oddam kołek, zostawisz mnie i moją rodzinę? - przygryzłam dolną wargę. Wyglądał jakby toczył ze sobą wewnętrzną walkę. W końcu jednak skinął głową.

-Tak. - mruknął - Jeśli oddasz mi kołek zostawię was w spokoju. - mruknął.

- Mam nadzieję, że mogę Ci zaufać na słowo i nie zabijesz mnie od razu kiedy dostaniesz kołek w swoje ręce? - zapytałam.

- Masz moje słowo. Kołek za życie twoje i twojej rodziny. - kiwnęłam głową.

-Umowa stoi. - uścisnęłam jego dłoń. Na jego twarzy malowała się powaga, wyglądał tak niebezpiecznie i tajemniczo. Był pewien swojej decyzji. Nie to co ja. Jak miałam zdobyć ten cholerny kołek?

******
Jakiś czas temu powiedziałam, że mogę przeczytać wasze prace jeśli napiszecie do mnie priv. Przeceniłam swoje możliwości, mam masę wiadomości od was i nie daje rady tyle czytać. Obiecuję, że wszystkie opowiadania, o których mi piszecie będą przeze mnie przeczytane, ale nie od razu. Dajcie mi czas a ja na wszystko odpowiem. Dziękuję, wariaci!

Zostałam nominowana przez witch_bonnie

1. Mam dwa, złoto na mistrzostwach Polski i jeszcze jeden wyjazd do Londynu.
2.


3. Język angielski i wf.
4. Serial - The Originals, film - Iron Man.
5. Czarny.
6. Nie mam zdania.
7. Nic nie planuję, czas pokaże.
8. Książka - Sherlock Holmes Studium W Szkarłacie.
9. Czerwony barszcz.
10. Nie mam.
11. Matematyka.
12. Sorry, nie chcę mi się ✌

Dziękuję za nominację!

Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro