Rozdział 17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!





Ubrana zeszłam na dół do kuchni, aby zjeść śniadanko. Oczywiście w kuchni odbywa się jakieś cholerne zebranie... Do kurwy nędzy, czego chcą tutaj Marcel, Diego i Thierry. Nie trawię tych trzech typów.

- Co się dzieje? - mruknęłam rozglądając się.

-Miałaś rację. - wyszeptała. No pięknie... Czyli teraz monolog mamusi. Po prostu super. - Niklausa trzeba zgładzić jak najszybciej. - pokiwała głową. Kurwa. Ale to nie tak miało być... Daj mi tylko ten pieprzony kawałek drewna i już ja się wszystkim zajmę! A wy siadać na tyłkach i się nie wtrącać. - Zrobimy to w ciągu najbliższych dni. Marcel mówi, że on i jego ludzie nam pomogą. - wyjaśniła. Pokiwałam głową. Klaus mnie zabije... Utopi, udusi, poćwiartuje, zakopie, spali i jeszcze raz zabije... Myśl Vanessa, myśl.

-I niby jak chcecie go zabic? - prychnęłam.

- To już nie sprawa dla Ciebie, dziecko. - syknął Diego. Uśmiechnęłam się kpiąco.

-Przypomnieć Ci jak to "dziecko" skopało Ci dupę, Ty wampirzy półgłówku? - warknęłam. Czarnoskóry wstał, jego oczy zmieniły kolor a z ust wystawały kły. No dalej, zaatakuj mnie a pożałujesz. Spojrzałam mu w oczy. Wampir rzucił się na mnie, ale nim zdążył wykonać choćby jeden atak zza pleców wyciągnęłam kołek, gdy byk wystarczająco blisko wbiłam mu go w brzuch.

-Uważaj kogo atakujesz. - syknęłam - Twoja pewność siebie w końcu Cię zgubi. - dodałam i mocno chwyciłam kołek i wyciągnęłam go, aby sprawić wampirowi jak największy ból. - Czy nawet w domu muszę się bać, że zostanę zaatakowana? - mruknęłam patrząc na rodziców.

-Sprowokowałaś go. - mruknął Thierry. Wytrzeszczyłam oczy. Kolejny chce paść na kolana? Dla mnie żaden problem.

-Masz coś jeszcze do powiedzenia? - prychnęłam.

- Czy Ty w ogóle chcesz się pozbyć Klausa? - mruknął nagle. Co? Co to za pytanie? Co on kombinuje? I co gorsze... Co on wie? Dobra. Graj w to. Nie daj się sprowokować.

-Oczywiście, że nie! Marzę, żeby chodził na wolności, a kiedy przyjdzie mu ochota, aby kogoś zabić, żeby mnie znalazł i zatruł jadem. - sarknęłam - Nie powiesz mi chyba, że sam o tym nie marzysz? - prychnęłam krzyżując ręce na piersi.

- Vanessa, wiem, że za sobą nie przepadacie, ale sama chciałaś go jak najszybciej zniszczyć. - mruknął mój tata drapiąc się po głowie - Razem mamy większą pewność, że się uda. - dodał.

-Znam Klausa. - mruknął Marcel - Jego słabe i mocne strony, wiem w co uderzyć, żeby był marionetką w naszych rękach. Ale wszystko musi pójść zgodnie z planem inaczej wszyscy zginiemy. - mruknął zdenerwowany. Nie dobrze. Są bardzo zdeterminowani i gotowi wiele poświęcić. To nie tak miało być...

-No dobra... A kto użyje kołka? - zapytałam niby od niechcenia.

-Nikt. - Marcel wzruszył ramionami. Że słucham, że co?

-Nikt? - prychnęłam.

-Zostałem stworzony przez Klausa. On umiera, umieram i ja, ale pierwotnego może zabić jedynie ten jeden rodzaj kołka co znacznie ułatwia nam pozbycie się go. - Ktoś mi wytłumaczy co tu się dzieje? Oni mieli użyć kołka. Potrzebuję tylko tego kawałka pierdolonego drewna, a oni mi wszystko utrudniają!

-Więc niby jak chcecie się go "pozbyć "? - prychnęłam.

- Mam ostrze Papy Tunde. - wyjaśnił Gerard. Czym do diaska jest ostrze Papy Tunde? Jak to działa? I jak bardzo może pokrzyżować mi plany?

-A nie boicie się, że jeśli Klaus przeżyje, to jego rodzina za wszelką cenę będzie o niego walczyła? - mruknęłam. Muszę ich czymś zaniepokoić. Muszą zwątpić w swój plan. Potrzebuję czasu, aby znaleźć kołek... Inaczej wszyscy zginiemy szybciej niż mogliby się spodziewać.

-Nimi zajmiemy się później. - skomentował mój ojciec. Super... Czyli mają jakiś plan. A ja muszę mieć plan, który pokrzyżuje ich. Dziewiętnastolatka kontra cały świat. Tytuł fajnego serialu, nie? Szkoda tylko, że muszę zagrać główną rolę, choć wcale jej nie chciałam... Potrzebuję jakiegoś cudu, żeby wyjść w tego żywo. - Van, możesz nas zostawić? - zapytał a ja skinęłam głową i poszłam do pokoju. Muszę się skontaktować z samym diabłem, znanym inaczej jako Klaus Mikaelson.


******
Gwiazdki i komentarze mile widziane kochani. Do następnego rozdziału! 🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro