Rozdział 2.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

50 gwiazdek = nowy rozdział!



Po prostu się nie odzywam. Nie pomyślą, że coś nie tak jeśli się nie odezwę.

-I co teraz? - pisnęła moja mama i szybko wtuliła się w męża - Przecież on tu przyjdzie... Pewnie niedługo. - wstrzymałam oddech. Przeze mnie szybciej dokończy to co zaczął... Z drugiej strony uratowałam niewinne dziecko, dlaczego jego córka miałaby płacić za jego błędy. Przecież to idiotyczne. Wtedy zniżylibyśmy się do jego poziomu. W końcu postanowiłam przerwać ciszę.

-Mamo. - spojrzała na mnie - Czy od kiedy doszło do pierwszego morderstwa, kiedy Klaus zabił tego... mojego pra-pra-pradziadka? - zmarszczyłam brwi, ale w końcu potrząsnęłam głową - Czy od tego czas ktoś próbował z nim porozmawiać? - zapytałam.

-To nie ktoś z kim można tak po prostu negocjować. - odparła surowym tonem. No tak... Klaus Mikaelson to temat tabu dla mnie. Oni mogą o nim rozmawiać godzinami i planować jego śmierć, ale ja mam się nie wtrącać.

-W takim razie nie rozumiem. - prychnęłam - Skoro wiadomo, że i tak prędzej czy późnej zabije każdego z naszego rodu, to czemu do cholery nikt nie odważył się z nim porozmawiać? - warknęłam. Rodzina debili...

-Vanessa, to nie jest takie proste. I ciekawe kto z naszych przodków, twoim zdaniem miał z nim negocjować?

-A bo ja wiem. - wzruszyłam ramionami - Jeśli o to chodzi, to ja mogę iść nawet w tej chwili. To żaden problem. Jeśli będzie chciał mnie zabić to zrobi to teraz czy za jakiś czas. Więc co za różnica? - zapytałam.

-Taka, że dopóki będziemy żyć to nie pozwolimy mu się do Ciebie zbliżyć. - oznajmił hardo ojciec. Zaśmiałam się kręcąc głową.

-Jak chcecie powstrzymać pierwotnego? - prychnęłam - Czy przez całe życie to nie wy mówiliście mi, że nie da się go zabić... - pokręciłam głową.

-Vanessa, koniec tematu. W tej chwili idź do swoje... - mojej marce przerwał trzask drzwi. Kogo niesie? Po chwili do salonu wkroczył Marcel. Kurwa. Mam kłopoty. Pomachałam mu lekko.

-Hejka... - pisnęłam.

-Diego się obudził i powiedział co się stało. - warknął.

- To znaczy? - zdziwił się mój tata. O nie. Nie chcesz tego wiedzieć.

-Ty im powiesz czy ja mam to zrobić? - syknął w moim kierunku.

- To nie było specjalnie. - zaoponowałam z podniesionym głosem. Czarnoskóry pokręcił głową.

- To ona skręciła kark Diego! I to ona, wasza kochana córeczka, pomogła uciec córce Klausa. - okey... Gdyby wzrok mógł zabijać to byłabym martwa, za sprawą trzech bazyliszków. Miło...

-Vanesso... - zaczęła matka. Pokręciłam głową.

- Po pierwsze, nie wiedziałam, że to jego córka! Diego szarpał dziecko, więc zareagowałam tak jak mnie uczyliście... - zaczęłam, ale szybko wciął mi się ojciec.

-Ale miałaś umieć bronić siebie! A nie mieszać w sprawy, które Cię nie dotyczą. - warknął.

-A po drugie. - syknęłam, nienawidzę gdy ktoś mi przerywa lub wchodzi w słowo. Nienawidzę tego. - Co to w ogóle za pomysł? Jego córka jest niewinna. Porywając ją zniżacie się do jego poziomu. My nie jesteśmy tacy jak on. Dlaczego chcieliście skrzywdzić niewinne dziecko? - warknęłam.

- Nie chcieliśmy. - mruknęła - Mieliśmy nadzieję, że jeśli mu powiemy, że mamy jego córkę to on odpuści nam a my oddamy mu dziecko. - westchnęła.

- A co gdyby coś poszło nie po waszej myśli? Byłabyś w stanie skrzywdzić dziecko? - spojrzałam na nią zaskoczona. Pokiwała głową... Nie wierzę w to...

-Chciałabym, żeby poczuł ten sam ból jak ja gdy straciłam siostrę i mamę. - warknęła - Zrobiłabym wszystko, żeby cierpiał. - wyjaśniła.

-Jeśli chcesz to osiągnąć kosztem niewinnych ludzi, a nawet dzieci... To możecie sobie podać ręce. Jesteście warci tyle samo. - syknęłam i wyszłam z salonu.

Rozumiem, że boli ją utrata najbliższych. Mnie też. Ale do cholery! Skrzywdzić dziecko. Małe, bezbronne dziecko? Są pewne zasady, których się nie łamię, bez względu na to jak pogrywa przeciwnik. Są rzeczy, których się po prostu nie robi.

Miałam chaos w głowie, gdy wieczorem położyłam się spać. Co teraz będzie? Aż strach pomyśleć co może się stać. Jeśli Klaus odkryje, że moja rodzinka była zamieszana w porwanie jego córki, to zginę szybciej niż mogłabym się tego spodziewać...




*****
Hello everyone. Jestem bardzo szczęśliwa, że moje prace się wam podobają. Jestem też wdzięczna za każdą gwiazdkę i każdy komentarz z waszej strony! To dla mnie wiele znaczy i naprawdę za to dziękuję! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro