Rozdział 20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!

Zapukałam i weszłam do środka. Rodzice od razu podnieśli się do siadu.

- Vanessa? Coś się stało? - mruknęła kobieta. Westchnęłam kręcąc głową.

- Nie. Po prostu ktoś krzyczał wasze imiona przed domem i wydawało mi się, że to Marcel. - wzruszyłam ramionami. Spojrzeli na mnie zdziwieni. Nie wierzą mi... Oh fuck. Myśl. Szybko Myśl. - Ale pewnie mi się wydawało... Przecież Marcel może do nas wejść. Pewnie przez ten cały stres z Klausem zaczęłam panikować. - uśmiechnęłam się smutno. Reagujcie. No dalej...

-Poczekaj. Może coś się stało. - mruknął mężczyzna. O tak. O to chodziło. Spojrzał na żonę. - Może lepiej to sprawdzić? - zaproponował.

-Zdecydownaie. - skinęła głową - Van, kochanie...

-Daruj sobie, nie myśl, że mi przeszło. - warknęłam - Przyszłam tu dlatego, że się martwię nie tylko o siebie, ale też o was. A jeśli to był Marcel to może coś się stało? - zasugerowałam. Błagam uwierzcie mi. Błagam...

-Zostań tu. - polecił mi ojciec i szybko wyszli z sypialni. Droga wolna! A teraz... Gdybym była kluczem, gdzie bym się ukryła? Boże... Gdyby ktoś mi powiedział, że będę o sobie myśleć w kategorii "klucz" zaśmiałabym mu się w twarz.

Mój wzrok padł na tapetę na ścianie, ponieważ w jednym miejscu odstawała. Podbiegłam do ściany i pociągnęłam za tapetę. O dziwo się nie porwała, czego się spodziewałam. Za tapetą była wnęka, jeśli tam będzie pająk to utnę sobie tą dłoń. Szybko włożyłam rękę w dziurę. Nic tam nie ma... Dlaczego nic tam nie ma? Tak miał być klucz! Chwila... Jest! Jest. Szybko wyciągnęłam dłoń, mam go. Mam klucz. Usłyszłam kroki, z każdą chwilą coraz głośniej i głośniej. Szybko przyczepiłam tapetę do ściany i odskoczyłam na środek pokoju, w miejsce, w którym starałam jak wychodzili. Drzwi się otworzyły a do środka weszła moja matka i ojciec.

-I? - mruknęłam a klucz schowałam w tylną kieszeń spodni.

-Nikogo tam nie było. - oznajmił i zmierzył mnie wzrokiem. Oho... Chyba coś podejrzewa. Westchnęłam i udałam smutek.

-Czyli naprawdę przez to wszystko wariuje... - pokręciłam głową - Przepraszam. Byłam pewna, że kogoś słyszałam. - mruknęłam.

-Nic się nie stało. - w jego głosie dało się usłyszeć troskę. Łyknął to! - Po prostu idź się połóż i odpocznij. Niedługo to wszystko się skończy. Marcel ma ostrze oraz wielu ludzi, którzy chcą zemsty na Klausie. Jego dni na wolności są policzone. - uśmiechnął się do mnie. Na wolności? O czym on w ogóle mówi?

-Nie rozumiem. - mruknęłam.

-Kiedy wbijemy w niego ostrze Papy Tunde, ból będzie niszczył go od środka, nie będzie wstanie go wyjąć. - wzruszył ramionami - A później wyląduję na dnie Atlantyku. - dodał a ja wytrzeszczyłam oczy. Dno oceanu? Chcą go? O nie...

-Uda się? - mruknęłam i złączyłam ze sobą dłonie, starając się wyglądać na przejętą całą sytuacją.

-Oczywiście. - głos zabrała kobieta - I miałaś rację. Zemsta na Hope to nie to samo co bezpośredni ból Niklausa. - prychnęła - Będzie cierpiał przez wieki... Tak jak my cierpieliśmy przez niego. - oznajmiła dumnie. Uśmiechnęłam się lekko.

-W końcu będziemy mogli żyć normalnie? - wyszeptałam, a oni skinęli. Kusząca propozycja... Nie mogę. Oddam kołek i będzie dobrze. Oni nie są w stanie go zabić. Nie mogę im pozwolić ryzykować.

-Otóż to. - mruknął - A teraz idź się połóż. Musisz odpocząć! - warknął uśmiechnięty. Pokiwałam głową i podbiegłam w stronę pokoju. Unormowałam oddech i powoli otworzyłam drzwi, po czym je zamknęłam. Odwróciłam się i ruszyłam do piwnicy. Uda mi się. Szybko wyciągnęłam klucz z kieszeni. Jeśli nie będzie pasował do tych pieprzonych drzwi to się potnę... Dobra, klucz w zamku. Powoli przekręciłam i... Tak! Otworzyły się!

Dobra, czas na zabawę w poszukiwacza skarbu. Szybko weszłam do środka i zamknęłam drzwi tak cicho jak tylko umiałam. Zapaliłam latarkę w telefonie i powoli zeszłam schodami w dół. Dobra... Gdzie ukryłabym kołek? Zaczęłam się rozglądać. To może chwilę potrwać...

*****
A wiecie, że gwiazdki i komentarze motywują do pisania? Do następnego rozdziału kochani! 🖤

Btw zapraszam do książki z Kolem gdzie też pojawił się rozdział!

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro