Rozdział 21.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!



Przejrzałam całą tą cholerną piwnicę! Nie ma tutaj kołka... Jak to możliwe? I gdzie może być?

Westchnęłam rozglądając się wokół. Przecież musi być tutaj. Musi.

-Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia. - mruknęłam. Ale chwilę. Gdzie niby jest połączenie z tymi tunelami? To po prostu zwykły pokój, tyle, że zamiast na parterze to w piwnicy i wygląda jakby nikt nie sprzątał tu od wieków... Ale tak to wygląda jak zwykły pokój. Po raz kolejny zaczęłam obchodzić pokój i uderzyłam w coś stopą. Mogliby tu wyrównać podłogę... Podłoga! Szybko się pochyliłam i ujrzałam drewnianą klapę. - Bingo! - Chwyciłam za sznurek przywiązany do drewnianych drzwi. Mocno go pociągnęłam a klapa ustąpiła. Powoli się pochyliłam i spojrzałam w dół. Ciemno tam i brak świateł... Rewelacja...

Prychnęłam pod nosem. Jest drabinka, idziemy na dół. Jej! Wyczujcie ten sarkazm... W końcu moje stopy dotknęły betonu. Szybko włączyłam latarkę w telefonie. O kurwa. Rozejrzałam się wokół. To są katakumby...

Na ścianach było pełno nazwisk. Holt? Co tu robi moje nazwisko?

Rosalinda Holt.

Carie Holt.

Daphne Holt.

Evie Holt.

Moja mama... To tutaj tak naprawdę spoczywa moja mama? Całe życie mówili mi, że na cmentarzu Lafayette...

-Co jest grane? - mruknęłam pod nosem, w dalszym ciągu przyglądając się tabliczkom na ścianach. To jakaś krypta? Cmentarz? Co się tutaj dzieje...

-Łowcy wampirów. - usłyszłam głos za plecami. Pisnęłam przerażona i upuściłam telefon na betonowe podłoże. Szybko jednak sięgnęłam po jego i skierowałam światło na towarzysza - Nie po oczach. - mruknął.

-Klaus. - wyszeptałam - Co ty tu robisz? - zapytałam. Jedną dłonią chwyciłam się za klatkę piersiową w miejsce, gdzie miałam serce. Matko, czy serce powinno bić tak szybko? To normalne czy przechodzę zawał?

-Przecież pytałem czy tunele są połączone z piwnicą. - wzruszył ramionami - Czemu Cię tak dziwi, że tu jestem? - prychnął.

-Bo nie... Przecież... Ale... - zaczęłam się jąkać. Pokręciłam głową. Wdech i wydech. - Nie ważne. - mruknęłam - Co tu robisz? - spytałam. Westchnął.

-Pomyślałem, że wpakujesz się w tarapaty i nie dasz rady znaleźć kołka. - wzruszył ramionami.

-Ymm, przed chwilą powiedziałeś, że to łowcy wampirów? Wszyscy pochowani tutaj byli łowcami? - zapytałam wciąż się rozglądając. To miejsce ma klimat... Trochę jak z horroru, ale ma.

-W rzeczy samej. - skinął głową.

-To dlatego mojej mamie tak bardzo zależy na tym kołku. - mruknęłam - Dla niej to szansa na zemstę za śmierć tych ludzi... - wyszeptałam. - Ale chwilę... Moja mama jest wampirem. Wampir może być łowcą wampirów? - prychnęłam.

-Jest nim przeze mnie. - wyjaśnił - Od najmłodszy lat wraz z siostrą, były trenowane na łowców. Kiedy je znalazłem twoją babcię matkę od razu zabiłem, a jej siostrę przemieniłem w wampira. To była najgorsza kara, pragnęła śmierci, ale nie mogła się zabić, musiała się zająć Tobą. - wzruszył ramionami.

- Przez ciebie znienawidziła samą siebie. - wyszeptałam - Żyje ze względu na mnie. A ja planuję zabrać jej kołek, który jest dla niej szansą na zemstę. - warknęłam zła na siebie. Jestem potworem... Spojrzałam na niego. -Czyli moja adopcyjna matka, jest z rodziny łowców, ale sama nie może już nim być? - mruknęłam.

-Otóż to... - przytaknął - Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. - zaśmiał się, a ja zmarszczyłam brwi - No wiesz Josie ma męża, Ty rodziców i wszyscy szczęśliwi. - spojrzałam na niego kpiąco.

-Moja mama straciła przez Ciebie wszystko co kochała... A Ty mi mówisz, że wszyscy są szczęśliwi? - warknęłam krzyżując ręce na piersi. Przewrócił oczami i machnął dłonią.

-Niech nie przeżywa. Mogło być gorzej. - jęknęłam.

-Zabiłeś jej siostrę bliźniaczkę, matkę, babcię, pra... - przerwał mi.

-Tak, tak wiem! Zabiłem masę ludzi z twojej rodziny. - mruknął.

- No właśnie! - syknęłam - A co gdyby ktoś z mojej rodziny zabił na przykład Rebekę? - wzruszyłam ramionami.

- Po pierwsze, nie pozwoliłbym. Po drugie, twoja rodziną próbowała zabić moją, ja po prostu byłem lepszy. - stwierdził - A odpowiadając na twoje pytanie, gdyby ktoś zabił Rebekę to uwierz mi, że modliłby się o śmierć. Śmierć to byłoby dla takiej osoby wybawienie, torturował bym ją tak długo aż...

-Dobra! - pisnęłam - Załapałam. Załapałam. Byłoby źle... - westchnęłam - Znajdźmy ten kołek i miejmy to z głowy. - zaproponowałam. Blondyn skinął głową i oboje zaczęliśmy się rozglądać. Kołek schowała moja adopcyjna matka. Muszę myśleć jak ona... Rozglądałam się aż w końcu mój wzrok padł na kolejną osobę z moim nazwiskiem.

Josie Holt.

Nazwisko było przekreślone. Chyba krwią... Co jest kurwa?

-Ym, Klaus? - mruknęłam. Hybryda w sekundę znalazła się obok mnie. - Jeśli ktoś zabije moją mamę, nie będzie mogła być tu pochowana? - zapytałam.

-Jest wampirem. - mruknął - A to miejsce pochówku łowców. Dla nich ona już nie istnieje. - mruknął. Skinęłam głową.

-Naprawdę jesteś dupkiem. - zaśmiał się na moje słowa.

-Wiem. - mruknął - I jestem z tego dumny. - stwierdził. Przewróciłam oczami. Ponowanie spojrzałam na dane Josie. Coś jest napisane pod spodem.

Czysta krew.

Zmarszczyłam brwi. Krew. No jasne!

-Masz może nóż? - zapytałam nie kryjąc uśmiechu. Chyba znalazłam kołek.

-Ale po co ci... - przerwałam mu.

- Masz czy nie? - prychnął pod nosem i wyciągnął scyzoryk z kieszeni, po czym mi go podał. Szybko zrobiłam nacięcie na wewnętrznej stronie dłoni. Pierwotny spojrzał na mnie jak na debila. Wzięłam wdech i zakrwawioną dłonią dotknęłam tabliczki z nazwiskiem. Nic się nie stało... Dlaczego? Przecież... Byłam pewna, że kołek jest właśnie tam. Z mojej twarzy zniknął uśmiech. Super... Spojrzałam na Klausa z zamiarem wytłumaczenia mojego dziwnego zachowania, ale zamiast tego usłyszałam dźwięk rozbijającego się kamienia. Tabliczka upadła, a wewnątrz wnęki był kołek. Tak! Udało się! Udało...

*******
Dziękuję za 11K wyświetleń i 2.1K gwiazdek! Nie spodziewałam się, że ta historia spodoba wam się aż tak bardzo... Dziękuję, wariaci! 🖤

I jeszcze bardzo dziękuję za 198 obserwatorów! Zaledwie w dwa tygodnie przybyło was aż 40... Wow. Bardzo, bardzo dziękuję! 🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro