Rozdział 23.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!


Spojrzałam na nich i widziałam jak zawiedzeni są. Może nie tata, on raczej zaskoczony, ale mama? Była załamana moim zachowaniem. Nie żałuję, zrobiłam co uważałam za słuszne. I gdybym stanęłam przed wyborem jeszcze raz, postąpiłabym tak samo. Westchnęłam głośno.

-Powiedzcie coś. - mruknęłam - Nie wiem? Krzyczcie? Pytajcie dlaczego? Zróbcie coś oprócz patrzenia na mnie, bo czuję się niezręcznie. - przewróciłam oczami.

-Wychowałam Cię jak własną córkę. - zaczęła. Kurwa. Będzie kazanie... - Przez osiemnaście lat robiłam wszystko, żebyś tylko była bezpieczna. Robiłam to pomimo faktu, że nienawidziłam siebie przez to co zrobił mi Niklaus. Od zawsze pragnęłam być łowcą. Chciałam pomścić przodków, ale nie mogłam. Zostałam pozbawiona tej szansy, bo za jego sprawą stałam się jedną z nich. - warknęła - Cierpiałam. Przez ponad pięć lat byłyśmy tylko we dwie. Później poznałam Paula, tylko dzięki wam miałam siłę walczyć. On również został przemieniony przez Niklausa. Chcieliśmy zemsty. - syknęła.

-Zabijając jego sami byście zginęli! - zaoponowałam - Cała jego linia by zginęła. - pokręciłam głową - O tym nie pomyśleliście? - zapytałam. Pokręciłam głową z przerażającym uśmiechem. Wyglądała strasznie...

- Nie pomyśleliśmy? Chcieliśmy tego! Chcieliśmy zginąć. - wstrząsnęła jak opętana. Spojrzałam na nią będąc w wielkim szoku.

-C-co? - wyjąkałam.

-W chwili gdy stałam się wampirem... Marzyłam jedynie o śmierci. I kołek z białego dębu to był idealny sposób. Zemsta na Niklausie, zabicie go. To jego największy strach - śmierć, a przy okazji sama bym odeszła. Szczęśliwa i spokojna, że pomściłam rodzinę. Nie mogłam tego zrobić sama, zaklęcie rzucone ma katakumby nie pozwoliłoby mi sięgnąć kołka, musiałaś być pełnoletnia. Właśnie dlatego tak bardzo zależało mi na twoim życiu. Chciałam Ci wszystko opowiedzieć, dać czas na zrozumienie, ale Ty to wszystko zniszczyłaś przez pakt z tym potworem. - oznajmiła. Chciała zginąć? On też? Tak po prostu chcieli mnie zostawić? W dodatku nie mówiąc mi prawdy? Wszystko co mówili przez te wszystkie lata... To kłamstwo. Całe życie myślałam, że byliśmy niewinnymi ludźmi, a my byliśmy łowcami. Myślałam, że jestem dla nich tak ważna jak oni dla mnie, ale oni przez te wszystkie lata chcieli tylko zemsty. Nie zależało jej na mnie, a na mojej krwi, dzięki której zdobyłaby kołek.

Pochyliłam głowę czując łzy w kącikach ust. Przez dziewiętnaście lat żyłam w kłamstwie. Jednym wielkim kłamstwie... Powoli spojrzałam na ludzi przede mną. To nie była rodzina. Nie kochali mnie. Rozumiem jego, poznał mnie gdy miałam sześć lat, mógł mnie nie polubić... Ale ona? Była dla mnie jak matka. Była nią, bo innej nie miałam, nie pamiętałam. Jednak jej w ogóle nie chodziło o mnie, byłam dostępem do broni.

-Tyle lat... - zaczęłam przełykając rozgoryczenie - Kłamaliście przez tyle lat. Kłamaliście, że wam zależy, że jesteśmy rodziną...

-To nie tak. - zaoponował - Jesteś dla mnie jak córka, ale... - przerwałam mu.

-Córka? - wydarłam się - Żyję tylko dlatego, że chciałeś zemsty! Nie mów, że było inaczej. - Z oczu zaczęły mi lecieć łzy - Myślałam, że mam rodzinę! Ufałam wam! Kochałam was! Zrobiłabym dla was wszystko! - wrzeszczałam - Ale wy mieliście tylko jeden cel i nie było to moje dobro czy bezpieczeństwo! To była zemsta! - byłam zalana łzami, nie chciałam płakać, ale nie mogłam przestać. To po prostu bolało, tyle lat w kłamstwie. - Jesteście nic nie warci! Szkoda, że Klaus was nie zabił kiedy miał mu temu okazję! - syknęłam - Zrobiłby coś dobrego dla mnie. - w oczach kobiety zobaczyłam zaskoczenie, wywołane moimi słowami. - Co? - prychnęłam patrząc jej w oczy - Zabolało? Tylko nie udawaj, że masz uczucia. - pokręciłam głową - Nie uwierzę.

-Jesteś niewdzięczna! - syknęła - Przez tyle lat dzięki mnie miałaś dach nad głową, radosne dzieciństwo, miałaś wszystko co chciałaś...

- Ale tylko dlatego, że byłam Ci potrzebna! - wykrzyczałam - To nie było dla mojego dobra tylko twoich cholernych interesów. Nawet nie zaprzeczaj. Już wszystko wiem. Jesteście dla mnie nikim. - syknęłam - Jeszcze dziś się spakuję i więcej mnie nie zobaczycie. - mruknęłam i ruszyłam w ich stronę, aby przejść na górę.

-O nie. - chwyciła mnie za ramię i wbiła w nie paznokcie. Suka. Podniosłam wzrok patrząc jej w oczy. Mocno pociągnęła mnie w dół przez co upadłam jęcząc z bólu. - Może mu pomogłaś. - syknęła puszczając mnie. Wylądowałam na tyłku. Cholera, ale to brudno. - Ale zaraz za to zapłacisz. Będziesz tu tak długo, aż werbena zniknie z Twojego organizmu, a wtedy pójdziesz do ich domu i znajdziesz jego córkę. Tak bardzo nie chciałaś, żeby ktoś ją zabił, ale wiesz co? Ty będziesz winna jej śmierci. - prychnęła. Szybko chciałam wstać, ale nie miałam szans z wampirem. Zostałam pchnięta na ścianę, ból przeszył moje plecy.

Świetnie facet, którego uważałam za ojca patrzy na wszystko jakby był w pieprzonym kinie! A ona próbuję mnie skuć! Szybko rzuciła się w moją stronę, ale zrobiłam unik. Kolejny atak, ale ponowanie pudło. Wzięłam rozmach i z całej siły uderzyłam ją prawym sierpowym w twarz. Upadła. Jednym ciosem położyłam wampira! To całkiem niezły wynik. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mój triumf nie trwał długo, kobieta szybko się otrząsnęła i ponowanie rzuciła mną o ścianę. Tym razem dużo mocniej. Ał.

Nim zdążyłam się otrząsnąć poczułam jak szarpie mnie w górę. Jeden nadgarstek przypięła z jednej strony mojej głowy, a drugi z drugiej. Nie miałam szans usiąść, kajdany przyczepione do ściany utrzymywały mnie w pozycji pionowej.

-Do zobaczenia, córeczko. - zakpiła i oboje wyszli. Chyba nie... Poruszyłam rękami. Przecież nie zerwę łańcuchów. Ja tylko chciałam żeby było dobrze. Chciałam ich ratować... A teraz? Ja już nic nie chcę. Oparłam się głową o ścianę, z oka poleciała mi pojedyncza łza.







*******
Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to przy pracy z Kolem niedawno pojawił się rozdział. Zapraszam!

Nie wiem czy widać, ale staram się, żeby rozdziały były dłuższe niż w moich poprzednich pracach. Gwiazdki i komenatrze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro