Rozdział 26.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!



-Żyjesz jeszcze? - usłyszłam ten piękny brytyjski akcent. Dzięki Bogu, Klaus!

-Tak. - mruknęłam cicho. Nie miałam nawet siły, aby podnieść głowę i na niego spojrzeć. Poczułam jego dłoń na prawym nadgarstku i po chwili kajdany z jednej strony były zerwane. Chwilę później to samo stało się z lewej strony.

Nie miałam siły, aby stanąć na nogach i wpadłam prosto w ramiona blondyna. Próbowałam wstać, ale nie miałam na to nawet najmniejszych szans. Dłonie hybrydy szybko znalazły się na mojej talii, aby pomóc mi utrzymać równowagę. Jedną ręką mocno owinął mnie w talii, a drugą przeniósł na twarz. Lekko odchylił mi głowie i zmusił do otwarcia oczu.

-Dobra. Nic Ci nie podali. - mruknął - Jesteś po prostu wycięczona i osłabiona, ale nic Ci nie będzie. Poza tym, że na nogach to Ty nie staniesz chyba z tydzień. - prychnął.

-Mhm. - mruknęłam i oparłam głowę o jego ramię. Ludzie... On coś chyba do mnie mówi? Coś ważnego? Bo słyszę go jak przez mgłę...

- Nie pisałem się na bycie twoim księciem na białym koniu. - zakpił. Potem poczułam jego dłoń pod kolanami, a drugą powoli przesunął na plecy, po czym delikatnie podniósł mnie w górę.

Ojejku... Nie wiem czy jestem tak zmęczona, że nie wiem co się dzieje czy Klaus Mikaelson właśnie niesie mnie na rękach w stylu panny młodej. Powoli przeniosłam ręce w górę i złączyłam ja na karku pierwotnego. On mnie naprawdę niesie! Ale on jest uroczy, przecież mógł mnie uwolnić i tam zostawić. Wzięłam głęboki wdech, a do mojego nosa dotarł cudowny zapach mieszanki bourbonu i mięty.

Oparłam głowę o klatkę piersiową hybrydy. Wszystko mnie bolało, dosłownie każda część ciała. Ledwo byłam w stanie poruszać kończynami. W ramionach blondyna było mi tak ciepło, to miła odmiana po ponad dwóch dniach spędzonych w zimnym tunelu. Mój oddech powoli się unormował. Nie miałam nawet siły otworzyć oczu, ale nie spałam. Byłam przytomna, ale nic nie ogarniałam. Moje serce w dalszym ciągu biło jak oszalałe. Mniej bałam się Klausa niż Josie i Paula, ale jemu też nie ufałam w stu procentach. Przecież przez całe moje życie planował, że mnie zabije...

-Jeśli czujesz się tak jak wyglądasz to idź spać. - mruknął - I nie martw się, nic Ci nie zrobię. - zapewnił mnie i nie wiedzieć czemu mu zaufałam i jak ja zawołanie odpłynęłam. Bezsilna i bezbronna zasnęłam w ramionach paranoika i mordercy. No cóż, nigdy nie mówiłam, że jestem normalna.

~~~~~

Promienie słońca były coraz jaśniejsze i okalały całą moją twarz. W końcu niezadowolona uchyliłam powieki. Spało mi się tak dobrze. Łóżko było tak miękkie i wygodne jak nigdy wcześniej, ale miałam tak popierdolony sen jak nigdy wcześniej. W końcu otworzyłam oczy i w dalszym ciągu leżąc, rozejrzałam się wkoło. To nie był mój pokój. I na pewno nie mam tak twardej poduszki i sama siebie nie obejmuję w talii. Zamrugałam kilkukrotnie i z bólem przekręciłam głowę.

Kurwa. Ja spałam na Klausie. Matko. To nie był sen... To wszystko działo się naprawdę. Westchnęłam cicho. Chciałam się przesunąć, aby oddalić się od ciała hybrydy, ale nie byłam w stanie. Ból w całym ciele ograniczał każdy mój nawet najmniejszy ruch.

Mruknęłam pod nosem i po raz kolejny spróbowałam się poruszyć, ale przez moje ciało jedynie przeszła kolejna fala bólu. Nie fajnie.

- Nie wierć się. - mruknął pierwotny - Będzie tylko gorzej, przez ponad dwa dni wisiałaś ledwie żywa. Twoje nogi, ręce i plecy nie będą funkcjonować normalnie, przynajmniej przez jeszcze jeden dzień. - wyjaśnił i powoli poruszył ręką, którą mnie obejmował czym wywołał ciarki na moim ciele. Wysunął rękę przez co moje plecy całkowicie leżały na łóżku, tylko głowę miałam opartą o jego klatkę piersiową. - Jak się czujesz? - zapytał spoglądając na mnie.

-Wszystko mnie boli... - mruknęłam - Właściwie, dlaczego wziąłeś mnie do siebie? - zapytałam. Westchnął.

-Bądź co bądź, nawet Cię polubiłem i to przeze mnie byłaś w tarapatach, więc postanowiłem spłacić dług. - wyjaśnił.

-A dlaczego spałam w twoim łóżku z Tobą? - zmarszczyłam brwi.

-Moje widzi mi się. - zaśmiał się. Parsknęłam śmiechem, ale od razu poczułam ból w klatce piersiowej.

-Jak długo spałam? - wyszeptałam.

-Ponad dwadzieścia godzin. - odparł, spojrzałam na niego zaskoczona. Ponad dwadzieścia godzin?! Jakim kurwa cudem... Czuję się jakbym przespała maksymalnie dwie albo trzy.

-Strasznie długo... - mruknęłam.

- Patrząc na to wcześniej przeszłaś, to wcale nie tak długo. - stwierdził wstając z łóżka. Matko boska, wcześniej nie zauważyłam, że jest bez koszulki. On ma tatuaże... Ten człowiek to chodzący Bóg seksu. W takich momentach zapominam kim jest i co zrobił i mam ochotę go przelecieć... Pierwszy raz z kimś takim, oj działoby się. Uśmiechnęłam się pod nosem. - O czym myślisz, wariatko? - pokręciłam głową.

-O niczym ważnym. - uśmiechnęłam się lekko.

-Jesteś głodna? - spytał, a ja od razu skinęłam głową i chciałam się podnieść. Zbyt energicznie poderwałam się do góry i usiadłam na łóżku Klausa. Pisnęłam z bólu. Mikaelson od razu znalazł się przy mnie i chwycił mnie w pasie. - Wariatko, nie tak szybko. - syknął i pomógł mi się oprzeć, abym mogła siedzieć. Odetchnęłam z ulgą gdy mogę plecy dotknęły oparcia łóżka. - Zaraz wracam. Przyniosę Ci coś do jedzenia. - oznajmił i szybko wyszedł.



******
A jeśli ktoś jeszcze nie widział to wczoraj pojawił się rozdział w książce This is psychopath. Zapraszam!

Podobało się? To zostaw gwiazdkę i komenatrz. Do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro