Rozdział 30.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!

Stanęłam przed domem, w którym mieszkałam dziewiętnaście lat i wiecie co? Wcale nie miałam wrażenia, że to mój dom. To miejsce wydawało mi się tak obce... Pokręciłam głową. Muszę. Przełknęłam gulę w gardle. Dam radę, wchodzę zabieram co potrzebuję i wychodzę. Zrobiłam niepewny krok w stronę wejścia. Nagle poczułam jak Klaus chwyta mnie za dłoń. Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Wiem jak to jest żyć w kłamstwie i wcale nie jest łatwo przejść przez coś takiego samemu. Ja miałem rodzeństwo. Ty możesz liczyć na mnie. - oznajmił. Nadal sprawiał wrażenie niebezpiecznego i groźnego, ale wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Choć nie wiem czemu.

-Dziękuję. - mruknęłam - Nie wiem jak ja Ci się za to wszystko odwdzięczę... - pokręciłam głową.

-Przyjmuję zapłatę w naturze. - wzruszył ramionami i pociągnął mnie do drzwi. Roześmiana pokręciłam głową. - Ja nie żartuję. - mruknął i weszliśmy do środka. Dziwne... Myślałam, że Josie już przepisała na kogoś dom. A tu taka niespodzianka. Rozejrzałam się wokół. I nic. Tylko cisza. Nagle dłoń Klausa zacisnęła się na strzale, która była milimetry od mojej twarzy. Rozchyliłam usta i zaczęłam szybciej oddychać.

-Cóż za refleks. - warknęła Josie. Klaus złamał strzałę i opuścił na podłogę. Wzrok kobiety zawędrował w dół i zatrzymał się na naszych złącznych dłoniach. - Już się puściłaś? - prychnęła.

-Daruj sobie. - warknęłam - Zabieram swoje rzeczy i więcej się nie zobaczymy. - wyjaśniłam. Nie zwracając na nią uwagi, pociągnęłam pierwotnego za mną do mojego pokoju. Szybko złapałam walizkę i wrzuciłam do niej większość ubrań i kilka par butów oraz potrzebne kosmetyki z łazienki.

-Wszystko? - spojrzał na mnie. Skinęłam głową.

-Dziwnie jest opuścić dom, w którym spędziłam większość życia. - mruknęłam rozglądając się wkoło.

-Rozumiem Cię. - przytaknął - Chcesz jeszcze chwilę tu zostać? - pokręciłam głową.

- Nie. To już zamknięty rozdział. Czas na coś nowego. - stwierdziłam - Nie chcę tam schodzić, znowu jej widzieć...

- Nie daj jej tej satysfakcji. Nie pokazuj jej, że wygrała, bo to nie prawda. - spojrzałam na niego. Ma rację.

-Idziemy. - przytaknęłam i chwyciłam za rączkę walizki. Szybko zeszliśmy na dół. Tak jak myślałam kobieta stała przy drzwiach wyjściowych. Mocniej zacisnęłam dłoń na rączce walizki i ruszyłam w jej stronę. Drugą dłoń złożyłam w pięść i z całej siły uderzyłam ją w twarz. Upadła łapiąc się za policzek.

- To za spoliczkowanie mnie. - syknęłam - Choć zasłużyłaś na dużo więcej. To tylko kwestia czasu, zemszczę się. - uśmiechnęłam się tak fałszywie jak tylko umiałam. Spojrzałam na Nika i widziałam szok na jego twarzy. Po chwili jednak pojawił się na niej uśmiech. - Idziemy? - wzruszył ramionami i podszedł do mnie. Razem wyszliśmy z mojego domu. - Od razu lepiej. - uśmiechnęłam się i wzięłam głęboki wdech.

-Nie spodziewałem się, że ją uderzysz. - mruknął z podziwem.

-Wyznaję zasadę oko za oko, ząb za ząb. - wzruszyłam ramionami - Tyle. - oznajmiłam.

- Nie każdy jest w stanie uderzyć kobietę, która jest jak matka.

-Oddałam jej. - oznajmiłam - Zanim dowiedziałam się całej prawdy uderzyła mnie. Podniosła na mnie rękę. - warknęłam - Matka nigdy nie udrzyłaby dziecka, a ona to zrobiła. Później jeszcze w katakumbach, ale to było inaczej. Od razu jej oddałam. Cios za cios. - westchnęłam - Ej! - uniosłam głowę i spojrzałam na niego - Ty wiesz o mnie praktycznie wszystko, ja o tobie wiem tyle co mi rodzinka mówiła. No i legendy o strasznej hybrydzie Klausie Mikaelsonie. - zaśmiał się kręcąc głową.

-Więc co chcesz wiedzieć? - zapytał.


*******
Jeśli ktoś nie widział, na moim profilu wczoraj pojawił się kolejny rozdział w This is psychopath! Zapraszam!

A ja znów pracuję nad czymś nowym...

Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro