Rozdział 34.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!




Siedziałam z Klausem już od ponad dwóch godzin, było grubo po północy, ale ani ja ani niebieskooki nie byliśmy zmęczeni. Siedzieliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy i oglądaliśmy seriale.

Klaus coraz bardziej mnie do siebie przekonywał, nie był taki zły jak wszyscy mówią. Był dość porywczy, narwany i agresywny, ale przy tym lojalny przez co umiał zyskać czyjeś zaufanie. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i nie wbije mi noża w plecy, ani w przenośni ani dosłownie...

-Nudzi mi się. - mruknęłam, gdy Nik włączył kolejny odcinek serialu. Spojrzałam na mnie kątem oka, uśmiechnął się pod nosem i wyszedł. Serio? Przecież nie chodziło mi o to, żeby wyszedł. Debil...

Westchnęłam, zamknęłam oczy i powoli przeciągnęłam się do tyłu, aby się położyć. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Szybko uchyliłam powieki.

-Tęskniłaś? - zaśmiał się. W lewej dłoni trzymał butelkę whisky a w drugiej siano? Na chuj mu siano?

-Bez urazy, ale po co ci siano o północy w domu? Będziesz pasł zwierzęta? Nie widziałam żadnych. - mruknęłam. Przewrócił oczami.

- Mam siostrę czarownicę, to nie siano tylko szałwia. Kiedy to podpalę nikt nie będzie słyszał co się dzieje w pokoju. - wyjaśnił - Zabawne, o alkohol nie zapytasz? - zakpił.

-Akurat wiem do czego służy. - prychnęłam.

- Za moich czasów w wieku dziewiętnastu lat nie wolno było pić alkoholu. - pokiwał palcem.

-To wtedy już był alkohol? - udałam zdziwienie.

-Weź spierdalaj. - zaśmiał się i położył to swoje siano na talerzu po czym wyciągnął zapalniczkę z kieszeni i je podpalił. Zmarszczyłam brwi. I teraz nikt nic nie słyszy? Nice...

-Czyli co? To już? Nikt nic nie będzie słyszał? - zapytałam.

-Tak. To wszystko. Całe czary mary, nie patrz tak na mnie. Jestem hybrydą nie czarownicą. - prychnął - Jak chcesz zobaczyć coś lepszego to idź do Freyi.

-Podaj mi lepiej to whisky. - mruknęłam.

-Nie mam szklanek. Pijesz z gwinta albo nie pijesz wcale. - przechylił głowę w prawo, czekając na odpowiedź.

-No przecież mówię, żebyś mi podał. - powtórzyłam. Na jego ustach od razu pojawił się typowy dla niego uśmiech i rzucił mi butelkę trunku. Szybko ją otworzyłam i wzięłam pierwszy łyk. Skrzywiłam się przełykając ciecz. Nie często miałam okazję pić, bo rzadko wychodziłam ze znajomymi, ale gdy już miałam okazję to sobie nie żałowałam. Lubiłam się bawić. Alkohol poprawiał humor, więc raz na jakiś czas z tego korzystałam. Podałam butelkę Klausowi, ten szybko pociągnął duży łyk. Nie zrobiło to na nim wrażenia, zupełnie jakby pił wodę...

-Serio? - mruknęłam - I wy tak zawsze? Alkohol nic wam nie daje? - zakpiłam.

-Musimy wypić dużo więcej, żeby poczuć jego skutki. - wyjaśnił - Ale w końcu działa, tyle, że po kilku litrach a nie kieliszkach. - wzruszył ramionami siadajac obok mnie.

-Z jednej strony zazdroszczę, z drugiej wolę nie myśleć ile musicie wydać kasy, żeby się najebać. - parsknął śmiechem - No tak. Dla wampira to raczej nie problem. - przewróciłam oczami i odebrałam trunek od Klausa. Dobra nie skrzywię się teraz. Dam radę. Dam radę.

-Czemu tak patrzysz na flaszkę? - prychnął - Modlisz się o brak kaca jutro? - przewróciłam oczami.

-Nie. Staram się nastawić psychicznie żeby się nie skrzywić. - wyjaśniłam. Skinął głową.

-Myślisz, że to zadziała? - zapytał.

-Przekonamy się. - wzruszyłam ramionami.

~~~~~

Nie zadziałało, za każdym razem kiedy piłam, wykrzywiało mi mordę. To silniejsze ode mnie. W każdym razie. Pierwsza flaszka szybko się skończyła, więc Nik skoczył po drugą, a teraz kończymy czwartą. Oczywiście pierwotny wypił dużo więcej ode mnie, ale mimo to miałam wrażenie, że to ja jestem w gorszym stanie. Nie byłam pijana, ale miałam niezłą fazę.

-Właśnie. Zapomniałem, mówiłaś, że chcesz się zemścić na rodzicach. - zaczął, a ja spojrzałam na niego zainteresowana. - Chyba wiem jak można to zrobić. - westchnęłam.

-Wiesz co? Chcę zemsty jak niczego innego, ale nie wiem czy jestem w stanie patrzeć na cierpienie ludzi którzy mnie wychowali. - mruknęłam.

-To już zależy od Ciebie. - skinęłam głową. Z oczu poleciały pierwsze łzy.

-Zemszczę się. Zasłużyli na to. - wyszeptałam. Nik nic nie powiedział tylko przysunął się bliżej mnie i objął. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Mimo wszystko, fajnie jest mieć go przy sobie.

******
A na moim profilu kolejny rozdział w książce z Kolem, serdecznie zapraszam! 🖤

Podobało się? To zostaw gwiazdkę i komenatrz. Do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro