Rozdział 37.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!

Wraz z Klausem i Hope przechodzimy przez kolejną ulicę. Mała szła po środku, trzymając jedną dłonią za dłoń Klausa, a drugą za moją.

-To co? Skąd chcecie te lody? - mruknął.

- Na rynku jest super lodziarnia! Najlepsze lody w całym Nowym Orleanie. - powiedziałam pewnie. Spojrzał na mnie z ukosa.

- Po drodze miniemy dziesięć innych lodziarni. - prychnął.

-I? Idziemy do najlepszej! Prawda Hope? - spojrzałam na córkę hybrydy. Uśmiechnięta pokiwała głową.

-Tak. - pisnęła szczęśliwa. Uśmiechnęłam się zwycięsko i wytknęłam język patrząc na Nika. Mężczyzna jedynie pokręcił głową. Nic nie mówił po prostu ruszyliśmy w dalszą drogę. Po piętnastu minutach byliśmy w mojej ukochanej lodziarni. Mikaelson sam zaproponował, że zapłaci, więc nie zamierzałam się kłócić. Szybko dostałam podwójną porcję lodów, dwie gałki truskawkowych i dwie czekoladowych. Hope dostała waniliowe i malinowe.

-Jesteś dziwny. - mruknęłam, gdy Klaus nie wziął nic dla siebie. - Jak można nie kochać lodów? - prychnęłam. Przewrócił oczami.

-Jestem dziwny, bo jedzenie nie jest dla mnie najważniejszą wartością w życiu? - mruknął.

-Przecież mówię. - prychnęłam - To jest nienormalne. - stwierdziłam.

-Pójdziemy obok fontanny? - wtrąciła sześciolatka.

-Pewnie, kochanie. - odparł niemal od razu. I czy oni nie są uroczy? Ja przez nich cukrzycy dostanę! Uśmiechnęłam się pod nosem.

Szybko znaleźliśmy się na rynku. Od razu z Hope usiadłyśmy na murku przy fontannie.

- To tam się poznałyśmy. - mruknęła, pokazując Klausowi miejsce gdzie ją uratowałam. - W sumie to dzięki mnie poznałeś Vanessę. - uśmiechnęła się. Mówiłam już, że uwielbiam to dziecko? - Nie musisz dziękować. - dodała po chwili, a ja wybuchłam śmiechem. Kocham ją! Blondyn przecmwrócił oczami.

- Masz rację, Hope. To dzięki tobie poznałem Vanessę. - przeniósł wzrok ze mnie na córkę - Dziękuję. - mrugnął do niej. Zagryzłam dolną wargę. Może on mnie serio lubi. Siedzieliśmy przy fontannie jeszcze przez kilkanaście minut, Hope skończyła już swoją porcję.

- To Hayley? - spytałam wskazując na szatynkę idącą w naszą stronę.

-Yep. - skinął głową.

-Hej, nie chcę przeszkadzać, ale Rebekah zaproponowała, że zabierze Hope do zoo. - wzruszyła ramionami - Masz ochotę? - spytała córeczkę. Ta od razu pokiwała głową. Marshall chwyciła córkę za rękę, jednak nie zdążyły zrobić nawet kroku. Hope puściła rękę matki i szybko przytuliła Klausa ja pożegnanie. Znów uroczo. Uśmiechnęłam się pod nosem, dziewczynka oderwała się od taty i wpadła w moje ramiona. Ojejku! Tego się nie spodziewałam! Szybko objęłam rudowłosą. Po tym złapała dłoń matki i odeszły.

Kątem oka spojrzałam na hybrydę.

- Na pewno nie masz ochoty? - zapytałam unosząc w górę lody w rożku, po czym odgryzłam kawałek.

- Mam. - mruknął. Jednak zamiast spróbować lodów, czego się spodziewałam. Blondyn pochylił się w moją stronę i wpił w moje usta, przejeżdżając językiem po mojej dolnej wardze. Oderwał się ode mnie po minucie czy dwóch.

- Nie do końca o to mi chodziło. - mruknęłam uśmiechnięta.

-Wiem, ale nie wyglądasz na smutną z powodu jak to się potoczyło. - stwierdził szczerząc się. Spiorunowałam go wzrokiem. Wciąż dupek. - Masz plany na dziś? - zapytał. Zmarszczyłam brwi, ale pokręciłam głową. - Jest taki piękny dzień. Co powiesz na zemstę na rodzicach? - zaproponował.

-Czemu nie? Im szybciej to załatwię tym lepiej. - mruknęłam - Jaki jest plan?

-Powiedziałaś, że pragną śmierci, więc ich nie zabijemy. Proponuję uwięzienie ich w miejscu, gdzie trzymali Ciebie. Skujemy ich i zostawimy. Bez krwi w końcu uschną i zginą, ale to może trwać nawet wieki. Zależy od wampira, raz na jakiś czas tam pójdę i dam im krew, żeby żyli dłużej. - wyjaśnił. Skinęłam głową z uznaniem.

-Jesteś geniuszem zła. - mruknęłam.

-Dziękuję. - uśmiechnął się. To był komplement? Jeśli tak chce, to niech tak będzie.

******
Nowa praca już na moim profilu! Zapraszam!

A jeśli ktoś jeszcze nie widział, to na moim profilu od wczoraj jest nowa książka. Preferencje z the vampire diaries i the originals. Zapraszam!

Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani! 🖤🖤🖤

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro