Rozdział 38.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

80 gwiazdek = nowy rozdział!



Wraz z Klausem weszliśmy do mojego domu.

-Myślisz, że tu są? - zapytałam rozglądając się. Wziął głęboki wdech.

-Są. - mruknął, zmarszczyłam brwi patrząc na niego - Jako hybryda mam bardziej rozwinięty węch. Czuję ich. - pokiwałam głową.

Usłyszałam kroki na schodach. Mikaelson zareagował niemal od razu. Chwycił mnie za nadgarstek i pchnął za siebie, aby zasłonić mnie własnym ciałem. Wychyliłam się lekko zza pleców hybrydy, aby zobaczyć co się dzieje. Przed Klausem stanęli Josie i Paul. Byli szczęśliwi? Chyba nie myślą, że przyszliśmy ich zabić.

- No proszę, widzę, że naprawdę upadłaś na samo dno. - mruknęła. Przewróciłam oczami.

-Jeśli takie twoje zdanie. - wzruszyłam ramionami - Nie przyszłam rozmawiać. - prychnęłam.

- To chyba oczywiste. - syknęła - Przyszłaś tu z nim - wskazała na blondyna - ponieważ chcesz zemsty. - warknęła.

- Nie sądziłem, że masz w sobie na tyle siły, aby przyjść tu z nim i patrzeć na to jak Mikaelson będzie nas zabijał. - wyglądał na naprawdę zdziwionego. Parsknęłam śmiechem.

- Nie przyszłam tu z Klausem, aby was zabić. - zakpiłam - Powiedziałam, że się zemszczę. Obiecałam, że będziecie cierpieć tak jak nigdy wcześniej i zamierzam dotrzymać słowa. - warknęłam patrząc mężczyźnie w oczy. Pierwotny był szybszy niż się spodziewali. Zanim się zorientowali skręcił kark najpierw Paula, później Josie. Spojrzał na mnie.

-Chcesz tego? - zapytał. Skinęłam głową. Chwyciłam Josie, a Nik zajął się się Paulem. Szybko sprowadziliśmy ich do piwnicy i zakuliśmy, w bezpiecznej odległości od siebie

-Nie zerwą kajdan? - zmartwiłam się - Ty dałeś radę. - mruknęłam. Parsknął głośnym śmiechem.

-Powiedzmy, że mam trochę więcej siły niż przeciętny wampir. - wyjaśnił - Nie ma szans, żeby się wydostali. - uspokoił mnie.  Pokiwałam głową. Mam nadzieję, że ma rację.

-Długo będą nieprzytomni? - mruknęłam patrząc na wampiry, przypięte do ściany.

-Kilka godzin. Chcesz czekać aż się obudzą? - zapytał, patrząc na mnie kątem oka. Wciąż był skupiony na moich rodzicach. Pokręciłam głową. Po co mam czekać? Chciałam zemsty i ją dostałam.

-Nie. Chodźmy stąd. - zaproponowałam uśmiechając się. Skinął głową.

-Jak sobie życzysz. - objął mnie ramieniem i ruszyliśmy do wyjścia. Chwyciłam dłońmi drabinkę i ruszyłam w górę. Właśnie sobie uświadomiłam jak głupim pomysłem było założenie sukienki. Teraz Klaus może się bezkarnie gapić na moje majtki. Kurwa. Brawo ja. Pokonałam drabinkę tak szybko jak mogła i już po chwili wraz z Nikiem byliśmy na parterze, w moim domu. Zamknęliśmy drzwi od piwnicy. Szybko wyjęłam klucz z kieszeni i przekręciłam zamek. Westchnęłam głośno i przeniosłam wzrok na Nika.

-To już koniec? - zapytałam.

-Koniec. - odparł - Sami się nie wydostaną, a wątpię, żeby ktoś odważył się im pomóc. Marcellus nie zaryzykuje życiem swoich ludzi, a dobrze wie, że jeśli zrobi coś przeciwko mnie, to zemszczę się na nim i jego wampirach. - wyjaśnił.

-Mściwy jesteś. - stwierdziłam patrząc mu w oczy. Lekko uśmiechnął się pod nosem i położył dłonie na moich biodrach, po czym szybko przyciągnął mnie do siebie i wpił w moje usta.

-Lubisz to. - mruknął między pocałunkami. Przymknęłam oczy, gdy po raz kolejny zaczął mnie całować. Lubię go.

-Powinnam się o siebie martwić, kręci mnie sadystyczny wampir psychopata. - zaśmiałam się, gdy odsunął się ode mnie. Nic nie odpowiedział tylko znów przyciągnął mnie do siebie i złączył dłonie u dołu moich pleców. Jęknęłam, gdy jego język wdarł się do moich ust. Zaczął przeć do przodu przez co ja musiałam się cofnąć. W końcu moje plecy dotknęły ściany, ale to nie powstrzymało pierwotnego. Przeniósł dłonie na moje pośladki i uniósł mnie w górę, jednocześnie zmuszając mnie, abym objęła go nogami w pasie. Co z resztą z przyjemnością uczyniła. Nik zdawał się w ogóle nie zwracać uwagi, że trzyma mnie na rękach, jakbym nic nie ważyła.

-Gdzie twój pokój? - wymruczał między pocałunkami. Zaśmiałam się krótko.

-Na górze, pierwsze drzwi po prawo. - odparłam nim znów przywarł do mnie ustami. Mikaelson ze mną na rękach ruszył na piętro. Pisnęłam w jego usta, gdy w wampirzym tempie przeniósł nas do pokoju. Nawet przez chwilę nie przerwał pocałunku. Kopnął w drzwi, aby się zamknęły i rzucił mnie na  łóżko, przygniatając swoim ciałem...


********
Jest mi jednocześnie przykro, bo wiem jak blisko końca jesteśmy, ale jestem też podjarana, na myśl o nowych pracach haha. Nie wiem co czuję, ktoś pomoże?

Gwiazdki i komentarze mile widziane, do następnego rozdziału kochani!

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro