Rozdział 9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

70 gwiazdek = nowy rozdział!

Wiecie jak najłatwiej wpakować się w problemy? Ja wam powiem. Marcel wraz z moimi rodzicami kilka godzin temu poszli do piwnicy w naszym domu. Znaczy, że jest tam coś ważnego o czym po żadnym pozorem nie mogę wiedzieć. Co więc robię jako osoba odpowiedzialna? Wymykam się w nocy, aby sprawdzić co tam jest. Tak... Ciekawość to pierwszy stopień do piekieł.

Tak więc w za dużej bluzie i dresach ruszyłam do piwnicy w moim domu. Swoją drogą byłam tam tylko kilka razy, ponieważ nic tam nie ma. Znaczy od zawsze trzymali tam broń, później dowiedziałam się też, że więźniów Marcela. Coś mi jednak mówi, że tym razem to jakaś grubsza sprawa.

Postawiłam stopę na kolejnym stopniu prowadzącym do piwnicy i zobaczyłam wampira. Thierry. Oddany wampir Marcela, na moje szczęście, nie był zbyt inteligentny. Szybko do niego podbiegłam i nim się zorientował kim jestem, skręciłam mu kark. Powoli ruszyłam do przodu. Przede mną znajdowały się drzwi, dość masywne. Podeszłam do nich i nacisnęłam na klamkę. O dziwo, drewniana powłoka ruszyła i gdy otworzyły się na oścież ujrzałam blondynkę przykutą do kajdan. Weszłam do pokoju i ostrożnie zamknęłam za sobą drzwi, mimo że byłam tak cicho jak mogłam obudziłam blondynkę, która spojrzała na mnie przerażona. To ta sama dziewczyna, którą widziałam z Klausem na mieście.

-Kim jesteś? - warknęła. Białko jej oczu zmieniło się na kolor czerwony, a z ust wystawały kły. Okey... Czyli jest gotowa, aby się bronić. Zrobiłam kilka kroków w przód i ujrzałam na jej ciele masę ran, skoro się nie goją znaczy, że użyli werbeny.

-Jestem Vanessa Holt. - mruknęłam podchodząc bliżej - A Ty?

-Rebekah Mikaelson. - odparła. Jej nogi i ręce były przykute, to musiało ją boleć.

-Jesteś siostrą Klausa? - zapytałam niepewnie.

-A co? - syknęła - Jesteś kolejną, która chce mnie torturować... - prychnęła - Zmartwię Cię, nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego twoja rodzina i Nik się tak bardzo nienawidzicie... - mruknęła. Spojrzałam na nią zaskoczona, skoro nie wie o co chodzi, to po co się wtrąca? I dlaczego tu jest? Spojrzałam jej prosto w oczy, które były przepełnione bólem. Wszystko ją bolało, cierpi, ale nie wie dlaczego.

-Nie wiesz dlaczego tu jesteś? - zapytałam. Blondynka pokręciła głową.

-Domyślam się, że Nik coś zrobił, ale nie mam pojęcia co. I nie mam pojęcia, dlaczego to właśnie Marcel mnie tu uwięził...- wyszeptała, a z jej oczu poleciały łzy. Marcel był dla niej kimś bliskim, a mimo to ją uwięził...

Co się tutaj dzieje? Czy oni do reszty zwariowali? Okey może i jest pierwotną i siostrą Klausa, ale przecież jej krzywda nie skróci naszych cierpień...

-Marcel jest dla Ciebie kimś bliskim? - mruknęłam niepewnie i rozejrzałam się, aby znaleźć coś czym ją uwolnię z tych kajdan.

-Był miłością mojego życia. Myślałam, że jest. - wyszeptała z bólem - A on chciał się spotkać tylko po to, żeby mnie tu uwięzić. A teraz wraz z twoimi rodzicami mnie torturuje. A ja mu ufałam... - pokręciła głową. Przełknęłam gulę w gardle. Ona cierpi przez błędy brata... Tak jak moja rodzina przez mojego pra-pradziadka. Westchnęłam. Jeśli moi rodzice się o tym dowiedzą to mnie zabiją...

-Dobra. Słuchaj, bo mam mało czasu. Nie mam przy sobie nic czym mogłabym się bronić a Ty jesteś pierwszą, więc nie mam z Tobą szans. - mruknęłam patrząc jej w oczy. Na jej twarzy malowało się niezrozumienie. - Wyciągnę Cię stąd, ale musisz od razu uciekać.

- Dlaczego chcesz mi pomóc? - zmarszczyła brwi.

- Bo jesteś niewinna. Zresztą tak jak ja. - westchnęłam - Ale to teraz nie ważne, wiem jak to jest cierpieć przez błędy rodziny. - mruknęłam - Pomogę Ci, ale obiecaj, że się na mnie nie rzucisz i nie będziesz próbowała zabić! - poprosiłam. Uśmiechnęła się delikatnie.

-Chyba pierwszy raz ktoś chce coś dla mnie zrobić i to bezinteresownie. - westchnęła - Dziękuję. I cokolwiek zrobił mój brat twojej rodzinie, ja nie mam na niego wpływu... Przykro mi.

-Twój brat to już moje zmartwienie. - mruknęłam. Szybko podbiegłam do ciała Thierrego i sięgnęłam po klucz, który miał zawiązany na sznurku na szyi. Z kluczem wróciłam do blondynki. Najpierw uwolniłam jej ręce, a później nogi. Wampirzyca rozmasowała sobie nadgarstki.

-Dziękuję. - mruknęła z uśmiechem, skinęłam głową.

- Nie ma za co. A teraz leć, bo inaczej będę miała problemy... - pokręciłam głową. Blondynka szybko skinęła głową i wampirzym tempie uciekła, a ja powoli ruszyłam do swojego pokoju. Jeśli ktoś mnie teraz zauważy to będę miała przesrane... Rozglądając się wokół, po cichu udało mi się dotrzeć do pokoju. Zamknęłam drzwi i rzuciłam się na łóżko. Sen. Chcę spać...





****
Jeśli ktoś jest ciekawy co się u mnie dzieje, to łapcie mały spoiler.

Wena dopisuje i już zabrałam się za pisanie kolejnych prac 😜

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro