XI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry przepraszam! Rozdziału długo nie było, a poza tym jest krótki i raczej niezbyt ciekawy :/

Harry – 18 (19 rocznikowo)

Louis – 17

Louis – 2 października 2016 rok

Siedziałem na wysokim stołku barowym, wpatrując się w postać Harrego, który smażył mi bekon na patelni. Nadal nie widziałem w tym sensu, kiedy jedna strona była spalona dosłownie na czarno, a druga ledwo przysmażona, jednakże to Harry był tutaj mistrzem kulinariów, a podziwianie go rankiem, było cudowne.

- Wiesz spałem dzisiaj u Eleanor – zaczął rozmowę, mieszając dużą, drewnianą łyżką na teflonowej patelni. Zmarszczyłem brwi, patrząc jak jego wyraz twarzy zmienia się powoli. - I ona chciała, no wiesz, coś więcej.

Poczułem nie miłe ukłucie w sercu. Pamiętam po dziś, jak Harry mówił mi, mając zaledwie 13 lat, iż chciałby przeżyć pierwszy raz z najbardziej ukochaną mu osobą. Nie wiedziałem dlaczego, ale w pewnym stopniu byłem zazdrosny, iż to miało być Eleanor, a nie ze mną. Och, okej chyba powoli rozumiałem fakt, że zakochuję się w moim najlepszym przyjacielu. Tak, tak, powinienem dostać order najszybszej reakcji na zakochanie, jednakże teraz jestem pewien swoich uczuć. Harry mnie pociąga seksualnie, jak i uczuciowo. Fizycznie i psychicznie. Tak jakby mój penis w spodniach miał erekcję, a penis w sercu miałby tą miłosną erekcję. Mniejsza z tym, Harry nie podzielał mojego uczucia, a tak przynajmniej mi się wydawało.

- R-robiłeś to z nią? - zapytał udając, że jest mi to obojętne, chociaż chłód na moich nagich udach, wskazywał na to, że wcale nie byłem tak bezuczuciowy.

- Oczywiście, że nie – uśmiechnął się do mnie, a w jego policzkach znów zrobiły się urocze wgłębienia. - Myślę, że ... nasz związek jest trochę, uhm, no wiesz, nie taki jak powinien być. To skomplikowane, kochanie, okej?

Przytaknąłem lekko, czując jak moje serce oblewa się bitą śmietaną. Dla niektórych seks wydawał się przypieczętowaniem na wieki, więc co by było, gdyby i Harry tak myślał, baraszkując z El? Nie do pomyślenia. Na moje szczęście Harry jest wciąż delikatnym prawiczkiem, tak jak ja. Śmiesznie by było, gdybyśmy mogli je stracić w tym samym czasie, tej samej godziny, w tym samym łóżku, robiąc to wszystko ze sobą ... Nie, Louis. Harry lubi dziewczyny.

- Harry, zaraz spalisz mi dom!

***

Nie mogłem już dłużej wytrzymać jazgotu Eleanor. Jej usta kłapały jak kombajn, a do tego ta gestykulacja, że nie raz przywaliła komuś w twarz. Może to było specjalnie, szczególnie, kiedy uderzyła mnie z otwartej dłoni. Nie lubiła mnie, to było dosyć jasne. Zazdrość czyni cuda, szczególnie, kiedy Harry częściej rozmawia ze mną, niż z nią.

- Harry, jesteś dupkiem – dziewczyna w końcu zakończyła swój życiowy wywód. Ach, no tak, przez całe dwadzieścia pięć minut przerwy robiła wielki sajgon, o to, że Harry ją zostawił rano, idąc do mnie. No i świetnie! To ja jestem jego kochaniem, ona co najwyżej może podłogi językiem zamiatać.

- Uspokój się, znowu masz okres, tak? - zapytał śmiejąc się od ucha do ucha, na co i ja zarechotałem. Cóż, nie lubiłem być świadkiem ich kłótni, bo zazwyczaj właśnie wtedy czułem się jak gówno. Małe, głupie gówno, chodzące w kolorowych spódniczkach oraz makijażu do szkoły. Jednakże, lubiłem to, jak Harry się za mną stawiał w takich sytuacjach. Nienawidził, kiedy ponosiłem jakieś winy.

- Pieprz się, Harry! - wykrzyknęła, rzucając w niego swoim nadgryzionym jabłkiem. Jej twarz była pełna agresji, a nieprzyjemne zadarcie nosa, postarzało dziewczynę.

Loczek nie wytrzymał długo. Już po pierwszej minucie ciszy, po prostu wyszedł. Zaproponował mi pójście z nim pod salę biologiczną, jednak ja chciałem najpierw zjeść chociażby połowę swojego makaronu z sosem.

Jadłem cicho, tak, aby El się zaraz na mnie nie rzuciła. Czułem między nami napięcie, niewygodną sytuację. Dlatego już po kilku przełykach, zdecydowałem się wstać, jednak ręka dziewczyny zatrzymując mnie, skłoniła mnie do wrócenia na swoją pozycję.

Popatrzyłem na nią z lekkim niedowierzaniem. Jej oczy były pełne łez, jakby zaraz miał runąć z nich wodospad. Rozdarcie i frustracja w moim ciele, wzrastało z każdą sekundą. Powiedź coś kobieto!

- L-louis? - woah, czy ona ... ? Ona właśnie ...? Powiedziała moje imię poprawnie? Może zapiszmy ją od razu na konkurs ortograficzny, bo z takim przełomem życiowym zajdzie daleko. - Musisz o czymś wiedzieć.

Cóż, chciała mnie przeprosić? Naprawdę?

- Słucham.

Brunetka westchnęła, pozwalając kilku łzom spłynąć po swoich policzkach. Poniekąd naprawdę mnie to ukłuło. Mimo, że nasze relacje nie kwitły, El nie była złą dziewczyną. Może czasami miała gorsze dni, ale kto ich nie ma?

- Harry ... - zaczęła zanim nie wybuchnęła histerycznym płaczem – Harry zrobił to ze mną.

Zacisnąłem pod stołem pięści, a moje oczy lekko zwilgotniały. Nie wiedziałem, jak nazwać ten stan. To nie była zazdrość, to był czysty zawód. Oni się ...? Uprawiali seks?

- Wiesz, było naprawdę fajnie, ale Harry to kutas. Myślę, że nie warto go darzyć tym uczuciem, które ty do niego masz.

Skąd ona wiedziała o moich uczuciach!? No dobrze, byłem łasy co do nastolatka i czasami oczywisty, ale jak widać Styles tego nie zauważa.

Harry spał z dziewczyną, okłamał mnie. Zszedłem na drugi plan. Nie chciał mnie informować o swoim pierwszym razie? Od zawsze mówiliśmy sobie, że kiedy to zrobimy, nie ma opcji, abyśmy sobie tego nie opisali. Nie wiedziałem, co mam czuć. Pewna zgryzota opanowała moje wnętrze, bo po prostu się zakochałem. Zakochałem się w chłopcu, który definitywnie nie podziela moich uczuć. Nie ma tej samej orientacji, co ja. A co w tym najzabawniejsze, ja sam zacząłem się gubić w swoich uczuciach. Czy jestem biseksualny, homoseksualny, a może Hazzoseksualny? A do tego wszystkiego dochodzi strach. Bałem się, że Harry może chcieć mnie w jakiś sposób wykorzystać, bo czy on właśnie nie wykorzystał El?

Wyszedłem ze stołówki, nawet nie obdarzając dziewczyny spojrzeniem. Byłem zbyt zapatrzony na swoje buty, iż nie zobaczyłem tego jak Eleanor wystawia mi środkowy palec.

Wtedy właśnie, popełniłem najgorszy błąd w moim życiu.

- Z-zayn? - moje oczy piekły, ale przez telefon udawałem, że nic takiego nie miało zdarzenia. - Chciałbym, uhm, pogadać. - przygryzłem swoją wargę, słysząc zaspany głos mulata na linii. - Nie, nie, to nic ważnego, po prostu chciałbym czegoś z Tobą spróbować.

Czy ktoś wam mówił, że pochopne decyzje, prowadzą do katastrofalnych konsekwencji? Nie? No to mówię wam to teraz, na własnym przykładzie.

----

Dziękuję za wszystko!

Poza tym, następny rozdział jeszcze będzie z takim Zouis i wql, ale potem już Larry af, bo za dużo Zayn'a w tym FF :") xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro