XII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przepraszam, że tak długo nie było plus, że to jeden z najchujowszych rozdziałów ever, dajcie mnie do rekordów Guinessa :")

Harry – 18 (rocznikowo 19)

Louis – 17

Zayn – 20

Louis – 2 / 3 październik 2016

Cóż, dzwoniąc po Zayn'a nie miałem zbyt dużo w głowie. Możliwe było to, iż o moje uszy odbijała się jakaś stara piosenka Mariny, cudownie uspokajająca mnie przed głupotą, gafą, błędem jaki popełniłem.

Wsiadłem w autobus z numerem 23, jadącym na dzielnicę Malik'a. Dosyć bogato wystrojone domy, większe wille, a nawet apartamenty z basenem na dachu. Rodzice Zayn'a byli cholernie dziani, nawet nie mogłem zaprzeczyć, iż mulat był rozpieszczony. Chociaż nie zawsze wszystko na rzut oka wydaję się takie, jakie jest naprawdę.

Z westchnieniem wyszedłem z pojazdu. Mogłem to jeszcze skonsultować z Niall'em, jednak ten prawdopodobnie nakrzyczał by na mnie, mówiąc, jak bardzo nierozsądny i absurdalny jest mój pomysł. Wolałem nie ryzykować. Blondyn na pewno powiedziałby wszystko Harremu, a loczek umie wybić mi wszystko z głowy, no prawie. Nigdy nie wybiję mi z niej uczucia, które do niego darzę. Które wzrasta z dnia na dzień, a moje serce wręcz pęcznieje pod jego naciskiem. Chciałbym po prostu komuś puścić parę. Zwierzyć się ze wszystkie, co czuję do zielonookiego. Jednak sprawa z tym, iż przespał się z El, chodziła mi po głowie. To, że Harry tak łatwo umie się pobawić nie zważając na konsekwencję, to nie znaczy, że ja nie mogę. Ba, on mógł ją zapłodnić! Ja przynajmniej w ciąży z Zayn'em nie będę mógł być.

- Uhm. - westchnąłem cicho, kiedy moja ręka chciała zapukać do drzwi rezydencji Malik'ów, ale te zostały otwarte przed moim nosem. - Z-zee?

Chłopak stał przede mną w samych bokserkach z lekkim wybrzuszeniem. Jego oczy były zamglone, a powieki ciężkie. Cóż, z tego co pamiętałem, dzwoniąc, obudziłem go. Już chciałem wyjść, wycofać się z tego planu, zacząłem kręcić głową i się wycofywać, ale ręka Zayn'a spoczęła na moim ramieniu.

- Louis, wejdź.

Z wątpliwościami przekroczyłem próg domu Malik'ów. A co jeśli jego rodzice są w domu? Stanąłem w środku przedpokoju, szybko zdejmując butki. Patrzyłem się na czubki swoich palców, kiedy Zayn zamykał drzwi. Kusiło mnie spojrzeć w górę, ale wiedząc, że mulat jest tylko w bokserkach robiło mi się gorąco. Co by powiedzieli rodzice, gdybym wyznał im swój pociąg do chłopców? Gdyby wiedzieli, że nie czasami masturbuję się do gejowskiego porno, a jakiś czas temu mój najlepszy przyjaciel doprowadził mnie na szczyt przez wyjadanie mojego odbytu.

- Uhm, przepraszam, nie zdążyłem się ubrać. - chłopak mówiąc drapał się po szyi, a moim oczom nie mógł umknąć jeden z jego nowych tatuaży. Tym razem był od wewnętrznej strony bicepsu. Jakieś napisy, może cytat, kawałek wartościowej piosenki? Lubiłem jak Zayn mi o nich opowiadał, było to bardziej ciekawe aniżeli słuchanie ile rodzajów pizzy Niall zjadł na wakacjach. - Wiesz, idź do salonu, ja się ubiorę i przyjd ...

- Nie! Nie ubieraj się! - zbyt nachalnie złapałem nadgarstek chłopaka, zatrzymując go. Dopiero po kilku sekundach, zdałem sobie sprawę, co tak naprawdę powiedziałem. - Znaczy, m-możesz się u-ubrać, ale to b-bez sensu, n-nie ważne.

Ciemnowłosy wypalał swoim wzrokiem rumieńce na mojej twarzy, w dodatku robił to umyślnie. W końcu jednak zdecydował się usiąść ze mną w salonie, nie ubierając się. Widok jego bokserek i malutkiego wybrzuszenia, gdzie był jego penis przyprawiał mnie o zażenowanie. Czułem, że postępuję źle.

- Okej, powiedź mi, czego chcesz spróbować? - chłopak zapytał mnie na wstępie, wywołując jeszcze większe rumieńce na mojej twarzy.

- To trochę, uhm, nietypowa propozycja – nie wiedziałem, jak mam spleść ze sobą słowa. - Uhm, chciałbym zrobić coś z Tobą, znaczy, tak, żeby nie bolało – dodałem po chwili namysłu. Nie czułbym się dobrze, gdyby mój pierwszy raz był szybki i bolesny. - Chcę s-stracić z Tobą, uhm, dziewictwo? - zmieniłem swoje twierdzenie w pytanie, nawet nie ważąc się podnieść głowy. Nie, to był zły pomysł. Chcę się wycofać, ale wiem, że jest za późno, kiedy mulat chwyta mnie za rękę i ciągnie do swojego pokoju.

***

- Na pewno tego chcesz? - ciemnowłosy wisiał nade mną, kiedy ja paliłem się ze wstydu, zakrywając swojego penisa dłonią. Wyjaśniłem mu całą sytuację z Harrym, a on jedynie nakłonił mnie do tego. Powiedział, że to świetny pomysł i koniecznie powinienem to zrobić właśnie z nim. Nie brzmiało to jak pułapka, choć chłopak był dość podejrzany. - Jak wejdę to będzie boleć.

Przełknąłem ślinę, patrząc na wysmarowanego kleistą substancją penisa studenta. Może zachowywałem się dość irracjonalnie, chcąc jak najszybciej stracić coś, co wcale nie oddaje mojej osoby, jednak Harry mógł to zrobić, więc dlaczego ja nie? Wątpię żeby Harry był wtedy na dole, cóż Eleanor nie wygląda na taką, która ma penisa, jednakże musiał się dobrze bawić posuwając ją.

- Chcę Zayn, tylko delikatnie, proszę.

Chłopak rozsunął moje nogi z uśmiechem patrząc na małą rączkę zakrywającą mojego penisa. Cóż, niezbyt chciałem żeby go oglądał, szczególnie, że wszyscy na tym cholernym świecie mają potwory w swoich majtkach, a ja mam co najwyżej rozjechanego przez samochód towarowy Pikachu.

- Nie kryj go, chcę Cię widzieć – mulat odsunął moją rękę z krocza, patrząc jak mój już twardy członek obija się od brzucha.

Ciemnowłosy przysunął się do mnie, a czubek jego penisa stykał się w moimi pośladkami. Bawił się, wsuwając i wysuwając go spomiędzy nich. Czy on sobie leci w kulki? To denerwujące czuć jego penisa przy swojej dziurce, ale nie mieć go w sobie. Rozzłoszczony tym uczuciem, chciałem coś powiedzieć, odburknąć, mruknąć w proteście, jednak moje oczy szybko się zaszkliły, a krzyk uciekł z gardła.

- Nie, przestań, już nie chcę. - buntowałem się, kiedy Zayn zaczął pogłębiać. To nawet nie była połowa, tylko jakiś malutki procent tonący we mnie. Bolało i piekło jak cholera, nawet po tym cholernym, wcześniejszym rozciąganiu, które odbyłem przed przyjściem do brązowookiego. Wolałem być ubezpieczony, bo pewnie jak teraz, nie zapytałby się, czy się rozciągnąłem. Pieprzony Malik.

- Dawaj, Louis. Zaraz przejdzie. - uspokoił mnie w swój arogancki sposób, dopychając penisa w moim wnętrzu. Zacząłem płakać i zgrzytać zębami. Nie podobało mi się ani trochę. Myślałem, że jest to trochę bardziej przyjemna czynność, sądząc po tych wszystkich niecenzuralnych filmikach, które obejrzałem. Przecież oni byli szczęśliwi robiąc to, kiedy ja ledwie mogłem przełknąć ślinę z bólu.

***

Wstałem dosyć wcześnie, kiedy światło słoneczne nieprzyjemnie łaskotało moją twarz. Podniosłem się na łokciach, mrużąc oczy na nieco inną niż zawsze barwę pokoju. Zielony, ciemny pokój było tym, co od razu cisnęło mi się na usta. Wielki szklany regał z książkami, głównie Harry Potter, w kącie komoda z ubraniami, a samo łóżko na którym przebywałem znajdowało się na lekkim podwyższeniu. Nieocknięty ze snu, próbowałem się wybudzić. Szczypałem swoje ramię, mrugałem szybko oczami, aż w końcu mój wzrok skierował się na śpiącego tuż obok mulata. Jego ciemne włosy porozrzucane były po białej jak śnieg poduszce, co dawało całkiem śmieszny kontrast. Jego rysy były mocno zarysowane, nawet kiedy spał, wyglądając jak nieszkodliwy niedźwiadek.

Jednak po chwili mój umysł otworzył się na wczorajszą sytuację. Ja i Zayn, łóżko i lubrykant. Gdzieś w tym były prezerwatywy, a przynajmniej taką mam nadzieję. Nie mógłbym sobie wyobrazić posiadania w sobie nasienia Malik'a. Całkiem komiczne, spałem ze swoim wrogiem, choć nie do końca. Od zawsze niezbyt się lubiliśmy, teraz między nami jest odrobinę lepiej, ale cholera. Zayn dopiął swego, jak mówił. W końcu mnie przeleciał, a ja sam go do tego zachęciłem. Kolejna komiczna sytuacja do mojej własnej karuzeli śmiechu. Dałem mu siebie jak na wyciągnięcie ręki, co było tak bardzo pochopne. Wzorowałem się zachowaniem Harrego, które niekoniecznie mogło być dla mnie korzystne.

- Zayn? - szturchnąłem chłopaka, ale ten jedynie bardziej wtulił się w kołdrę, zaciskając dłoń u dole mojego brzucha. Och, oczywiście wciąż byłem nagi, gdyby moje zażenowanie mogło być jeszcze większe. Przecież ono już wyszło poza jakąkolwiek skalę, a przeszywający ból u dołu pleców wcale w tym nie pomagał.

Sięgnąłem po swoje bokserki, które leżały na stoliku nocnym i ze zgrozą w oczach odziałem je na siebie. To nie tak, że byłem panem wiecznie schludnym, jednak świeża bielizna to podstawa podstaw.

Wyszedłem spod kołdry, zakładając swoją wczorajszą koszulkę. Niewiele myśląc, biorąc telefon po drodze, skierowałem się na balkon. Przycupnąłem na krzesełku, podwijając nogi do brzucha. Powoli zaczęły uchodzić ze mnie emocje. Żałosne skomlenie wychodziło z rozwartych usteczek, podczas mojego histerycznego płaczu. Widząc paczkę papierosów Zayn'a na stoliku, postanowiłem jednego podkraść. Podpaliłem go obok widniejącą zapalniczką i mocno się zaciągnąłem. Trwało to całkiem długo, aż nie odważyłem się zadzwonić do niego.

- Harry? - zacząłem, pochlipując, kiedy w moje czerwone, napuchnięte oczy wiał zimny, poranny wiatr. - Wszystko spieprzyłem.

- Och, hej Lou! - na drugiej linii usłyszałem cichy chichot Harrego, który mimo wczesnej pory już był na nogach. - Właśnie zrobiłem wszystkie zaproszenia, trochę oldschool'owo, bo na papierze, ale właśnie o to chodzi! - przerwał na chwilę słysząc moje ciche wciąganie noska. - Hej, hej, skarbie, płaczesz?

O jakich zaproszeniach mówił Harry? Ach, jak mogłem zapomnieć. Przecież ten chłopaczyna już za tydzień ma swoje dziewiętnaste urodziny. Nie chciałem psuć mu tej chwili swoją głupią błazenadą. To ja popełniłem błąd, nie on.

- Uhm, nie, ja po prostu – spojrzałem się daleko w horyzont, zaciągając się papierosem. – Mam katar.

Rozmawialiśmy chwilę, a nastrój Harrego stanowczo poprawił mi humor. Był taki zadowolony ze swoich urodzin, mówiąc, iż te chwile chciałby spędzić ze mną, w szczególności. Rozdeptany pet, już dawno leżał na podłodze balkonu, kiedy loczek przeszedł do innego rodzaju rozmowy.

- Ja i El zerwaliśmy – coś przewróciło się w moim brzuchu, ale nie byłem pewien, czy ze szczęścia, czy z przykrości jaką Harry musiał czuć. - Powiedziała, że jeżeli nie chcę z nią uprawiać seksu, to równie dobrze ona nie chcę być ze mną w związku.

Mój oddech zamarł, a palce u stóp podkurczyły się. Eleanor, najbardziej egoistyczna dziewczyna jaką znałem, znów dopięła swego. Okłamała mnie w taki sposób, że czułem się upokorzony w stokroć. Zrobiłem coś, co uważałem za słuszne, a tym nie było. Cholera jasna, oni ze sobą nie spali! Harry nadal czekał na kogoś odpowiedniego, a ja straciłem to przy pierwszej lepszej okazji. Chciałbym cofnąć czas i przywrócić moje dziewictwo na swoje miejsce.

- T-tak mi przykro, Harry – nie kryłem już płaczu. Zacząłem głośno chlipać, oddając swoje uczucia zimnemu powietrzu. Loczek myślał, że to przez jego sytuację z dziewczyną, jednak nie wiedział tego, jak bardzo źle czułem się z samym sobą, przypominając, co wczoraj robiłem z Malik'iem. - Kocham Cię. - szepnąłem przez płacz, mając cichą nadzieję, że Harry tego nie usłyszy.

- Ja Ciebie też, LouLou i to bardziej niż myślisz.

----

Także ten ... ok, nie wierzę w to FF xDDD Postaram się je lepiej robić, naprawdę ;-; obiecuję na mały paluszek!

Dziękuję za wszystko <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro