Poza zrozumieniem, poza winą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak, zdecydowanie zaczynało mu się to podobać.

Boże, żeby tylko. Cholera.

Mógłby się zakochać w tym chłopaku. W tym przeklętym Shigeru.

Który powstał najpewniej jako produkt pewnej rzeczywistości wychowania i wydawał się skomplikowaną, trudną figurą.

Kyoutani przekonywał się o tym z dna na dzień. I może powinien trzymać się na dystans, skoro w jego życiu nie brakło już ludzi ani trudnych, ani skomplikowanych. Ani rozmaitych innych indywiduów.

A przecież nie mógł się oprzeć wzrastającemu pociągowi. Teraz prześladował go nie tylko wygląd, a i charakter.

Shigeru Yahaba, huh?

Może kiedyś będzie żałować, wspominając to imię.

Na pewno zaś będzie żałować, jeżeli nie rzuci się przed siebie z podniesioną przyłbicą, za tą odrobiną nadziei.

Tak, Kentarou potrzebował... czegoś. Trudno powiedzieć czego, bowiem „sens" to za dużo, a „rozrywka" za mało i zbyt błahe. Odmiany czy pociechy?

Jakkolwiek by nie zwać, ujawniło się owo, diabli wiedzą skąd, w osobie rówieśnika o orzechowym kolorze włosów.

Widocznie tak miało być. Kim Kyoutani był, ażeby to kwestionować?

x

Yahabie dopisywał humor. Wyjątkowo wprost dobry humor, którego sam po sobie się nie spodziewał, ale skoro już był - nie pogardził. Nie przeszkadzała mu szkoła, pasowała możliwość przycupnięcia z Kentarou na ławce niedaleko szkoły po treningu. No, hipotetyczna możliwość, która przyszła mu do głowy. Miał zamiar to zaproponować i liczył, że kolega z drużyny się zgodzi.

Nie przeliczył się zresztą.

x

- Jesteś... - Kyoutani przerwał na chwilę, przypatrując się swojemu rozmówcy uważnie. Ostatnio wydawał się obserwować baczniej, wysilać, ażeby spostrzec więcej, zrozumieć. Może to dobrze, może nie źle. Zwłaszcza w podobnej sytuacji, kiedy siedzieli sami, nikt nie przeszkadzał, ba, panował ogólny spokój. - ...zirytowany z jakiegoś powodu? - zaryzykował.

W sukcesji tych słów na twarzy Yahaby faktycznie pojawił się zirytowany grymas. Właściwie bliższy już złości.

Choć ten rozumiał tak bazowe fakty jak to, że Kentarou nie chciał go obrazić, czy to, że powód pogorszenia jego humoru jest co najmniej absurdalny, niewiele to pomogło. Naprawdę czuł się podjudzony. I jak wiedział z doświadczenia, pewnie będzie już tylko gorzej, czyż nie? Zaraz coś powie, Kyoutani mu odpowie - i pewnie się zacznie.

Cholera, może najlepiej już się wycofać.

- Nienawidzę tego zdania najbardziej ze wszystkich - wyjaśnił szorstko. - Dlaczego na okrągło wszyscy uważają, że jestem zirytowany? Co ja, do diabła, robię źle?

Rozmówca przypatrywał mu się z wielką uwagą, która być może pokryć miała jego małomówność. Nie zmieniał przy tym też pozycji, siedząc prosto, z dłońmi opartymi o kolana.

- Naprawdę cholernie mnie to drażni - dodał Shigeru, tym razem z wymuszoną obojętnością, którą można by uznać za lepszą opcję. Hamowanie emocji. O ile udałoby się utrzymać je na wodzy dłużej.

Czar chwili jednak raczej prysł, skoro czuł wyraźnie, że jego nastrój został zadrażniony i nie wyzbiera się z tego w przeciągu sekundy, jakby wymagała dalsza rozmowa.

Życie choleryka.

- Zwijam się już do domu - zdecydował wreszcie i zaraz stał już na nogach. - Wybacz. Może koniec końców nie jestem w humorze - dopełnił na odchodnym.

Ale przynajmniej Kyoutani nie był jednym z tych, którzy wprowadzali go w stan amoku. To chyba należałoby uznać za plus. I znak? Czy też coś takiego...

x

Kentarou naprawdę nie rozumiał tego chłopaka. Chyba ni trochę, co było... co najmniej kłopotliwe. I raczej sugerowało, że nie powinien się z kimś takim zadawać.

Może koniec końców na samym początku nie mylił się co do Yahaby i nie warto było coś zmieniać.

x

Ze swojej strony - Yahaba nie sądził, żeby zrobił coś złego. Bez przesady. Każdy ma swoje legendarne gorsze dni. Jego nie są chyba aż tak częste, żeby miał przekraczać limit.

Bez przesady.

Świat niech będzie wyrozumiały. Inni też są humorzaści. To nie tylko on. Wielu mu podpadło, najwyżej mimochodem się za to odpłacał.

Nie chciał się czuć jakkolwiek winny. Cichy głos sumienia zignorował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro