💫~1~💫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Perspektywa Adele*

~Boże zanudzę się w tym helikopterze na śmierć... Czemu ci strażnicy muszą być tacy nudni...~pomyślałam, kiedy leciałam do mojego „nowego domu", którym jest największe i najbardziej strzeżone więzienie świata zwane krótko Nanba

Nagle jacyś dwaj strażnicy złapali mnie za ramiona i zmusili mnie do wstania. Wyszliśmy z helikoptera i stanęliśmy przed jakimś mężczyzną podobnym do małpy.

-Puście ją...-powiedz zielonooki strażnik, a dwoje pozostałych mnie puściło.

Patrzyłam na człowieka małpę. Zaczęłam się cicho śmiać, bo według mnie wyglądał śmiesznie, kiedy miał poważną minę.

-Numerze osiemdziesiąt jeden chodź za mną...-powiedział po chwili i zaczął iść.

Ja nie miałam jak uciec, więc poszłam za nim. Szłam tak za pomarańczowo włosym aż w końcu doszliście do jakieś celi. Mężczyzna otworzył drzwi i coś tam gadał do więźniów, kiedy nagle powiedział, abym weszła do celi. Posłusznie weszłam do środka i poczułam na sobie wzrok trzech więźniów.

~Hmm... Nie wiem, czy oni patrzą się na mnie, bo jestem jedyną dziewczyną, czy dlatego że jestem lisim demonem... A może chodzi o jedno i drugie?~zadawałam sobie setki pytań w głowie póki nie podszedł, a raczej nie podleciał do mały chłopiec z białą jak ściana skórą.

-Kim jesteś?-zapytał, latając dookoła mnie.

  -Jestem nowym więźniem i mam na imię Adele. A wy?-powiedziałam miłym głosem.

-Ja jestem Qi, ten czarno włosy to Liang, a ten mały co lata wokół ciebie to Upa.-powiedział facet z zielono-szarymi włosami.

Patrzyłam na każdego z nich po kolei, kiedy nagle do celi wszedł ten sam strażnik, co mnie tu przyprowadził. I powiedział, że więźniowie z innego budynku chcą by chłopaki przyszli do jakiejś sali gier. Mężczyzna nie chcąc mnie zostawiać samej w celi, powiedział, bym ja też tam poszła. Wyszliśmy z celi i zaczęliśmy iść do sali gier. Szłam za Qi, więc jak wejdziemy do pomieszczenia, to mnie nikt nie zauważy. Po jakimś czasie doszliśmy do celu. Kiedy weszliśmy do środka, usłyszałam wiele męskich głosów, ale zamiast zajmować się, do kogo należą głosy, moją uwagę przykuł stół bilardowy. Podeszłam szybko do stołu i wzięłam kij. Uderzyłam kijem w białą bilę, a reszta wpadła do dziur. Uśmiechnęłam się zwycięsko i zaczęłam machać wesoło ogonem, ale przypomniało mi się, że nie jestem tu sama i spojrzałam na chłopaków. Wszyscy wpatrywali się we mnie jak w obrazek. Dobra... Nie wszyscy... Jeden z nich nie miał jak się na mię patrzeć, bo miał jakąś opaskę na oczach.

-Um... Hej...?-powiedziałam niepewnie i pomachałam do nich.

Chłopaki w jednej chwili podbiegi do mnie i otoczyli mnie. Wszyscy zadawali mi pytania, ale nic nie mogłam zrozumieć. Patrzyłam na wszystkich po kolei, lecz moją uwagę zwrócił pewien chłopak o fioletowych włosach z różowymi końcówkami. No nie powiem.... Przystojny to on jest. Nawet bardzo... Chłopak podszedł do mnie i klękną na kolanko.

-Czy powiesz mi jakiego koloru masz teraz na sobie majteczki?-spytał ze zboczonym uśmiechem.

Ja przez chwilę nie wiedziałam, czy mu powiedzieć, ale ostatecznie postanowiłam, że mu to powiem.

-Żółty

-Ah~ Żółty~ Delikatna żółć pięknych rosnących żonkili na prześlicznym polu w słoneczny dzień~ Żonkile to piękne delikatne kwiaty, zupełnie jak ty~ -powiedział fioletowo włosy i ują moją dłoń.

Ja lekko się zarumieniłam i zaczęłam delikatnie machać ogonem. Zielono włosy chłopak z bandażami na ciele, kiedy zobaczył moje uszy i ogon to natychmiast w jego oczach pojawiły się gwiazdki.

-Woo~! Ty masz lisie uszy i ogon! Jak Tomoe!-powiedział podekscytowany chłopak.

-No jestem lisim demonem więc...-zaczęłam mówić, ale szybko zakryłam sobie usta dłońmi usta.

Wszyscy zaczęli na mnie patrzeć z niedowierzaniem. Ja tylko stałam i nie wiedziałam co mam zrobić. Pierwszy raz byłam w takiej niezręcznej sytuacji.

-Dobra koniec odwiedzin...-powiedział małpiszon, podchodząc do nas.

Ja odetchnęłam w duszy, a chłopaki zaczęli narzekać. Zauważyłam, że jednemu ze strażników zaczęła pulsować żyłka.

~Oj źle się zapowiada...~pomyślałam patrząc na łysego strażnika.

Mężczyzna poszedł do więźniów i uderzył każdego z nich w głowę. Ja trochę się przestraszyłam, więc cofnęłam się dwa kroki.

-Hajime draniu! Bij sobie swoich więźniów nie naszych!-krzykną wściekły zielonooki, a ja prawie ogłuchłam, bo stałam obok niego.

Łysol nic nie powiedział, tylko zaczął ciągnąć czterech więźniów i wyszedł pomieszczenia. Moi współlokatorzy podeszli do mnie i rudzielca. Pokochałam do reszty na pożegnanie i zaczęłam kierować się do mojego budynku.

Kiedy doszliśmy na miejsce, małpa zamknęła cele, a ja z marszu poszłam do łazienki. Po piętnastu minutach wyszłam z łazienki w mojej słodkiej piżamce z liskiem bawiącym się piłką. Położyłam się na mate i zamknęłam oczy.

~Widzimy się za tydzień przyjaciółko~powiedziałam do siebie w myślach i zasnełam.

~Coś o postaci~

Imię:Adele

Płeć:Kobieta

Wiek:19

Narodowość:Austria

Rasa:Lisi demon

Wygląd:

Numer identyfikacyjny: 0581

Budynek: 5

Cela:8

Ciewawostki:

-Ma uczulenie na ser biały

-Lubi: wino, kawior i męską bielizne

-Nie lubi: wódki, kalafioru i koloru pomarańczowego

-Jej ulubiony kolor to biały

-Ma duże powodzenie u mężczyzn

-Hobby:Czytanie, gotowanie, bieganie, carving, gra w bilard, genealogia

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro