Rozdział II ✓

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy prawie wszystkie krzesła przy stole były zajęte, po schodach zszedł Natan, w lewej dłoni, trzymając starą szkatułkę...
- Natan, co ty tam masz ?? - spytała mama nalewając sok wiśniowy do swojej szklanki
- Nie wiem. Ale Liv powinna wiedzieć. Znalazłem ją w jej pokoju. - odpowiedział stawiając przedmiot na stole

Kobieta spojrzała na córkę. Liv przeskakiwała spojrzeniem między bratem, a matką. W końcu zatrzymując się na nim, powiedziała:
- Po pierwsze, kto pozwolił Ci wchodzić do mojego pokoju i ruszać moje rzeczy ?! Po drugie... - nie mogła dokończyć, bo do rozmowy wtrąciła się czwarta osoba
- Po drugie, kto pozwolił tobie, ruszać stare pamiątki rodzinne? - to była ich babcia.
Starsza kobieta, z powodu wypadku, poruszała się na wózku.

- Mamo, nie uważam, że... - zaczęła kobieta w okolicach pięćdziesiątki
- Nie uważasz, że powinni znać historię naszego rodu ??
- Nie chcę aby po tym uważali się za lepszych od innych.
- To dobre dzieci. Na pewno tak nie będzie. - zapewniła
Rodzeństwo patrzyło zdziwione to na matkę to na babkę.

- A, więc... - zaczęła babcia - Nasza rodzina już od wieków zamieszkiwała te ziemie. Jednak nasze życie było zupełnie inne. Byliśmy... Rodziną królewską.
- Co?! - wykrzyknęło rodzeństwo
- Tak, od wieków mieszkaliśmy na dworze królewskim. A ta skrzynka, jest właśnie stamtąd.
- Babciu, a opowiedziałabyś jakąś historię z tamtych czasów?
- Cóż... Na pewno znacie historię Zamglonej Wyspy. Wiecie też, że wojnę wywołał Lord Ariend pochodzący od Ognistych.
- Wiemy babciu. A nawet gdybyśmy nie wiedzieli to łatwo się domyślić. W końcu Ogniści są źli.
- Ej! Irian jest Ognistym, a jakoś się z nim przyjaźnie!
- Tutaj muszę zgodzić się z twoją siostrą Natanielu. Nie oceniaj książki po okładce. - mówiła dalej babcia na co ten wywrócił oczami - Wracając. Od zawsze marzyła mu się władza. Obecną władczynią była wasza pra pra pra pra pra...pra pra pra babcia.
- To było aż tak dawno?! - wykrzyknęła Iia
- Tak, jakieś dziesięć wieków temu. Mniej więcej trzydzieści pokoleń wstecz. - wtrąciła się mama
- Wtedy, tak samo jak teraz każde z plemion miało Przedstawiciela. Jednym z nich był Armand. Zaproponował jej współpracę. Jednak nasza przodkini odmówiła znając jego zamiary. Rozpętała się krwawa wojna. Koniec wojny nastąpił kiedy ona się poświęciła. I tak w blasku Szafirowej Pełni nastał pokój. Trójka pozostałych przy życiu Przedstawicieli, zarządziła usunięcie wszystkiego co związane z Armandem.
Z biegiem czasu po tamtych wydarzeniach zostały ruiny zamku i niekompletne zapiski cywili, walczących jak i rodziny królewskiej.
- Wasi pra pra pra pra pra dziadkowie zawsze tłumaczyli zbieżność nazwisk chęcią zadbania o naszą historię, więc już nikt nie zwraca uwagi na nasze nazwisko. - dodała jeszcze ich rodzicielka.
- Wiem, że jesteście dobrzy ale i tak proszę, nie przechwalajcie się. - zakończyła babcia na co ci skinęli głowami.
Reszta kolacji minęła im w ciszy.

- Zbiera się na burzę. - mruknęła starsza wyglądając przez okno
Skończyła myć naczynia, wytarła ręce w spodnie i spojrzała na siostre siedzącą w drzwiach wejściowych.
- Powiedzmy, że tym razem nic nie widziałam.
Liv uśmiechnęła się do niej i wybiegła przed dom. Uwielbiała wychodzić podczas burzy chociaż mama jej na to nie pozwalała. Nie było w tym nic dziwnego patrząc na to, że mieszkają w puszczy.

W pewnym momencie rozbłysło światło. Dziewczyna zdziwiła się. Blask był zbyt jasny jak na zwykłe uderzenie pioruna.
- Liwja Verlantiest! Co ja mówiłam o wychodzeniu podczas burzy?! - rozległ się krzyk mamy przerywający jej rozmyślania
- Przepraszam. Już idę.
- Jesteś przemoczona do suchej nitki. No i jak ty jutro pójdziesz do szkoły?
- Emm... Wcale.
- Marsz do pokoju. Przebierz się w coś ciepłego i suchego.
- Dobrze. - następnie pobiegła po schodach do swojego pokoju, po drodze zabierając jeszcze skrzynkę.

W tym „zamieszaniu" żadna z nich nie zwróciła uwagi na to, że księżyc, który akurat był w pełni, zdawał się być szafirowy. I choć one tego nie zauważyły, magia nigdy nie jest ślepa. Szczególnie ta pradawna...

•••••

I tak oto z czterech rozdziałów zrobiły się dwa XD

Rozdział - 621 słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro