Rozdział III ✓

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liv obudziły promienie wschodzącego słońca. Zasłoniła oczy ręką, ale tam też coś świeciło. Zamarła gdy zobaczyła... Znak gwiazdy!
Znak, który ostatnio pojawił się jeszcze przed wojną.

Natychmiast pobiegła do szafy.
- No... Wszystkie swetry, które mam są wełniane, więc będą za grube jak na wiosnę. - usiadła załamana pod ścianą - No nie! Inaczej tego nie ukryje... Chwila! - wzięła koc żeby zasłonić znak, pobiegła do pokoju siostry i zapukała
- Proszę!
- Iia! Masz jakiś sweter NIE wełniany sweter?
- Emm... Tak. - podeszła do szafy i wyjęła cienki szary sweter z małymi, drewnianymi guzikami
Bez zbędnych słów wzięła go wróciła do siebie.

Sweter był z pewnością zbyt elegancki w porównaniu do dresów, więc dziewczyna założyła białą sukienkę do kolan. Do tego nastolatka założyła srebrny łańcuszek z małym, srebrnym kluczem, który kilka miesięcy temu spisała na nią jej babcia w swoim testamencie.

Zeszła po schodach i zamarła. W kuchni był wysoki mężczyzna o rozwianych, ciemno brązowych włosach. Miał opuchnięte oczy i zamglone spojrzenie. Opierał się o blat szafki.
- Tata! - krzyknęła, podbiegła do niego i się przytuliła
Mężczyzna rzadko był w domu przez pracę w Ministerstwie.
- Witaj Liv. Widzę, że masz naszyjnik po babci.
- Tak. Bardzo go lubię. - odrzekła na co delikatnie się uśmiechnął - Kiedy wróciłeś?
- Niedługo po północy. Ale dzisiaj wieczorem znowu idę. Od wczorajszego wieczoru zaczęły się dziać dziwne rzeczy...
Tylko skinęła głową.
Po śniadaniu i spakowaniu plecaka ruszyła do szkoły.

᯽᯽᯽

Słońce minęło już zenit, a Liv, Aira i Silwia szły polną drogą.
- Ach!! Ten dzień był okropny! Ines i te jej koleżanki znowu się wy wyższały. - Aira w szale gestykulowała
- Po prostu nie umiesz znieść tego, że ktoś jest od ciebie lepszy.
Nagle wszystkie trzy usłyszały znajomy głos. Zaraz po tym zobaczyły Ines i dwie inne dziewczyny.
- No proszę. Ines, Sali i Crystalii*. - mruknęła Aira
- Czyli to one, tak? - szepnęła Liv
Ines zlustrowała ją wzrokiem.
- O, wybacz. Nie widziałam cię. Nie zwracam uwagi na... Bez mocnych. - ostatnie słowa wypowiedziała z obrzydzeniem
- Odwołaj to! - krzyknęła młoda wietrzna stając przed przyjaciółkami.

Ines nie przejęła się tym. Jedynie posłała w jej stronę kulę ognia. Jej przeciwniczka za pomocą silnego podmuchu odepchnęła swoje przyjaciółki na bok, a siebie do góry. Dzięki czemu znalazła się za Ognistą i silnym kopnięciem sprowadziła ją do ziemi. Jednak ta szybko wstała i zaczęła walczyć z dziewczyną, której nienawidziła. Zresztą z wzajemnością.

- Co tu się dzieje?!
Nagle cała szóstka usłyszała kobiecy głos. Była to profesor Aurora De Lejn. Profesor zielarstwa w Akademii.
Ines natychmiast zaprzestała bijatyki stając prawie, że na baczność.
- To Aira zaczęła! - wykrzyknęła niemal, że od razu
Aira miała już się wykłócać ale Silwia położyła dłoń na jej ramieniu, mówiąc:
- To nie prawda. Razem z Liv szłyśmy do jej domu. Nagle przyszły Ines, Sali i Crystalii. Po krótkiej kłótni Ines wypuściła w naszą stronę kulę ognia, a Aira zaatakowała ją tylko w chęci obronienia nas. W dodatku to Ines rozpoczęła kłótnie.
- Rozumiem. - kobieta spojrzała na Ines - Profesor Skarian i twoi rodzice na pewno się o tym dowiedzą.
- Ale...
- Bez dyskusji.
Ines cicho warknęła i poszła, a za nią pozostałe dwie Ogniste.
Dorosła Ziemna odetchnęła głęboko.
- Miłego dnia. - pożegnała się z dziewczynami i poszła, na co te skinęły głowami

- Liv. - odezwała się Aira - Czasami naprawdę zazdroszczę Ci, że nie uczysz się w Akademii. Chociaż Irian ma jeszcze gorzej. Jako Ognisty spędza z Ines każdą lekcje.
- Emm... Tak. Ale skoro już o mocy i znakach... Muszę wam coś pokazać. Chodźmy. - jednak jej przyjaciółki dalej stały - Idziecie?
- Ech... - westchnęła Silwia - Po prostu powiedziałaś, że twój tata wrócił, więc może porozmawiamy w naszej kryjówce.
- Nie, nie nie. Irian i Kodrian mogą tam być, a nie chcę żeby o tym wiedzieli. Przynajmniej na razie. Po za tym mój tata wolałby żebym była w domu, a nie żebym gdzieś się włóczyła.
- Skoro tak.

- Co to takiego?! - krzyknęła Aira gdy były już w pokoju Liv
- No... - Liv się zawahała - Znak Gwiazdy.
- Przecież to było całe tysiąclecie temu! TYSIĄCLECIE!!! - żyjąca na górskich terenach dziewczyna była oburzona
- Wiem ale... Poczekajcie. - przyniosła skrzynkę i zaczęła opowiadać historię jej rodziny.

- Chwila! Nie dość, że masz ten znak, to jeszcze pochodzisz z rodziny królewskiej? - zdziwiła się Aira
- Emm... Tak.
- To niesamowite. - zachwyciła się Silwia
Rozmawiały jeszcze kilka godzin. Nagle rozbrzmiało pukanie do drzwi.
- Hej dziewczyny. - to była Iia - Mama się pyta czy chcielibyście zostać na kolację.
- Nie. My już będziemy iść. - odpowiedziała Silwia.
Niedługo potem ona i Aira, wracały do swoich domów.

•••••

* - Krystali

Bardzo dziękuję Shanti3142534 i Nyx_wojownicy za propozycje imion. Pozostałe też były fajne, ale tak jak pisałam w poprzednim rozdziale, wybrałam najciekawsze.

Rozdział - 744 słowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro